Państwo policyjne

Garść dość przypadkowo dobranych mundurowych anegdotek...

09.02.2010

Czyta się kilka minut

Oto policyjny informatyk z Chorzowa oddawał do lombardu służbowe komputery, aparaty cyfrowe, krótkofalówki i rzutnik. Bodajże w  zeszłym roku rzecznik Komendanta Wojewódzkiego w Szczecinie podinsp. Maciej Karczyński zdecydowanie napiętnował zepsutych luksusami kolegów, oświadczając, że policjanci są wygodni i przynoszą do pracy własny sprzęt, w sytuacji gdy dysponują nowoczesnymi maszynami do pisania i nie potrzebują komputerów. Ale to jeszcze nic: w 2007 roku zastępca komendanta głównego policji Marek Hebda... został schwytany na próbie kradzieży ładowarki do telefonu. Opowieści o radiowozach jeżdżących "na kropelce", braku żarówek w policyjnych migaczach, ekipach śledczych starannie zadeptujących miejsce zbrodni, patrolach zmuszanych do sprawdzania działania domofonów i dyskretnego śledzenia bezpańskich psów - to istna kopalnia humoru typu "z życia wzięte". Portal policyjni.pl organizuje nawet plebiscyt na najgłupszą wypowiedź lub polecenie wydane przez policjanta. Ręce opadają, a funkcjonariusze zawzięcie walczą o "Złotą pałę". W tym roku przykład idzie z góry: zwyciężył sam Komendant Główny, cytując nie byle kogo, bo jednego z szefów Microsoftu. "Mając mniej, zróbmy więcej" w reakcji na cięcia budżetu policji jawi się konkretnie i wizjonersko zarazem, w jednej chwili zapewniając wypowiadającemu je gen. inspektorowi Andrzejowi Matejukowi świetlaną przyszłość w managemencie siłowym.

Właściwie to nawet dobrze ujrzeć swojskie, w większości (niezależnie od szczebla) opatrzone żałośnie prowincjonalnym wąsikiem czerstwe oblicze "pana władzy" - równie poczciwie nieudolnego jak większość struktur państwowych. Przecież za to Polacy lubią Polskę: że się nie wtrąca i daje jakoś żyć. Nikt nie straci twarzy między swemi. Wszystko da się jakoś załatwić, zatrzymany po pijaku gazda rozpłacze się następnego dnia na komendzie i jakoś to "prawko" odzyska. Generalnie przecież nie ma takiego śledztwa, co to by się go nie udało umorzyć. I jakoś się kręci - władza się przecież stara bardzo, tylko środków brak. W tej sytuacji zawsze dobrze się pośmiać, my Polacy śmiać się wszak lubimy i umimy. To przecież rozładowuje sytuację. I tylko gdzieś spod sterty krotochwilnych opowieści ? la "Złota pała" przeziera twarz Krzysztofa Olewnika.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2010