Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Raczej wcześniej niż później każdy grób opustoszeje. Próbujemy ten proces pustoszenia jakoś powstrzymać, fundując zmarłym masywne grobowce i drogie nagrobki, stawiając pomniki, tworząc z ich ciał biżuterię, a nawet relikwie i wierząc, że zawierają one w sobie jakieś nadprzyrodzone moce. Tęskniąc za zmarłymi, szukamy ich w tych grobach, co daje przynajmniej chwilowe pocieszenie. I jeśli w tym w gruncie rzeczy beznadziejnym poszukiwaniu kontaktu ze zmarłymi coś może przynieść pocieszenie, to owa tęsknota i związane z nią marzenie o życiu bez śmierci. Marzenie różnie przeżywane i w różny sposób przedstawiane, ale wspólne wszystkim bez względu na światopogląd, religijny czy niereligijny.
Na początku listopada obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych i Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (swoją drogą, dlaczego tylko wiernych, przecież „niewierni” też są ludźmi, dziećmi Boga?). Otóż w tych dniach szczególnie mocno daje o sobie znać, a nawet boleśnie doskwiera pragnienie i marzenie życia bez końca, czyli wieczne, które liturgia Kościoła potwierdza i daje swoją, chrześcijańską odpowiedź, przypominając opustoszały grób Jezusa z Nazaretu. Przypomina też, że to nie pusty grób daje nadzieję na spełnienie niemożliwego, ale wiara w Boga, w Jego miłość.
Również osiągnięcia współczesnej nauki coraz mocniej problematyzują wszelkie paradygmaty i dogmaty również. Owszem, jeśli z góry założy się, że śmierć unicestwia człowieka, to rzeczywiście wszelkie marzenia i wierzenia jawią się jako produkt chorej wyobraźni, nieliczącej się z racjami rozumu i praktyki. Do nie tak dawna panowało przecież powszechne przekonanie, że istnieją bogowie i w związku z tym istnieje życie pośmiertne, o które troszczono się tak samo, albo jeszcze bardziej, jak o doczesne. Dzisiaj tak już nie jest, dla wielu owa tęsknota, jeśli się zjawia, to jak dalekie, ciche i zniekształcone echo, które przypomina, że non omnis moriar .
W Biblii, wśród negujących możliwość powrotu zmarłych do życia, przeżycia śmierci, byli saduceusze, próbujący pogodzić, powiedzielibyśmy dzisiaj, teologię z nauką, wiarę z rozumem. Stąd pytanie, co prawda podstępne, mające skompromitować Jezusa: „Gdy nastąpi zmartwychwstanie”, czyją żoną będzie kobieta, która miała po kolei siedmiu mężów? Jezus im odpowiedział, że po pierwsze: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żywych. Wszyscy bowiem dla Niego żyją”, a ci, „którzy zostają uznani za godnych osiągnięcia wieczności i powstania z martwych (...), są równi aniołom i jako uczestnicy zmartwychwstania są synami Bożymi”. Stąd jeśli o coś mamy się martwić, to nie o śmierć, ale o życie – nieodwoływalny i niewyzbywalny dar Ojca.©