Atak na Ukrainę do wstrzyknięcia

Kierowca parkuje samochód w zatoczce. Wysiadam wraz z dwójką dziennikarzy, by porozmawiać z ochotnikami w szeregach obrony terytorialnej. Posterunek ustawiali na alei Łesia Kurbasia. Ubrani w cywilne ubrania, tylko z żółtymi przepaskami oznaczającym przynależność do ukraińskich sił, stali ukryci za workami z piaskiem i betonowymi blokami. Odeszliśmy kawałek od samochodu, gdy nad naszymi głowami rozległ się odgłos silnika rakiety kierowanej i świst. Widać ją była gołym okiem, bo już zmierzała do celu. Minutę później uderzyła w wieżę telewizyjną oddaloną o kilka kilometrów od miejsca, w którym się znajdowałem. W rezultacie zginęło przynajmniej pięć osób, a pięć raniono. Na miejscu znajdowały się rozbite budynki, zwęglone ciała, rozrzucony gruz.
Nieuzbrojeni ochotnicy nie mogą zdziałać nic wobec rakiet, a mimo to żaden z nich nie tylko się nie przestraszył, ale nawet szczególnie nie zwrócił na nie uwagi. Jakby nie mijał szósty dzień rosyjskiej inwazji na pełną skalę, tylko któryś miesiąc i zdążyli poznać ją od podszewki. 46-letni Roman jeszcze kilka dni temu montował elektryczne bramy. Ze względu na dawne doświadczenie wojskowe i pewną charyzmę był dowódcą na tym posterunku. Ochotnicy zaglądali do samochodów i jeśli dostrzegli coś podejrzanego, sprawdzali znajdujące się w nim osoby. Wszyscy są z okolicy, niektórzy wyrośli tutaj.
– Bronimy naszej dzielnicy – mówi Roman. – W domach są nasze rodziny, wolałabym, żeby je ewakuowali, robimy to po to, aby były bezpieczne.
Pytam Romana, co mają robić w obliczu rakiet, które latają im nad głowami.
– Jak nadejdzie konieczność, wydadzą nam broń, a ona będzie dla nas niczym ręce, głowa i dusza – odpowiada.
Kończy to zdanie i znowu rozlega się dźwięk silnika odrzutowego i świst. Rakieta przelatuje nad nami. Roman nawet nie podnosi głowy.
– Nie ma się czego bać. Jeśli spadałaby na nas, to i tak nic byśmy nie usłyszeli – stwierdza monotonnym głosem niezdradzającym ani grama emocji.
Uważa, że zginąć za ojczyznę to cześć. Jest gotowy poświęcić życie dla jej przyszłości. Dodaje, że czasami społeczeństwo musi stanąć w obliczu próby, by wspólnymi siłami uczynić kraj lepszym. Zdanie przerywa mu wybuch rakiety, ale on spokojnie je kontynuuje.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)