Obłąkalia

Maciej Sieńczyk maniacko zbiera odpady rzeczywistości. To z nich wysnuwa swoją opowieść o wielkiej, wszechobecnej przeciętności.

22.12.2016

Czyta się kilka minut

Maciej Sieńczyk, ilustracja z książki „Wśród przyjaciół” /
Maciej Sieńczyk, ilustracja z książki „Wśród przyjaciół” /

Zbieractwo w XXI w. nie ma najlepszej prasy. Na jedną historię kolekcjonerskiego sukcesu przypadają dziesiątki ludzi, którzy całkowicie stracili kontrolę nad swoją pasją. Wegetując w zagraconych starzyzną mieszkaniach, w najlepszym wypadku doczekują się etykietek „ekscentryków”. Najczęściej jednak mówi się o nich „śmieciarze”, a ich kolekcje likwiduje się ze wstrętem, wymachując sztandarami higieny i dbałości o zdrowie.

Na szczęście niektórym „śmieciarzom” udaje się umknąć przed czujnym wzrokiem zwolenników sterylnego porządku i czystości, a jeśli poświęcimy choć chwilę na wysłuchanie ich opowieści, okazuje się, że widzą rzeczywistość jak nikt inny. Maciej Sieńczyk pod wieloma względami wydaje się śmieciarzem wręcz idealnym: zbiera wszystko – szpargały, zdjęcia, sztukę, sny, opowieści, ludzi – i od lat przekształca swoją kolekcję bezwartościowych kuriozów w opowieści pozbawione wyraźnych puent.

Jak każdy rasowy kolekcjoner, zdaje sobie sprawę, że przedmiot bez anegdoty staje się zupełnie bezwartościowy, nawet jeśli rynek wycenia jego wartość w milionach. Obcowanie z jego książkami przypomina wejście do małego, ciemnego antykwariatu, w którym niepodzielnie króluje zdziwaczały, ale ogromnie sympatyczny właściciel. Gotów pogrążyć się w rozmowie z przygodnym klientem i pokazać mu swoje najcenniejsze skarby.


Apoteoza przeciętności


Siłą twórczości Sieńczyka od samego początku była gawęda. W czasach, gdy rozmowy zawsze muszą być o czymś, konkretne, rzeczowe, kiedy każdy dialog ma kogoś do czegoś przekonać, a sztuka konwersacji da się sprowadzić do hasztagu #ciętariposta, Sieńczyk nie boi się gadać o niczym, bez celu, dla samej przyjemności snucia wspomnień, dzielenia się anegdotami, opisania niewytłumaczalnych metafizycznych niepokojów wywołanych starymi szpargałami albo widokiem czyjejś zaskakującej twarzy.

Wszystkie jego opowieści, choć ugruntowane w rzeczywistości, w materialnych przedmiotach, prawdziwych spotkaniach, istnieją w pewnym zawieszeniu, niedookreślonym bezczasie, który nadaje im silnie poetycki wymiar. Skupiając się na szczegółach, możemy z nich wyłowić konkretne wydarzenia, zupełnie współczesne daty i rozpoznawalne postacie. Całość jednak pobrzmiewa opowieściami o czasach zamierzchłych, zatartych w pamięci, przywoływanych tylko dzięki wysiłkowi woli narratora. Doskonale sprawdzało się to w jego komiksach, pełnych wyblakłych, jasnych kolorów, które jeszcze bardziej odrealniały opisywaną przez niego rzeczywistość. Doskonale działa również w prozatorskim debiucie „Wśród przyjaciół”, opublikowanym przez Wydawnictwo Czarne i złożonym z felietonów drukowanych przez lata w „Lampie i Iskrze Bożej” oraz „Dwutygodniku”.

