Ludzka twarz następcy Piotra

3 czerwca 1997 r. Papież przybywa do katedry w Gnieźnie i okazuje się, że przez przypadek ma chwilę wolnego czasu w napiętym programie. W katedrze jest też Mikołaj Lizut, korespondent Gazety Wyborczej. Nieoczekiwanie dostał zawodową szansę życia: okazję do bezpośredniej rozmowy z Janem Pawłem II. Ale znanego z bezpośredniości reportera tym razem zjada trema. Dziś wspomina: Zdołałem tylko wydukać kretyńskie pytanie: »Jak się Ojciec Święty czuje?«. Zdumiony, ale też rozbawiony Papież odparł: »Jako tako«. Koledzy śmiali się potem, jaki to ostry wywiad przeprowadziłem.

10.04.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Do podobnego onieśmielenia wobec Jana Pawła II przyznaje się wielu innych żurnalistów, na co dzień często bezwzględnych, a nawet cynicznych. A przecież równocześnie Jan Paweł II był najbardziej bodaj przyjaznym mediom hierarchą w dziejach Kościoła: rozumiał je i doceniał. Nie przez przypadek takiego znaczenia nabrały za jego pontyfikatu doroczne orędzia na Światowy Dzień Komunikacji Społecznej, w których diagnozował stan współczesnych mediów, wskazywał na możliwości i zagrożenia z nimi związane, nakreślał dziennikarzom zadania. W ostatnim dokumencie, ogłoszonym zaledwie trzy miesiące temu, nawoływał ludzi mediów, by “przyczynili się do zburzenia muru wrogości, jaki dzieli nasz świat, muru, który dzieli ludy i narody, podsycając niezrozumienie i nieufność; aby potrafili posługiwać się środkami, jakimi dysponują, dla umocnienia więzów przyjaźni i miłości, które wyznaczają wyraźnie początek Królestwa Bożego tu na ziemi".

Jako widzialna głowa Kościoła postrzegał środki przekazu jako narzędzie ewangelizacji, dzięki któremu można nieść ludziom całego świata Dobrą Nowinę, ale także wzajemnie zrozumienie i pokój. Wiedział przy tym, że sam jest dla mediów intrygującym obiektem. Tuż po wyborze wyszedł na balkon swego Pałacu i wzbudził ciekawość zdaniem: “Przybyłem z dalekiego kraju". Potem, jak żaden z poprzedników, często opuszczał mury Watykanu, by - właśnie za pomocą środków masowego przekazu, które nie odstępowały go na krok - pokazać ludziom na całym świecie “ludzką twarz następcy św. Piotra". Już w czasie pierwszej zagranicznej podróży przełamał tabu, przychodząc do towarzyszących mu w samolocie dziennikarzy na pogawędkę, która zamieniła się w improwizowaną konferencję prasową. Po zamachu zgodził się na wpuszczenie do szpitalnej sali watykańskiego fotoreportera - i świat obiegły zdjęcia Papieża podłączonego do aparatury medycznej. Takimi precedensami, które szybko stawały się zwyczajem, owijał sobie dziennikarzy wokół palca.

Miał też świadomość, że - chcąc nie chcąc - żyjemy w kulturze skrótu i obrazka. Choć więc oficjalne kościelne dokumenty - encykliki czy adhortacje - nadal pisane były teologicznym językiem, to już wygłaszane podczas pielgrzymek homilie mogli zrozumieć wszyscy - także niewierzący. A co ważne właśnie dla mediów, konstruowane były w sposób ułatwiający zacytowanie kluczowych tez bądź precyzyjne streszczenie wywodu. Ta zmiana języka kazań jest tym bardziej warta uwagi, że jako kardynał Karol Wojtyła słynął z homilii zawiłych i naszpikowanych filozoficznym żargonem.

Jan Paweł II - być może z racji swych aktorskich doświadczeń - doskonale wyczuwał też, że czasami wielość słów można zastąpić stosownym gestem. Zapewne mało kto zna np. szczegóły teologicznej argumentacji w sprawie stosunku katolików do Żydów, wszyscy natomiast pamiętają Papieża przekraczającego próg rzymskiej synagogi bądź pochylającego się przed jerozolimską Ścianą Płaczu. Te przełomowe gesty, które kruszyły mury dzielące Żydów i katolików, pokazane zostały przecież przez stacje telewizyjne na całym świecie.

Autorytet urzędu i medialność osoby ściągały na Jana Pawła II uwagę mediów. Telewizje tak często wracały do mniej poważnych obrazków z jego udziałem, że stały się one niemal ikonami współczesnej popkultury. W Polsce przykładem jest scena z wadowickiego rynku, gdzie Jan Paweł II wspominał swą młodość. Na świecie najchętniej przypominano jego spontaniczne podśpiewywanie podczas spotkań z młodzieżą. Sam Papież nie przejmował się krytykami, których raził taki styl sprawowania urzędu. Przeciwnie - nie unikał spotkania z kamerą do końca: schorowany i cierpiący, nie wstydził się swoich ułomności, mimo iż było jasne, że obiektyw bezlitośnie wyłapie każdy grymas bólu i oznakę niemocy. Z tą heroiczną bezpośredniością tym mocniej kontrastowała polityka informacyjna prowadzona w ostatnich kilku latach przez służby prasowe Watykanu...

Być może najważniejszą cechą kontaktów Jana Pawła II z mediami było to, że miał je za ważnego partnera. Godził się nawet na wywiady (dowodem choćby obszerna rozmowa, jaką przeprowadził z nim kiedyś dla “TP" Jerzy Turowicz, czy późniejszy wywiad Jasia Gawrońskiego dla dziennika “La Stampa"), a więc formułę zakładającą wymianę zdań i dyskusję, a nie tylko wykład czy monolog.

Dlatego winą samych mediów - zwłaszcza w Polsce - jest to, że nie skorzystały z papieskiego zaproszenia do poważnej, a więc otwartej i szczerej dyskusji nad wszystkimi punktami papieskiego nauczania oraz posunięciami politycznymi Watykanu. A przecież Jan Paweł II zawsze podkreślał, że środki społecznego przekazu mają służyć odpowiedzialnej wolności człowieka. W orędziu z 1981 r., będącym rodzajem “katechizmu" dla dziennikarzy, przypominał, że “nie można nigdy manipulować prawdą, pomijać sprawiedliwości ani zapominać o miłości, (...) zapominanie o tych normach prowadzi do stronniczości, zgorszenia, uległości wobec możnych". A w ostatnich orędziach nazywał media “pierwszym współczesnym areopagiem".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2005