Okruchy pamięci

Może o rodzinach Krzeszewskich i Hablińskich więcej wiedzieliby przyjaciele? Na przykład Leszek Wasylkowski, przedwojenny harcerz? Może dodałby coś Józef Baster, który przyniósł starszej pani do szpitala łóżko, bo szpitalne było niewygodne? Ale oni nie uzupełnią tej historii: nie żyją. Zdjęcia, które zostały, choć odeszli ich właściciele, tworzą obrazy pamięci.

09.11.2003

Czyta się kilka minut

Zdjęcia rodziny Krzeszewskich: wakacje nad morzem, święta Bożego Narodzenia. Przyjaciele, choinka, szopka wyklejona sreberkami z czekoladek. Dzień 11 Listopada: składają kwiaty pod Krzyżem Katyńskim. W ostatnim albumie zdjęcia z września 2001, z pogrzebu Danuty Krzeszewskiej: słoneczny dzień, Cmentarz Rakowicki w Krakowie, starzy panowie i panie - harcerze z jej szczepu, weterani z AK.

Łatwo trafić na jej grób: przy wejściu trzeba skręcić w lewo, w niewybrukowaną alejkę. Właściwie to grób rodzinny.

Włodzimierz Habliński zginął na początku I wojny światowej.

Jana Hablińskiego w 1940 r. zamordowali Niemcy.

Przy dacie śmierci Tadeusza Hablińskiego (ojca Danuty Krzeszewskiej) napisano: “zaginiony w kwietniu 1940 r.". - Jego prochów tu nie ma, wywieźli go do ZSRR, więc siostra mojej żony wymyśliła, żeby napisać “zaginiony" - wyjaśnia mąż Danuty.

Obok grobu rosną paprocie. - Nie potrafię ich wyciąć. Dla mnie są symboliczne. Takie paprocie rosną w lasach, a ojciec mojej żony zginął w lesie i tam spoczywa. Obok daty śmierci Danuty Krzeszewskiej wymieniono jej odznaczenia, w tym Krzyż WiN i Krzyż AK.

Machała ręką, że będzie jeszcze czas, żeby o niej napisać. Nosiła szary harcerski mundurek, podobny do tego, który miała przed wojną. W butach na wysokich obcasach poruszała się z gracją. Malowała paznokcie na delikatny, czerwony kolor. Była drobna, czarne włosy upinała w kok. Zawsze musiała coś załatwić, najczęściej dla kogoś.

Potem jej głos w słuchawce telefonu słabł. Słowa przerywał kaszel. Było gorące lato, a ona chorowała. Pożegnała się tylko z najbliższymi.

Romanowi Krzeszewskiemu trudno wspominać żonę. Mówi, że od kiedy odeszła, on jest połową człowieka. Niełatwo mu mówić nawet o ich młodzieńczych latach. Żyje w opustoszałym mieszkaniu, w kamienicy w centrum Krakowa. Żółta klatka schodowa, okna z grubego szkła. Mało światła. Mieszkańcy jeżdżą przedwojenną windą, Danuta Krzeszewska na drugie piętro chodziła po schodach. Bała się windy - ciasnej, powolnej, w której gasło światło.

Do narożnego pokoju prowadzą przeszklone drzwi. Historia rodziny: fotografie, dokumenty. Ślubne zdjęcie rodziców Danuty, państwa Hablińskich. Przytuleni do siebie, Maria w skromnej białej sukni (podobną ubierze córka w dniu swego ślubu). Obok fotografia Tadeusza Hablińskiego w mundurze: wysoki, gładko uczesane włosy, czarne przystrzyżone wąsy, ciemne oczy. Poważny. Był inżynierem górnictwa i oficerem (majorem) rezerwy - jak większość międzywojennej inteligencji, której część spoczęła potem w Katyniu, Miednoje i Charkowie.

Żona i córka widziały go ostatni raz na dworcu w Krakowie. Był 1939 rok, jechał do jednostki. Prosił, żeby się za niego modliły. Przytulił je na pożegnanie.

Potem przysłał kilka kartek - z sowieckiego obozu jenieckiego w Starobielsku. Krótkie informacje: że żyje, że nic mu nie jest. Po kilku miesiącach kartki przestały przychodzić.

Wojnę przeżyła matka pani Danuty - Maria. Podarowała córce meble, fotografie i swój portret. Mąż Danuty Krzeszewskiej mieszkał w czasie wojny w Warszawie. Jego mieszkanie spłonęło podczas Powstania w 1944 r. Ocalał tylko ozdobny talerz znaleziony na pogorzelisku (potem się zawieruszył podczas przeprowadzki). Spłonęły rodzinne portrety. Jeden udało się naszkicować ponownie, ze zdjęcia: jest na nim chłopiec w szkolnym mundurku.

Fotografia w ramkach na kredensie: Danusia siedzi na łódce nad wodą. Uśmiecha się, mruży oczy. Jest lato. Mimo że szczupła, była wioślarką, zdobywała medale. Obok odznaczenia: wytarta odznaka harcerska, Krzyż AK, Medal Wojska Polskiego (nadany w Londynie).

