Obrońcy śpiworka

Pod koniec fali tegorocznych mrozów do sieci trafiło zdjęcie kartki wywieszonej w klatce bloku na warszawskich Kabatach.

13.03.2018

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA
FOT. GRAŻYNA MAKARA

Lokator z mieszkania 129 zaapelował do sąsiadów, by nie wpuszczali na klatkę bezdomnych. Bo ktoś wpuścił, zrobił herbatę (czego dowodem pokazane na zdjęciu kubki) i skończyło się tak, że bezdomny podłożył sobie pod głowę leżący na saneczkach dziecięcy śpiworek. I teraz śpiworek trzeba będzie uprać, co kosztuje 35 zł. „Prosimy nie wpuszczać na klatkę bezdomnych, którzy stanowią zagrożenie dla nas i dla naszego mienia. Liczymy także na przyzwoitość właścicieli kubeczków i na przeprosiny za zaistniałą sytuację” – czytamy w ogłoszeniu.

Początkowo myślałem, że to fejk. Że jednak nie – przekonały mnie dwie rzeczy. Pierwsza: po wrzuceniu owego zdjęcia na Facebooka otrzymałem wiadomość od autorki fotografii, która poinformowała, że rozmawiała z autorem kartki i ów był z siebie dumny, iż udało mu się wypłoszyć z klatki „śmierdziela”. Dowód drugi: komentarze rodaków, którzy zalali mi profil wyrazami gorącego wsparcia dla obrońców śpiworka. Nie należę do ludzi mających kłopot z artykulacją przekonań: gdy napnę pamięć, przywołam może ze dwa momenty, w których zabrakło mi słów. Ten był trzeci.

Początkowo wdawałem się jeszcze w dyskusję z ojcami i matkami, którzy wyjaśniali, że bezdomni to: brudasy, roznosiciele insektów i mikrobów, same sobie winne darmozjady, „wredne ścierwa” czekające tylko, by zdefekować się na wycieraczce. Że jak ja śmiem twierdzić, że Jezus się z takimi utożsamiał i kazał takim pomagać?! A z nami, którzy musimy ten smród znosić, to się nie utożsamiał? Żeby ten menel miał miękko pod głową – to jest dla Boga ważniejsze niż to, że moje dziecko nie będzie mogło pojechać na saneczki? „Ja bym nie tolerowała śmierdzącego bezdomnego nawet w 20-stopniowy mróz. Dlaczego mam znosić jego smród, jego problemy? Dlatego, że jestem katolikiem? Mam kochać i dotykać człowieka, na którym mieszkają pchły i inne pasożyty? Ja też mam swoje problemy. Ale że nie mam choroby alkoholowej i nie jestem w kryzysie bezdomności, to nikogo nie interesuje, czy np. mogę znosić czyjś smród, jadąc z nim autobusem? Mam obowiązek go znosić, bo właśnie jestem katolikiem? To mnie zobowiązuje, żeby reagować na jego kryzysy bez względu na warunki? Otóż nikt z nas nie jest Jezusem Chrystusem”.

Przyznaję: oniemiałem widząc, ilu moich współziomków jest święcie przekonanych, że Jezus to taki pan z budki stojącej przy szlabanie, którego zadaniem jest dopilnować, by na ogrodzone osiedle naszego komfortu nie wkradł się przypadkiem ktoś przykry. Oto Kościół Wyznawców Jezusa Czystych Śpiworków, Zadbanych Klatek, Pachnących Autobusów. Kościół głoszący Nowinę: „Zaprawdę powiadam wam: lękajcie się! A gdy brzydzicie się swojego brata, którego się lękacie – Pan Jezus jest z wami! Cierpienie waszych nosów, lęk o wasze saneczki, o to, by nie pałętali się tu jacyś śmierdziele i ciapaci, włączone jest w Jego mękę na krzyżu!”.

Ja wiem, że wielu myśli inaczej. Wiem, że jest Zupa na Plantach (i dziesiątki innych Zup w całej Polsce), domy Wspólnoty Chleb Życia, Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej, Wspólnota Sant’Egidio, kuchnie socjalne, parafialne ogrzewalnie czy (najbardziej potrzebne) łaźnie. Po raz pierwszy uświadomiłem sobie jednak, jak liczni są inni. Jakie okopy – mimo tysięcy godzin katechezy, setek kazań, religijnej propagandy (w tym i mojej) – zdołała wyryć w umysłach moich rodaków sączona im od paru lat ideologia separacji naszości (etnicznej, religijnej, ekonomicznej, społecznej) od inności. Jak – mimo tysięcy godzin katechezy, setek kazań, religijnej propagandy (w tym przecież i mojej) w audio, tekście i wideo – nadal nie wierzą w to, że ziemia jest drogą do domu: bo co będzie, to nie wiadomo, a na razie trzeba się przecież tu jakoś bezpiecznie urządzić.

Młodzież od swastyk z wafelków mówi wszak: „To nie tak, że my nienawidzimy Żydów albo czarnych, oni mogą przecież sobie żyć, ale za granicą, u siebie, w jakimś Żydowie albo Murzynowie, od naszej ziemi – wara”. Nasz rząd i jego propaganda, co tłucze swoim wiernym do głów w sprawie uchodźców? „Oczywiście, że to są ludzie. Ale ponieważ roznoszą choroby i islam, będziemy im pomagać zdalnie, talerzyk zostawiany podczas naszej polskiej Wigilii nie jest dla nich”. Gdzie jest miejsce chorych na AIDS? W zamkniętych ośrodkach. Bezdomni? Do noclegowni. Staruszkowie? Do domów starców. Jezus na pewno nie chciałby, żebyśmy czuli się źle patrząc, jak ludzie męczą się i umierają. Kto wreszcie powoła fundację na rzecz opieki nad szantażowanymi Ewangelią? Nad męczennikami katolicyzmu bezobjawowego?!

Stawianie murów na granicy dobrobytu (nawet względnego) i biedy to działanie czysto szatańskie, niezależnie od tego, czy ma miejsce w San Diego/Tijuanie, czy na Kabatach. Bo od tej pory nie ma już ludzi, którzy mogliby spotkać się i dowiedzieć o sobie tego, że „domny” jest o dwie niespłacone raty, jedno wredne dziecko, jedną chorobę i utratę pracy, o jeden kieliszek za dużo od tego, by jutro sam być bezdomnym. Że bezdomny jest o kilka wizyt w łaźni, u fryzjera, u terapeuty, o parę miesięcy w mieszkaniu treningowym od tego, by wrócić na „domną” stronę życia. Gdy człowiek staje się elementem społecznego zjawiska, problemem do rozwiązania, kończy się to tak jak dwa tysiące lat temu, gdy szacowne gremium uznało, że jednak może „lepiej, by jeden człowiek umarł za naród”.

Albo za śpiworek. Bo cóż to jest – jeden zamarznięty „śmierdziel” wobec wspaniałego dziedzictwa 1000 lat chrześcijaństwa, okrągłej rocznicy państwowości, tylu pięknych pomników, akademii, eventów, konferencji i wydarzeń, w których wyraża się piękno naszej społeczności? A że tej zimy zamarzło ich 66? Cóż, sami są sobie winni. „Czyż jestem stróżem brata mego?” ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2018