Miles Davis

W epokowej serii dzieł wszystkich Milesa Davisa nagranej dla wytwórni Columbia pojawił się kolejny, siódmy już zbiór. Po wydawnictwach zawierających nagrania z późniejszego, eksperymentalnego, niemal jazz-rockowego etapu twórczości Davisa (seria nie ukazuje się w porządku chronologicznym), dostaliśmy znowu siedmiopłytową porcję rasowego jazzu. Rasowego, bo w przypadku Davisa nie sposób użyć określenia jazz tradycyjny - istotą jego twórczości była ciągła pogoń za nowymi formami i brzmieniem.

30.01.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Co najciekawsze: w przeciwieństwie do dotychczasowych wydawnictw, nagrania zebrane teraz nie są dokumentacją współpracy Davisa z poszczególnymi partnerami i zespołami (choćby z Gilem Evansem czy Johnem Coltranem) ani też pełnymi zapisami sesji, podczas których powstały ważne płyty (choćby “Bitches Brew"). “Seven Steps" przynosi rejestrację sesji i koncertów Davisa z półtorarocznego okresu po rozstaniu się z Coltranem, a przed sformowaniem tzw. drugiego Wielkiego Kwintetu. To świadectwo stałego poszukiwania najlepszych muzyków i konfiguracji personalnych: w ciągu tych kilkudziesięciu miesięcy Davis na ulubionych tematach (choćby “Autumn Leaves", “Walkin", “All Of You", “So What") testował m.in. takie sławy, jak saksofonistów George’a Colemana i Wayne’a Shortera, pianistów Victora Feldmana i Herbie Hancocka, basistę Rona Cartera i ledwie 17-letniego, a już uznanego w branży perkusistę Tony’ego Williamsa. Niektórych najął w końcu do kolejnego słynnego kwintetu, a równocześnie powstały tak wielkie płyty, jak “Seven Steps To Heaven". Wydawnictwo, prócz znanego już materiału, zawiera m.in. trzy niepublikowane, a równie wspaniałe wersje kompozycji tytułowej. Poszczególne składy dały historyczne koncerty w Antibes, Berlinie, Tokio i nowojorskiej Philharmonic Hall (znowu: box, obok materiału ogłoszonego wcześniej m.in. na płytach “Four & More" i “My Funny Valentine", przynosi niewydane dotąd pełne wersje niektórych utworów, nie licząc zapowiedzi poszczególnych setów, co też jest przecież ważne dla oddania atmosfery występów).

Nie zdziwię się, jeśli także to wydawnictwo - jak poprzednie - będzie nominowane do prestiżowej Nagrody Grammy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2005