Johnny Winter: "I'm a blues man"

Johnny Winter z bluesem nie eksperymentuje. Nie miesza go, co ostatnio modne, z funky czy hip hopem. Nie musi: wystarczy mu skrzyknąć paru przyjaciół i razem bawić się ukochanymi dźwiękami. Wystarczy mu sprawdzony przez lata bluesrockowy skład: sekcja, gitary, harmonijka ustna, czasami Hammond. Efektem są i żwawe boogie, i rzewne ballady.

24.10.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Bywa zresztą, że wystarczy mu zwykła akustyczna gitara, by slidem wygrać nastrój, do stworzenia którego inni potrzebowaliby orkiestry. Wystarczy też stary zestaw tematów do zaśpiewania, a właściwie jeden temat: szczęśliwa bądź (częściej) niespełniona miłość. Nawet jeśli o swej samotności śpiewa jakby od niechcenia, bo i głos już nie ten, i lata trudnych doświadczeń skłaniają raczej do smutnej refleksji niż beztroskiego entuzjazmu - brzmi to naturalnie. Lata doświadczeń...

Jesienią 1997 r. miałem szczęście widzieć koncert Johnny Wintera. W przydrożnym barze Chapel Hill, w małym uniwersyteckim miasteczku w Karolinie Północnej, może setka okolicznych fanów, głównie w średnim już wieku, czekała na legendę. Wszyscy zamarli, gdy gitarzysta musiał być niemal wniesiony na scenę: obsługa wprowadziła go, trzymając pod ręce. Podczas samego setu tylko czasami słychać było dawny ogień i polot - częściej mistrz automatycznie i jakby sztywno odgrywał swoje partie, a ciekawsi wydawali się koledzy z zespołu. Niedługo potem w bluesowy świat poszła wiadomość o kolejnej heroinowej zapaści Wintera. Teraz śpiewa: “Let’s start all over again!" I deklaruje: jestem bluesmanem. Ale tego deklarować nie musi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004