O libido

Tarzając się w ściółce propagitki uprawianej przez tutejsze władze, zauważyliśmy rosnące w nas zainteresowanie seksem, w tym jego odmianami – cokolwiek to znaczy – niestandardowymi.

01.07.2019

Czyta się kilka minut

Jest to zjawisko, rzec trzeba, jakoś pozytywne, ale to opinia zaledwie prywatna. Czyżby?

Oto naturalnie jednostkowe reakcje, zwłaszcza jeśli są podobne, zawsze można sumować. Dają wtedy obraz szerszy, jakże ważny i przydatny dla wszelkich akademickich badań społecznych. Mając się zatem za osobnika statystycznie szarego, za zwyczajnie funkcjonującego i reagującego obywatela, mamy prawo mniemać, że tak jak w nas, tak w nieprzebranych masach zachodzą podobne procesy, że takoż owe masy reagują i podobnie myślą. Skoro zatem w szarzyźnie życiowej zaczynamy dostrzegać kolor, bo seks jest zdecydowanie czynnością barwną, takoż powinniśmy założyć, że elektorat też nie cierpi na daltonizm. Bezustanne oferowanie darmowej erotycznej treści przez czynniki partyjnorządowe, oraz oczywiście przez duchowieństwo, jest – śmiemy twierdzić – znacznie ważniejszym argumentem za oddaniem głosu na PiS niźli jakieś inne akcje, czy to antyunijne, antysemickie, antyarabskie, antykrzyżackie, antyinteligenckie czy pomocowo-rozdawnicze. Redystrybucja treści erotycznych przez państwo, z czym mamy właśnie do czynienia, jest niewątpliwie pierwszym tego typu zdarzeniem w historii, odkąd państwa w ogóle istnieją.

Jest osobliwością w skali historycznej, że oto nieprzebrane masy społeczeństwa są w tych kwestiach pobudzane na skalę dotychczas w Polsce niespotykaną od czasu obumarcia tu pogańskich kultów fallicznych. Należy więc uznać, że państwo polskie nie tylko wysoko podniosło poprzeczkę, ale też dzierży planetarną palmę pierwszeństwa. Nikt nigdy nie wpadł na pomysł, by w agendę kampanii wyborczej wpisać masowe i skoordynowane działania na libido obywateli. W tej sytuacji – popatrzmy – opozycja nie może mieć żadnych szans.

Wyobraźnia na poziomie pantofelka (Paramecium caudatum) wystarczy, by zdać sobie sprawę, że Schetyna, Biedroń i Kosiniak-Kamysz, choćby zjedli tysiąc kotletów, to nie uciągną, taki to ciężar. Ich koalicyjna oferta w erotyzowaniu mas wyborczych nie przebije nigdy propozycji polskiej prawicy. Ktoś mógłby się w głos zaśmiać i rzec, że jednak to raczej liberałowie i lewica mieli i mają w tych sprawach więcej gibkości niźli tetrycy zapatrzeni w Gospodarza. Są to niestety opinie archaiczne, wzięte z erotycznego Jurassic Parku.

Oferta liberalna i nowoczesna, jeśli idzie o sprawy Erosa i Wenery, to dziś matuzalemowe ględzenia, są to próby podobne tym w przekonywaniu ludu, że demokracja jest lepsza od zamordyzmu. Takie inteligenckie i etosowe złudzenia można było mieć za nieboszczki Unii Wolności, dziś nie. ­Lewicowe widzenia erotyzmu i płciowości obfitują, jak wiemy, w nadmiar przekazów pozytywnych, to osłabiające referaty z nadmiarem edukacyjnych poleceń równościowych i estetycznych. Piękno, miłość, delikatność – koń by się uśmiał. Są to zaiste barchanowe – znaczy niemodne – idee, są to w erotyce trendy z czasów króla Ćwieczka.

Czy – musieliśmy się teraz uszczypnąć, gdy nam to pytanie zaświtało – czy to możliwie, że w tak osobliwej dziedzinie jak erotyka propagitka partyjnorządowa ma moc? Chwilę musieliśmy się zastanowić, pytanie bowiem jest zupełnie nowe, jeśli idzie o nauki polityczne. Popatrzmy na parametry: mrok i amok, zwyrodnienia, zboczenia, nadużycia, przemoc, piekielne dźwięki i smrody, straszne opowieści, a więc po prostu perwersja. Tym się dziś zdobywa masy, i tak się wygrywa wybory. To chyba jasne, że elektorat nie da sobie odebrać liderów zasypujących przestrzeń publiczną darmowymi a frapującymi prelekcjami na temat ciała i nie zgodzi się, by zastąpili ich nudziarze bez daru narracji, niemodni i nieciekawi. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2019