Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwsze orędzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego zawodzi. Nie ta forma: nic porywającego. I nie ta treść: orędzie sprawia wrażenie partyjnego wystąpienia, reprezentującego poglądy Prawa i Sprawiedliwości. Opisując stan państwa w ostatnich 16 latach prezydent powiedział, że za mało było w Polsce sprawiedliwości, solidarności i uczciwości, i że potrzebna jest wielka zmiana. Diagnoza sroga i zapewne słuszna. Nie wiadomo jednak, jakimi środkami zmiana miałaby się dokonać.
Nowa konstytucja? Konstytucje pisze się w momentach przełomów, bo tylko wtedy jest zgodna wola większości narodu do ułożenia życia zbiorowego na nowych podstawach. Dzisiaj nie przeżywamy takiego momentu. Nawet dwie największe i proreformatorskie partie nie mają wystarczającej większości, a ponadto ogromnie wiele je dzieli właśnie w kwestii kierunków reformowania państwa. Z kim w takim razie nowy prezydent chce pisać konstytucję? Z LPR i Samoobroną?
Większa aktywność Unii Europejskiej? Z jawnie eurosceptycznymi poglądami polski przywódca nie znajdzie wspólnego języka z przywódcami unijnej czołówki. Pojmowanie UE jako związku suwerennych państw (nie zaś projektu choćby trochę wspólnotowego) to dla tamtych przywódców doskonały pretekst, by nie oglądając się na Polskę, zamknąć się w swoim gronie.
Gdyby sądzić tylko na podstawie tego orędzia, trzeba byłoby powiedzieć, że to nie będzie wielka prezydentura.