O napominaniu

Z napominaniem sprawa nieprosta.

31.08.2014

Czyta się kilka minut

Kiedy przełożeni napominają podwładnych, odbierane jest to jako rzecz oczywista. W drugą stronę tak łatwo już nie jest.

Przykład? Pewien włoski ksiądz Antonio Rosmini-Serbati twierdzi, że Kościołowi doskwiera co najmniej pięć ran. Opisuje to w książce pod tytułem – a jakże – „O pięciu ranach Kościoła świętego”.

Jakie to rany? Najgroźniejszą z nich jest, zdaniem włoskiego duchownego, wyobcowanie duchownych, przepaść, jaka ich oddziela od świeckich, co wyraźnie widać w sprawowaniu liturgii. Autor domaga się, by łacińskie teksty liturgiczne przetłumaczyć na języki narodowe. Przypomina biskupom, że to na nich spoczywa „troska o formację kapłańską”, ale cóż z tego, skoro ta troska „w biskupach zmalała”. Krytykuje „odebranie księżom i wiernym prawa do nominowania swoich biskupów” oraz upolitycznienie tej posługi i urzędu. Zarzuca duchownym zniewolenie dobrami materialnymi oraz „ducha feudalizmu”.

Skutek? Pewnego dnia zbiera się Kongregacja Ksiąg Zakazanych i umieszcza „O pięciu ranach Kościoła świętego” na tzw. Indeksie. Rosminiemu zarzuca się błędne twierdzenia w sprawie Kościoła, biskupów i liturgii – a także to, że jego reformistyczne zapędy wyrządzają krzywdę Kościołowi, dostarczając argumentów tym, którzy zamierzają go zniszczyć. W międzyczasie nasz niefortunny reformator umiera.

Nie umiera jednak jego sprawa. Święte Oficjum, za aprobatą papieża, dekretem „Post obitum”, potępia 40 tez z jego pism. Werdykt zostaje umieszczony wśród ostatecznych i nieodwołalnych orzeczeń Kongregacji Doktryny Wiary. Tezy Rosminiego bowiem „nie wydają się zbieżnymi z prawdą katolicką”.

A co mówi potępiony? Ksiądz Rosmini deklaruje przed śmiercią: „W podporządkowaniu się – co uczyniłem z pełnym przekonaniem – dekretowi sporządzonemu przez odpowiednie władze, choć wydawał mi się zaskakujący i nieoczekiwany, uczyniłem jedynie to, co każdy syn Kościoła, spośród których jestem ostatni, winien w prostocie podjąć. Z łaski Boga zdarzenie to nie ujęło mi ani na jotę pokoju. Bóg jest mi świadkiem, że napisałem to, mając na myśli dobro świętego Kościoła oraz bliźniego. Poddaję wszystko pod najwyższy osąd Kościoła, który w tych sprawach jest prawdziwym arbitrem. Jeśli zdecydował on, iż lepiej będzie zabrać sprzed oczu wiernych owe moje sugestie i rady, niechże i tak będzie”.

Ksiądz Antonio Rosmini-Serbati żył w XIX wieku. W kolejnym stuleciu Paweł VI nakazał usunięcie „O pięciu ranach Kościoła świętego” z Indeksu. W czasie pontyfikatu Jana Pawła II Kongregacja odwołała oskarżenie o herezję i zrehabilitowała Rosminiego. Dokument podpisał kierujący Kongregacją kard. Joseph Ratzinger. Potem, już jako papież, podpisał jeszcze jeden dokument w sprawie włoskiego księdza: dekret o jego beatyfikacji.

Rodzi się pytanie: po czyjej stronie była racja, czyli prawda? Kto komu winien był posłuszeństwo? Wiadomo przecież, że tam, gdzie prawda, tam i Duch Święty. Z Bogiem jednak trzeba ostrożnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2014