Park imienia Leopolda. Felieton Zuzanny Radzik

Ludzkie zoo odbywały się w całej Europie, trafiły nawet do Warszawy. Ze swoją wielomilionową widownią miały wpływ na cementowanie rasizmu.

07.03.2022

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Wciąż jestem tu nowa, więc zamieszkująca pobliski park gęsiówka egipska wydaje mi się zupełnie egzotyczna i jeszcze mi się nie opatrzyła. Gęsiówki władają parkiem, nie chcą przepuścić, zastąpiwszy drogę na chodniku. Manifestują, że są u siebie, i tylko im przeszkadzamy. Z nadejściem wiosny więcej między nimi wzajemnej agresji, z krzykiem biją się w powietrzu. A przecież to chyba nie gody, bo podobno łączą się w pary na całe życie. Może raczej jakiś nowy układ sił kształtuje się przed nadchodzącą wiosną. Może lepiej, że to one wzięły park pod kontrolę.

Park nazwany imieniem Leopolda, choć nikt nie dodaje którego, opiera się zakusom dekolonizacji przestrzeni miejskiej. Wiadomo, że dzielnica wokół parku powstała w czasach Leopolda II i nazywana była jego imieniem, ale dziś, mocno przebudowana, funkcjonuje jako Dzielnica Europejska ze względu na ulokowane tu instytucje UE. Park ostał się jednak pod dawnym imieniem. Zresztą, skoro wciąż nie tak daleko stąd, w innym parku, stoi pomnik króla, który krwawo kolonizował Kongo, to na nową nazwę parku jeszcze poczekamy.

Kiedyś było tu zoo i ogród botaniczny, zgodnie z wielkomiejską modą drugiej połowy XIX wieku. Przestrzeń do czytania, spacerów, koncertów oraz restauracja i kawiarnia. Salon dla klasy średniej, jak w wielu innych miastach w tym czasie. Nie każde zoo okazywało się sukcesem – to splajtowało w 1876 r. Co innego ogród botaniczny, który z sukcesem sprzedano miastu w 1898 r., by zamienić w publiczny park. Dziś jest oazą zieleni na tyłach Parlamentu Europejskiego. Wcześniej to właśnie tu, w budynku dziś zajmowanym przez liceum, odbywały się słynne kongresy Solvaya, które gromadziły najznakomitszych fizyków. Na pierwszym, w 1911 r., najmłodszym uczestnikiem był Albert Einstein. Ale najsłynniejszy jest ten piąty, z 1927 r., gdy dyskutowano elektrony i fotony, a ścierali się ze sobą Einstein i Niels Bohr. Tablica informacyjna w parku przypomina ich zdjęcie, jak zwykle robione na schodach przed budynkiem Międzynarodowego Instytutu Solvaya: 28 mężczyzn i Maria Skłodowska-Curie. W tym gronie 17 osób było noblistami lub zostało nimi później. Przypomnienie, na jaką wielkość stać człowieka.

Jest jednak element historii tego parku skryty i podły. Czemu nie ma on swojej tablicy informacyjnej? Do parku, który dostarczał przyjemnej rozrywki, sprowadzono w 1882 r., obok innych curiosites, Mapuczy z Ameryki Południowej. Pomysł prosto z serca epoki kolonialnych potęg i prężenia muskułów, czyje imperium ogarnia więcej świata. Ale też klasyfikacji i kategoryzacji, naukowych zainteresowań antropologią, pochodzeniem ludzi, kategoryzowaniem. Ludzkie zoo odwiedzały stolice i większe miasta Europy i Stanów Zjednoczonych, przywożono mieszkańców Afryki, przywożono różne grupy etniczne, żeby każdy mógł ich zobaczyć. Ciekawostki. Ludzie, oglądając, pękali ze śmiechu. Frekwencja szła w miliony.

Przypomina dziś o tym samo istnienie Królewskiego Muzeum Afryki Środkowej w Tervuren. To dawny kompleks pałacowo-parkowy Leopolda II, do którego latem 1897 r., przy okazji odbywającej się w Brukseli Wystawy Światowej, król sprowadził 267 Kongijczyków i prezentował w pokazowych czterech wioskach niczym reklamę swojego kolonialnego projektu. W liczącej wtedy cztery miliony mieszkańców Belgii wioskę odwiedziło 1,3 mln widzów. Kupowali obrazki, pocztówki, zdjęcia, gadżeciki. Siedmiu Kongijczyków, którzy zmarli na grypę i zapalenie płuc, zakopano w anonimowej, zbiorowej mogile. Dopiero w 1953 r. zyskali godne groby, a teraz mówi się, że właściwie ich szczątki powinny zostać repatriowane.

Patrzę na park w Tervuren i jego rozległe stawy w chłodne sobotnie popołudnie, na przełomie zimy i wiosny. Przed chwilą oglądałam na wystawie pt. „Ludzie zoo” zdjęcia sprzed grubo ponad stu lat, jak na tych samych brzegach siedzą przed chatami z liści, pływają po stawie długą łodzią. Próbuję to sobie wyobrazić. Panie i panowie w odświętnych toaletach, parasolki, spacery i… oglądanie dzikich. Czy tu też, jak na filmie z Paryża, odwiedzający wrzucali do wody monety, by mogły je wyławiać dzieciaki z wystawy?

Ludzkie zoo odbywały się w całej Europie, trafiły nawet do Warszawy. Ze swoją wielomilionową widownią miały wpływ na cementowanie rasizmu. Między 1810 a 1940 r. egzotyczne wystawy obejrzało 1,5 mld odwiedzających, a wystawiono na nich 30 tys. osób.

Wioskę kongijską pokazano ostatni raz podczas Wystawy Światowej w Brukseli w 1958 r. Jakby w odpowiedzi na żądania niepodległości Konga. Na zdjęciach w jej tle widać wybudowane przy tej samej okazji nowoczesne Atomium – symbol ówczesnych naukowych oraz technicznych osiągnięć „wieku atomu”. Nad nią – kolejkę linową. Że nowoczesność nie chroni przed dzieleniem ludzi na bardziej i mniej ludzi – to już nawet nie jest odkrywcza myśl. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2022