Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdzieś w tym samym czasie usłyszałam ułamek informacji radiowej o warszawskiej sesji poświęconej dziejom i zasługom radia Wolna Europa. Wraz z uwagą, że na sesji nie było ani jednego dziennikarza. Gdyby ktoś miał ochotę, mógłby takie sprawdziany mierzące skalę zainteresowania i braku tegoż w mediach robić co parę dni. Można przypuszczać, że nie wywarłoby to na nikim wrażenia, które by cokolwiek zmieniło.
Dlatego coraz chętniej robię dwie rzeczy. Jedną z nich jest skreślanie z planu oglądanych programów medialnych - zastępujących mi częściowo lekturę gazet - coraz większej ilości pozycji z góry rozpoznawalnych jako jałowe. Czasem wystarczy znać zaproszonych rozmówców, aby wiedzieć z góry, co i jak powiedzą. Czasem wystarczy sam temat, mielony przez coraz to nowych gospodarzy programów na tych samych niemal młynkach. Skreślanie czy wyłączanie emisji przywraca cenne zapasy czasu. Można go przeznaczyć na refleksję nad tym, co przemyślenia wymaga. I na słuchanie tych, którzy tylko z rzadka obecni na arenie informacyjnej i dyskusyjnej, ba: czasem z niepojętych racji odsuwani w ogóle z pola uwagi - warci są słuchania i warci zadawania im (choćby tylko w myśli) pytań.
I jeszcze jedno, też warte zastanowienia. To rola słów, które nie zostaną wypowiedziane, a tym bardziej wykrzyczane. Słów, od których mówiący się powstrzymuje, uznając je za niewczesne albo niepotrzebne, albo niewarte wypowiedzenia, bo pokrywają pustkę, bo mogą ranić, bo zabijają myśl, bo nie pozwalają nam usłyszeć innych, o wiele potrzebniejszych słów. Atmosfera tam, gdzie mówi się mało, a bardzo dużo milczy, może być szczególna. Taką atmosferę odnajduje się np. w klasztorach. Jest ona na pewno czytelna także dla przybyszów chwilowych, choć w małej tylko cząsteczce. Ale każdy z nas wie, jaką szansę stanowią ludzie, z którymi rozmawiając, odnajduje się w nich owoce długiego milczenia i słów ważonych, wypowiadanych tylko z potrzeby dania jakiejś odkrytej, choćby w małym skrawku, istotnej dla mówiącego prawdy.
PS. Dziękuję serdecznie za wszystkie listy nadesłane po felietonie "Pożegnanie z kopertą".