Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zapowiedź rozpoczęcia prac nad politycznym kalendarzem wycofania się z Afganistanu kończy zatem trwającą niemal dekadę historię udziału polskich żołnierzy w konfliktach zbrojnych poza Europą. Odwrót nie nastąpi z dnia na dzień i zapewne poprzedzony będzie decyzjami NATO, zgodnie z zasadą: "razem weszliśmy, razem wyjdziemy". Czy stanie się to w roku 2011, czy 2012, jest mało istotne. Ważne, by sojusznicy zdobyli się na ten akt odwagi i szczerości, który może okazać się pierwszym od czasu, gdy po 11 września 2001 r. dali zielone światło na operację afgańską. Byłoby też dobrze, gdyby do tego czasu podjęli jeszcze po raz ostatni wysiłek osiągnięcia jakiejś części swych celów, zamiast zaczynać spory o datę i tempo redukcji kontyngentów.
Zbliżający się koniec operacji afgańskiej, lub przynajmniej polskiego w niej udziału, nakazuje jednak spojrzeć szerzej na problem Polski i NATO - lub Polski w NATO. Afganistan jest bowiem świadectwem tego, w jak ogromnym stopniu to Sojusz wpłynął na kształtowanie roli Polski w polityce międzynarodowej, pozostając zarazem odpornym na nasze próby zmiany swej "misji". Gdy więc po raz pierwszy usłyszałem o planach wyjścia z Afganistanu, odruchowo zadałem sobie pytanie: jaki efekt będzie miało rozpoczynanie tej dyskusji w trakcie prac Sojuszu nad nową koncepcją strategiczną, wobec której Polska ma dość duże oczekiwania? Po chwili namysłu odpowiedziałem jednak sobie, że dziś nie ma to już znaczenia. Róbmy to, co uważamy za sensowne lub potrzebne, a inni niech nas przekonują do zmiany planów.