Od ekologii nie uciekniemy

Globalna polityka ekologiczna chwieje się w posadach. Poza grupą krajów Unii nie ma właściwie innej siły, która traktowałaby poważnie postulaty uznawane od 1990 r. za jeden z fundamentów myślenia o gospodarce i rozwoju.

26.03.2012

Czyta się kilka minut

Najważniejszy z nich to redukcja gazów cieplarnianych – proces związany z przestawieniem produkcji, ale też przyzwyczajeń zwykłych konsumentów, na zupełnie nowe tory.

Kryzys, narastający sceptycyzm wobec roli człowieka w procesie globalnego ocieplenia, a w końcu coraz większe potrzeby nowej klasy średniej z krajów Południa, które chce żyć, jeść i wypoczywać tak jak Niemcy, Francuzi czy Amerykanie, sprawił, że ustalenia wzięły w łeb. Światowe zużycie energii rośnie, podobnie jak emisja gazów cieplarnianych. Rok 2010 był pod tym względem przełomowy: gospodarka światowa wyemitowała ponad 30 gigaton CO2, o prawie 1,6 gt więcej niż rok wcześniej. To najwyższy wynik w historii prowadzonych od 1974 r. pomiarów. Oznacza on, że prawdopodobnie nie uda się utrzymać wzrostu temperatury o 2oC, co według części ekspertów jest absolutnym minimum zabezpieczającym nas przed gwałtownymi zmianami klimatu.

Jak odnajduje się w tym Polska?

Zobowiązania, jakie przyjęliśmy na siebie w 2008 r., podpisując pakiet klimatyczny, są w tej chwili obiektem powszechnej krytyki. Przypomnijmy: w 2020 r. 15 proc. produkowanej w kraju energii powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych. W tej chwili ten udział wynosi nieco ponad 6 proc. Widząc tempo zmian i nastawienie społeczne, trudno przypuszczać, by udało się ów cel zrealizować.

To nie wszystko: zobowiązaliśmy się również do poprawy efektywności energetycznej o 20 proc., co dla kraju, w którym marnotrawione są potężne ilości energii, wydaje się znakomitym rozwiązaniem. Tyle tylko, że ustawa weszła w życie z opóźnieniem i ze strachu przed nadmiernymi wydatkami została rozmyta tak bardzo, że nie bardzo wiadomo, jaki przyniesie efekt. Groźba większych wydatków na oszczędzanie energii w najbliższym czasie okazała się ważniejsza niż długofalowe zyski.

Jest jeszcze trzeci element: w porównaniu z 2005 r. Polska powinna zmniejszyć emisję CO2 o 20 proc. Tyle tylko, i tu trudno nie przyznać racji polskim urzędnikom, taki punkt odniesienia nie uwzględnia rzeczywistej modernizacji gospodarki, jaka dokonała się po 1989 r. Komisja Europejska nie ułatwia zadania, budując raczej wrażenie, że i tak żadne ustalenia nie mają charakteru ostatecznego: wystarczy przypomnieć, że kiedy w 2008 r. ważyły się losy unijnego paktu klimatycznego, przestraszona groźbą węgierskiego weta KE zdecydowała się na pozostawienie furtki. Jeżeli okaże się, że w 2018 r. limity redukcji nie są spełnione, być może daty graniczne da się przesunąć.

Polska znalazła się w sytuacji specyficznej. Wszystkie poważne problemy gospodarcze ostatnich lat wiążą się z pytaniami o ochronę środowiska: gaz łupkowy, energetyka jądrowa, derogacja, próby unowocześnienia branży energetycznej, kopalnie – wszystko to ma wspólny mianownik. Do tego dodajmy nieuporządkowaną politykę odpadową, katastrofalny brak polityki transportowej, która zachęciłaby użytkowników samochodów do korzystania ze środków masowej komunikacji i, to najnowsze pole konfliktu, narastający opór lokalnych społeczności wobec idei terenów chronionych „Natura 2000” – wkrótce polskie gminy zażądają w Warszawie zwrotu sumy, bagatela, miliarda złotych rocznie, za ograniczenia związane z użytkami ekologicznymi. Splot problemów globalnych i czysto tutejszych sprawia, że od pytań o ochronę środowiska nie uciekniemy.

Wydaje się oczywiste, że naturalnym partnerem do dyskusji o polskiej ekologii są sami ekolodzy. Tak jednak nie jest: ich argumenty przyjmowane są z pobłażaniem, rosnącym zniecierpliwieniem, bądź też zbywane się je milczeniem. Środowiska specjalistów od ochrony środowiska, bezlitośnie atakowane za grzechy rzeczywiste i zmyślone, znalazły się w narożniku debaty publicznej. Ale nawet jeśli będziemy czarować rzeczywistość niezwykle popularnymi ostatnio w Polsce zaklęciami, według których ekolodzy to pachołki Rosji, zdrajcy i terroryści, ekologiczne problemy Polski nie znikną.

Jak nigdy po 1989 r. potrzebny jest nam ekologiczny okrągły stół. Pod warunkiem jednak, że nie zasiądą przy nim wyłącznie państwowi urzędnicy i specjaliści od gospodarki przekonani, że zielona gospodarka jest nieopłacalna ekonomicznie, nie utrzyma się bez dofinansowania, a wiatraki i panele słoneczne to najgorsze, co mogło się Polsce przytrafić.

Czas nagli, bo kasandryczne przepowiednie spełniają się na naszych oczach. Według ubiegłorocznego raportu ONZ ryzyko utraty bogactw związane z takimi katastrofami jak powodzie czy cyklony już w tej chwili rośnie szybciej niż tempo, w jakim te bogactwa wytwarzamy. W Polsce do jego dekonstrukcji wystarczy kilka katastrofalnych powodzi i kilka ekstremalnie suchych lat pod rząd.

Byłoby głupio, gdybyśmy dopiero wówczas zaczęli tęsknić za wiatrakami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2012