Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie wiemy, czy Jezus próbował zatrzymywać odchodzących. Choć pewnie tak, skoro powiedział, że to, czym teraz się gorszą, w porównaniu z tym, co jeszcze ich spotka, jest niczym. Dzisiaj wiemy, że to zgorszenie wcale nie musiało być czymś złym. Przeciwnie – podpowiadało rozwiązanie. Przygotowywało uczniów na przeżycia związane z haniebną śmiercią Mistrza na krzyżu.
Mówił też Jezus, że nie można zrozumieć znaków, czyli cudów, jeśli się ktoś zatrzyma tylko na ich widowiskowej, nadzwyczajnej formie. Cud, jego znaczenie, treść, można odczytać tylko wtedy, gdy już się wierzy Jezusowi. Gdy już się Jezusowi zaufało lub gdy zaczyna się przypuszczać, że jest On prawdomówny i rzeczywiście mówi o Bogu prawdę.
Odchodzących Jezus jednak nie potępia. Szanuje ich decyzję. Nikogo nie próbuje na siłę przy sobie zatrzymać. Pozostających pyta: „Czy i wy chcecie odejść?”. Na co Piotr odpowiada: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego, a myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Święty Boga”. Odpowiedź Piotra jest „taka sobie”: bez wielkiego entuzjazmu, ale już z mocnym przekonaniem, że Jezusowe podejście do życia jest tym, które im odpowiada, gdyż przeprowadza człowieka przez wszelkie ograniczenia czasoprzestrzenne. Ciekawe, ale podobnie jak Piotr, Jezusa tytułuje również opętany z synagogi w Kafarnaum: „Zaraz też znalazł się w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. I zaczął krzyczeć: »Czego chcesz od nas, Jezusie z Nazaretu. Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Świętym Boga«”. Jak widać, Duch Boży ma swoje, inne od naszych, sposoby docierania do ludzi – niezależnie od ich kondycji moralnej. I przez nich również potrafi głosić Ewangelię.
Jeśli zatem jest prawdą, że msza to sakrament realnej obecności Jezusa, a komunia – prawdziwe, rzeczywiste spotkanie z Nim, to, pamiętając o tym, co zostało powiedziane wcześniej, muszę uznać, że nikomu, kto chce spotkać się z Jezusem, nie mam prawa w tym przeszkadzać. Ani tym bardziej – tego uniemożliwiać. Nie dlatego, że jestem „ekumeniczny”, „tolerancyjny” czy „miłosierny”, lecz dlatego, że tego spotkania pragnie sam Jezus! Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie wszyscy... Prawo zabrania! Ale prawo to rzecz zmienna; jedynie miłość Boża jest niezmienna i wieczna.
Nie wymyśliłbym tego, gdybym nie pamiętał o Piotrze Apostole i nie był grzesznikiem szukającym sposobu, jak ocalić własną skórę. Nie mogę więc temu, kto przychodzi do komunii z Jezusem, zabraniać tego, gdyż Jezus nie odtrącił Judy, nie przeklął saduceuszy czy faryzeuszy... A poza tym mamy odwagę lub czelność nazywać się kapłanami – pontifex – a to znaczy, że, jak podkreśla Franciszek, musimy być pomostami, a nie dystrybutorami czy handlarzami Bożą łaską-miłością. ©