Znane opowieści zostają tu ujęte w ramę przypadkowego spotkania towarzyskiego, podczas którego Gospodarz (Sieńczyk) zabawia anegdotami anonimowego Narratora (także Sieńczyka), a ten wraz z pozostałymi gośćmi (jak można przypuszczać: kolejnymi wcieleniami Sieńczyka) odwdzięcza mu się własnymi opowieściami oraz rozmowami. Fragmenty felietonów łączą się ze wspomnieniami snów (goście co rusz popadają w krótkie drzemki wywołane komfortem przebywania w towarzystwie nieszkodliwych dziwaków), pomiędzy cytaty z prasy gadzinowej i obłąkaliów (ulotek rozklejanych na ulicach przez osoby dotknięte różnymi urojeniami) wkradają się anegdotki z wakacji, a ze wzmianek o chorobach powstają epickie opowieści na pograniczu jawy i majaków.

Ale Sieńczyka nie interesuje eksperyment, jego anegdoty są z miejsca czytelne i zrozumiałe, nawet jeśli prowadzą donikąd i zamierają bez puenty. Tym, co ciekawi go najbardziej, jest przeciętność. Sieńczyk wręcz się nią rozkoszuje – przeciętne są jego zbiory, przeciętni bohaterowie, przeciętna ich klasowa pogarda, która każdego dotkniętego ubóstwem z miejsca klasyfikuje jako „menela”, „żula” lub „dziada”. Przeciętne są też sukcesy (jak choćby nominacja do Nagrody Nike), przeciętny jest również sam Sieńczyk, ukrywający różne aspekty swojej osobowości w postaciach zaludniających karty tej powieści/zbioru felietonów: „Prawie każdy zetknął się z kimś, kto nie odniósł w życiu większych sukcesów. Nie jest tak, że ludzie ci przemykają bez śladu niczym Latający Holender, czasem pamięć o nich trwa dłużej i wyciskają w dziejach kultury miękkie, jakby kredowe piękno”.


Ściana tekstu


Porównując „Wśród przyjaciół” z poprzednimi książkami Macieja Sieńczyka, natychmiast odnajdujemy znajome elementy, które zapewniły mu sukces wśród wielbicieli komiksów. To samo zderzenie realistycznego banału z oniryczną wrażliwością, która najprzeciętniejszej nawet historii potrafi nadać niepokojące, surrealistyczne zabarwienie. Mniej tu, co prawda, popadania w całkowity absurd lub fantastyczność, nie znajdziemy wśród przyjaciół zaproszonych na to przyjęcie ani wymyślonych stworzeń, ani przybyszy z kosmosu, ani marynarskich rozbitków, którzy przewijali się przez plansze „Hydrioli”, „Wrzątkuna” czy „Przygód na bezludnej wyspie”, ale wciąż jest to ten sam świat, gdzie przeciętnym ludziom przytrafiają się dziwne przygody, z których powstają później opowieści bez morałów i wyjaśnień.

Sięgając po lekko zarchaizowaną, elegancką składnię, autor wywołuje poczucie nierealnego dystansu, przenosi odbiorcę do świata poza czasem, gdzie wszystko wygląda trochę inaczej niż zwykle, choć nadal zwyczajnie, gdzie ludzie nadal zachowują pozory ogłady nawet w obliczu najbardziej zaskakujących zjawisk, gdzie wszyscy są wobec siebie uprzejmi i uczynni, nawet jeśli potem złośliwie komentują czyjeś zachowania.

Chwilowe (miejmy nadzieję) odejście od komiksów, które przyniosły lublińskiemu twórcy wspomnianą nominację do Nagrody Nike (za „Przygody na bezludnej wyspie”) i od pewnego czasu fascynują czytelników nie tylko w Polsce, uwypukliło, że to właśnie doskonałe panowanie nad językiem jest jednym z najważniejszych składników talentu Sieńczyka. Choć już w poprzednich dziełach narysowanym przez niego bohaterom towarzyszyły tak zwane „ściany tekstu”, prowokujące niektórych do niewczesnych przemyśleń „czy aby na pewno są to komiksy”, dopiero w trakcie lektury „Wśród przyjaciół” widać z całą wyrazistością, że ta żywa, podszyta delikatną autoironią proza działa rewelacyjnie także w oderwaniu od ilustracji.