"Lepiej było zapomnieć"

Hanna Wysocka jest drobna i niska. Ma siwe, gęste włosy. Chodzi powoli, dokucza jej ból nóg. Głośno się śmieje. W mieszkaniu skrzypi przedwojenny parkiet, jest dużo obrazów i grafik. Malował je głuchoniemy Kazik. Sprowadził się po wojnie razem z ciociami pani Hanny: Zosią i Ludą.

Panią Hannę Urząd Bezpieczeństwa aresztował w 1946 r. Na portrecie, który Kazik malował (patrząc na fotografię), ma niewiele ponad 20 lat: krótkie, brązowe włosy, zielone oczy. Podobnego koloru sweter. Jej ulubiony, zrobiony prostym ściegiem.

W czasie wojny nosiła dwie sukienki. Jedną ubierała, druga się suszyła. - Kiedy robili w domu rewizję, jeden taki popatrzył na sukienkę i zaczął się śmiać, że to na lalkę tylko pasuje - wspomina pani Hanna.

Nie pamięta, w którym roku poznała Danutę Krzeszewską. Może nie chce pamiętać. - Zapomnieć o tych wszystkich wyrokach, kto ile dostał, o więzieniach, kto gdzie siedział, o kamienicach, gdzie były konspiracyjne mieszkania - mówi. - Bałam się, że we śnie mogłabym coś zdradzić, wspomnieć czyjeś nazwisko.

Pani Hanna codziennie wychodzi na spacer po śródmieściu Krakowa. Przypomina sobie mieszkanie przy ulicy Siemiradzkiego, nie pamięta tylko, czy pod numerem 35, czy 36. Na pewno naprzeciw posterunku policji. - To było mieszkanie konspiracyjne. W nim wstąpiłam do AK, złożyłam przysięgę i dostałam swój pseudonim: “Perełka" - opowiada.

W mieszkaniu Danuty Krzeszewskiej były zebrania WiN-u. Pani Hanna przyszła tu kiedyś z meldunkiem. Od tamtego czasu niewiele się w nim zmieniło. Książki ułożone w tej samej kolejności, dokumenty w tych samych teczkach. Meble, wszystko takie samo.

Tak zapamiętała Danutę Krzeszewską: elegancka, nawet wtedy, podczas wojny. Wesoła. Nie umiała odmówić pomocy.

W 1954 r. pani Hanna wyszła z więzienia. Przyszła do niej Danuta Krzeszewska. Przytuliły się, siedziały, rozmawiały, piły kawę. Pani Hanna opowiadała, jak była w jednej celi z Ukrainką. Uczyła ją polskiego, pokazywała łaciński alfabet w modlitewniku. Ukrainka nauczyła Hannę haftować. W szufladzie komody razem z dokumentami, wyciętymi z gazet artykułami, spoczywają robótki. Przetrwały wojnę. W szafie od pół wieku leżą notatki i podręczniki. Podczas niemieckiej okupacji studiowała na wydziale rolniczym podziemnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W komunistycznym więzieniu przy Montelupich uczyła się z książki w szarej okładce do egzaminu z hodowli zwierząt. Do dziś są w niej podkreślenia i zapiski, robione ołówkiem na marginesach.

W kobiecym więzieniu w Fordonie z wyprawionej skóry królika wyrywała futro na włóczkę. Robiła lalki, które trafiały do sklepów. W różnych rozmiarach: największe wielkości małego dziecka. Wypychała je trocinami, przyszywała włosy z farbowanej liny żeglarskiej, haftowała oczy i usta...

Potem Hanna Wysocka i Danuta Krzeszewska często się spotykały. Po zebraniach weteranów szły do kawiarni. Zamawiały herbatę z cytryną i ciastka. Zawsze te same, z galaretką.

Bez daty narodzin i śmierci

Nie ma już nikogo, kto mógłby opowiedzieć o legioniście Włodzimierzu Hablińskim. - Nazywał się tak samo jak ja. Ale nic o nim nie wiem. Przypuszczam, że to syn mojej babci, ale głowy nie dam - mówi Włodzimierz Habliński, młodszy brat Danuty Krzeszewskiej.

O legioniście rozmawiało się w domu Hablińskich. Rozmawiali dorośli. Wieczorem i cicho, żeby dzieci nie słyszały. Jak przez mgłę Włodzimierz Habliński przypomina sobie, czego się dowiedział, podsłuchując rozmowy starszych.

Przyszły legionista pochodził z Krakowa. Ochotnik, jak wszyscy, został ranny w czasie jednej z pierwszych bitew, leżał w szpitalu, zmarł prawdopodobnie w 1914 r.

Nie wiadomo, dlaczego na jego grobie nie napisano daty narodzin i śmierci. W piaskowcu wyryto tylko wiek, w którym zmarł: 43 lata.

O innych ktoś pamięta i może opowiedzieć. Pamiątki są trwalsze niż wspomnienia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2003