Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bo tylko dawno temu, w latach 80., w Polsce grano rocka. Ruch punk (ale nie tylko, bo także takie choćby zjawiska jak Lech Janerka, supergrupa Morawski-Waglewski--Nowicki-Hołdys czy Dżem i Ryszard Skibiński), festiwale w Jarocinie (zwłaszcza te z 1983 i 1984 r.), słynne teksty-manifesty politycznego sprzeciwu, III-obiegowe kasety z prywatnymi nagraniami z niepowtarzalnych koncertów... Nie bez powodu socjologowie (m.in. nieodżałowany Jerzy Wertenstein-Żuławski) właśnie na ich podstawie opisywali stan nastrojów polskiej młodzieży w epoce późnego komunizmu. Potem przyszła rewolucja, a po niej era tanich piosenek o miłości bądź o niczym. Pewnie, zdarzały się wyjątki (albo w postaci sprawdzonych zjawisk w rodzaju Kultu, albo niektórych grup hiphopowych). Ale większość produkcji tylko przez pomyłkę (i przez speców od marketingu wielkich wytwórni płytowych) nazywana była rockową.
W tym sensie Kukiz i jego Piersi przypominają o korzeniach. “Piracka płyta" jest bezkompromisowa - tak w formie, jak w treści. Muzycznie jest ostro i prosto (albo pozornie prosto): od punka (symboliczne znaczenie ma sięgnięcie po motyw autorstwa największej grupy w dziejach rodzimego punka, czyli Dezertera), przez zabawę rozmaitymi stylami, po pastisze. Tekstowo też jest ostro, ale i perfekcyjnie. Głównym przedmiotem ataku jest obłuda: nie tylko polityków (po głośnej kpinie z ZChN, teraz Kukiz nie kryje wściekłości na SLD) czy hierarchii katolickiej (kontakty z postkomunistami), ale też tzw. społeczeństwa (przenikliwe analizy narodowych mitów na przykładzie odwrotu od Małyszomanii, sentymentów za PRL-em i skłonności do Samoobrony), mediów, branży rozrywkowej czy kolegów muzyków - a może i samego siebie? (“Piosenka z takim tekstem, żeby w radiu puścili" czy “Nie gniewaj się, Janek"). Uderzenia są tyleż precyzyjne, co dotkliwe - a na dodatek sprawnie wykorzystujące formułę rockowej pieśni.
Efektem jest ważna polska płyta rockowa - nawet jeśli nie muzycznie (ale co tu odkrywać?), to publicystycznie.