Od nagłej a niespodziewanej

Człowiek potrafi oswoić wszystko, ale nie śmierć. Jest ona pewnością absolutną, ale także absolutną niepewnością.

28.10.2008

Czyta się kilka minut

Każdy człowiek boi się śmierci na swój własny sposób, chociaż nie musi być tego świadomy. U niektórych ów lęk ujawnia się tylko jako ogólny niepokój. Dla innych jest on wyraźny, nazwany i "znośny", u jeszcze innych wywołuje trwogę, która podważa wszelkie szczęście i poczucie spełnienia.

W toku życia lęk ten ma swoje przypływy i odpływy, ale nas nie opuszcza. Jest obecny w przeżyciach dzieci, kiedy obserwują przemijanie i "znikanie" z ich otoczenia ulubionych zwierząt, ukochanych osób bądź kiedy są sprawcami "katastrof" - jak rozdeptanie owada. Od wieku około sześciu lat do okresu dojrzewania ów lęk pozostaje w ukryciu; powraca i przybiera na sile w okresie adolescencji. We wczesnym okresie dorosłości schodzi na drugi plan na rzecz robienia kariery i zakładania rodziny. Wraca w okresie kryzysu wieku średniego, żeby już na stałe pozostać na progu świadomości.

O wzajemnych związkach pomiędzy życiem a śmiercią pisali już starożytni mędrcy. Stoicy traktowali filozofię jako commentatio mortis, usiłowanie mądrego przygotowania się do zejścia ze sceny życia. Głosili, że uczyć się, jak dobrze żyć, to uczyć się, jak dobrze umierać - i odwrotnie. W takim ujęciu nie tyle sama śmierć, co umieranie w określonych warunkach może się stać i staje się straszliwe - w przypadku śmierci gwałtownej, przedwczesnej, haniebnej, niestosownej.

Epikur twierdził, że "śmierć wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma". Ten jego sofizmat można uznać za pierwszą technikę "neurolingwistycznego programowania" lęku przed umieraniem. Rozumowanie epikurejskie znalazło najdojrzalsze rozwinięcie w psychoterapii egzystencjalnej Irvina Yaloma, popularnego również w Polsce psychoterapeuty i pisarza.

Mądrość tego podejścia polega na przypomnieniu dwóch rzeczy: po pierwsze, fizyczny aspekt śmierci niszczy nas, ale idea śmierci nas ocala. Po drugie, istnieje ścisły związek pomiędzy lękiem przed śmiercią i poczuciem nieprzeżytego życia. Im bardziej nie powiodło się człowiekowi przeżywanie pełni swojego życia, tym bardziej boi się śmierci; im więcej pozostało nieprzeżytego życia, tym większy jest lęk przed śmiercią (zob. "Patrząc w słońce. Jak przezwyciężyć grozę śmierci", IPZ, 2008). Twierdzenie Epikura zakłada tożsamość śmierci i umierania, a to nie to samo. Problem nie dotyczy faktu śmierci, lecz jej natury. Śmierć jest stawaniem się, które jako takie nie jest poznawane przez intelekt. Ten ostatni, "ignorując ją, neguje ją, łudząc się, że neguje rzecz, negując jedynie jej pojęcie" (E. Morin). Taka strategia neutralizacji lęku przed umieraniem jest jedynie unikiem przed śmiercią.

Z kolei twórca psychoanalizy uważał, że śmierć nie odgrywa żadnej roli w genezie nerwicy, ponieważ nie ma żadnej reprezentacji w podświadomości. I podawał dwa powody: po pierwsze - nie mamy osobistych doświadczeń śmierci, po drugie - nie jesteśmy w stanie rozmyślać o swoim nieistnieniu. Twierdził, że to, co świadomie przeżywamy jako lęk przed śmiercią, jest reprezentacją nieświadomego konfliktu związanego z lękiem przed porzuceniem i kastracją.

Badania psychologów pokazują jednak, że lęk przed śmiercią jest wszechobecny, ma ogromny wpływ na samoocenę i w nadzwyczaj szerokim zakresie na cechy osobowości (przekonania i zachowania), trwałość i spójność światopoglądu oraz systemu norm i wartości. Nie jest więc chorobą czy skazą charakteru; jest jak najbardziej normalną reakcją, tłumiony bądź brany za coś innego, może być przyczyną nerwic. Człowiek bowiem potrafi oswoić wszystko, ale nie śmierć.

Nie ma większej inności dla człowieka niż inność śmierci. Tej aporii nie są w stanie przezwyciężyć żadne sofizmaty ani techniki psychoterapii. Śmierć jest pewnością absolutną, ale także absolutną niepewnością - doświadczeniem jedynym i osobistym, ale także powszechnym i naturalnym.

W trakcie suplikacji, starej łacińskiej pieśni błagalnej "Święty Boże, święty, mocny..." pojawia się prośba: "Od nagłej a niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie". Ukryte jest w niej przekonanie, iż moment śmierci stanowi wydarzenie decydujące dla przyszłości osoby, która musi definitywnie wybrać swój los. A "dobrej śmierci" nie da się zaimprowizować, lecz przygotowuje się ją przez uważne i odpowiedzialne życie.

O decyzję "w śmierci" spierali się teolodzy Ladislaus Boros i Karl Rahner. Z ich dyskusji warto zapamiętać, że wolnego urzeczywistnienia w śmierci niekoniecznie trzeba szukać w momencie jej przyjścia. Nie można bowiem oddzielać momentu zgonu od wydarzenia umierania, które nieodłącznie należy do procesu stawania się życia. Dlatego w śmierci nie można podjąć żadnej decyzji, która nie wynikałaby z już przeżytej egzystencji. Po ustaniu stanu homo viator nie istnieje żadna możliwość decydowania.

Końcowego skutku decyzji nie można jednak przewidzieć. Jak pisał Rahner: "Nikt nie wie konkretnie, w jaki sposób przełoży się jego śmierć [...], nigdy nie będzie mógł powiedzieć z całą pewnością i w sposób refleksyjny, gdzie i jak, w życiu czy w umieraniu, jemu, zredukowanemu do stanu niemocy, zostanie podarowana możliwość dokonania podobnego aktu wolnego i receptywnego, ani też nie wie, czy rzeczywiście to wydarzenie zostanie przez niego zaakceptowane". Świadomość śmierci nie powinna nas doprowadzać do nerwicy, tylko do Boga, i chronić przed ignorancją. Musimy jednak wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

***

Franciszek z Asyżu śpiewał: "Pochwalony bądź, Panie mój, / przez naszą siostrę, śmierć cielesną/której żaden człowiek żywy uniknąć nie może. / Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych; / błogosławieni ci, których [śmierć] zastanie w Twej najświętszej woli, / albowiem śmierć druga nie wyrządzi im krzywdy" (Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2008