Kilka obrazów dołączonych do książki pozwala zorientować się w dominujących elementach stylu graficznego autora, tym razem jednak to nie na nich spoczywa ciężar zobrazowania opowieści, a nieograniczony ramą komiksowego kadru Sieńczyk może rozgadać się do woli, skacząc od dygresji do dygresji i przybierając najróżniejsze pozy przeciętności. Jako gawędziarz bez trudu dorównuje klasykom tego rdzennie polskiego gatunku, podobnie jak romantyczni poprzednicy przedstawia samego siebie, opowiadacza, jako uosobienie stereotypów swojej epoki, a tak przyjęta perspektywa w połączeniu z potoczystością języka, któremu nieobce są ironiczne niuanse i poetyckie współbrzmienia, nadaje jego historiom dużej dozy niezwykłości.

Tym, co go wyróżnia najmocniej, jest umiejętność dziecięcego wręcz zachwytu banałem, szpargałem, nieistotnym odpryskiem rzeczywistości, w którym zawiera się jej nieustająca przeciętność.


Własny wszechświat


Wśród okazów z jego kolekcji znajdziemy między innymi z trudem zbierane „Skandale” i „Gońce Aferalne”, roczniki pisma „Detektyw” i osierocone okładki kaset wideo z pornografią, broszury religijne kupowane na targach i odpustach, plakaty i ulotki medyczne, wojenną prasę gadzinową i komiksy o świętych.

Z każdego z tych elementów tchnie banałem, codzienną zwyczajnością świata żyjącego okrutną zbrodnią, skomercjalizowanym seksem i cudownymi objawieniami – dla Sieńczyka mają one jednak wartość magiczną, bo poszukiwanie tych zbiorów dostarcza mu anegdot, spostrzeżeń, prowadzi do spotkań z ludźmi i poznawania ich opowieści.

W życiu zbieracza szpargałów, śmieciarza, każde wyjście z domu może skończyć się przygodą, niespodziewanym zachwytem, spotkaniem z czymś niezwykłym, zapomnianym i porzuconym. Sieńczyk nie sili się na uogólnienia, zbiory nie służą mu do wyciągania wniosków natury ogólnej, nie kreuje się na mędrca czy eksperta. Nie ocenia tych dzieł z perspektywy badacza, kulturoznawcy, nie buduje na ich podstawie „raportów o stanie Polski”. Pozwala za to, by uwalniały w nim gonitwę myśli i skojarzeń, przywracały wspomnienia i opowieści z dzieciństwa lub innych, mitycznych czasów.

Magiczny realizm tych historii, echa znajomych każdemu sytuacji sprawiają, że bardzo łatwo zatopić się w tych opowieściach, poddać się hipnotycznemu rytmowi gawędy snutej przez wytrawnego opowiadacza, któremu najdrobniejsze skojarzenie wystarcza, by przeskoczyć do kolejnej dygresji i stworzyć przed odbiorcami zupełnie nowy świat pozornie z niczego.

Niezależnie od tego, czy tworzy komiksy, czy krótkie, luźno powiązane ze sobą teksty, Maciej Sieńczyk od lat pokazuje, że mieszkanie we własnym wsobnym świecie wcale nie musi skazywać na ostracyzm, lecz może prowadzić do wielu spotkań i refleksji, a o wartości człowieka w dużej mierze świadczy to, czy potrafi z takich spotkań wysnuć ciekawą opowieść. „Wśród przyjaciół” to doskonałe wprowadzenie do jego świata dla tych, którzy nie mają zaufania do komiksów, a dla wielbicieli jego wcześniejszych dokonań okazja do przypomnienia sobie, dlaczego twórczość Sieńczyka to jedno z najoryginalniejszych zjawisk w polskiej literaturze.

Po jedenastu latach, które upłynęły od wydania „Hydrioli”, nie można mu odmówić żelaznej konsekwencji w udziwnianiu świata i zachęcaniu czytelników do tego, by odkrywali nadzwyczajne zjawiska w swojej codzienności. ©


Maciej Sieńczyk, WŚRÓD PRZYJACIÓŁ, NINA/Czarne, Wołowiec 2016

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01-02/2017