Nowe szaty króla Rogera

Choć do premiery pozostają jeszcze dwa lata, reżyser Kasper Holten już dziś spotyka się z londyńską publicznością. Starają się dociec, co Szymanowski miał na myśli. Nie udaje się. Są zachwyceni.

27.05.2013

Czyta się kilka minut

Powiedzieć, że opera „Król Roger” Karola Szymanowskiego przeżywa dziś drugie życie, to skłamać, bo opera Karola Szymanowskiego nigdy dotąd nie cieszyła się taką popularnością. Fascynuje kolejnych reżyserów, pozostając jednak dość egzotyczną propozycją dla zachodniej widowni.

Stąd niecodzienny pomysł Kaspera Holtena, dyrektora artystycznego Royal Opera House, by przybliżyć londyńczykom utwór polskiego kompozytora podczas specjalnie zorganizowanego spotkania.

– Wielu Brytyjczyków wciąż wie bardzo mało o „Królu Rogerze” – mówi „Tygodnikowi” duński reżyser. – Normalnie takie spotkanie organizowalibyśmy kilka tygodni przed premierą, a nie z dwuletnim wyprzedzeniem. Powodem, dla którego to robimy, jest chęć rzeczywistego zaangażowania słuchaczy w proces produkcyjny. Z naszej strony jest to bardzo szczere podejście, ponieważ wciąż nie zdecydowaliśmy, na czym konkretnie będzie bazowała nasza interpretacja.

Spotkanie przypomina trochę badania grupy fokusowej, które przeprowadzają producenci filmowi. Nie wydaje się jednak, aby miało merkantylny charakter. W jednej z sal londyńskiej opery dochodzi bowiem do prawdziwej burzy mózgów. O wpływie życia osobistego kompozytora na libretto dyskutują rozpaleni uczestnicy, reżyser, scenograf i dramaturg. ­Razem zastanawiają się, które wątki należałoby podkreślić i jak to zrobić. Holten raz po raz rozkłada ręce, buszując w gąszczu fabuły. Właśnie trwa zażarta dyskusja, kim jest Pasterz: prorokiem, rewolucjonistą, symbolem dionizyjskiej natury człowieka? Ktoś podnosi rękę i rzuca niepewnie: a może on w ogóle nie istnieje? Wśród zebranych słychać pomruk aprobaty. Reżyser kiwa głową. To kolejna z możliwych interpretacji. Która? Trudno zliczyć.

LONDYŃSKIE SCENY

Decyzja o produkcji opery Szymanowskiego była pierwszą, jaką Holten podjął z dyrektorem muzycznym Royal Opera House – Tonym Pappano. Będzie to ich pierwszy wspólny projekt.

– Oczywiście podstawą jest przybliżenie niesamowitej muzyki Szymanowskiego, która jest niewystarczająco popularna w Londynie – mówi reżyser. – Oprócz tego pozostaje fascynacja, której nie potrafię jeszcze przełożyć na słowa. Przeprowadzimy małe dochodzenie: czy to jest opowieść o ucisku, polityce, religii, mężczyźnie przestraszonym widmem utraty żony, a może bohaterze, który odnajduje swoje prawdziwe ja? To będzie dziwny proces.

Jest to proces burzliwy i niecodzienny dla świata, który zwykle porusza się śladem dawno wytyczonych operowych ścieżek. To zasługa nie tylko dowcipnego i charyzmatycznego Holtena, lecz także Szymanowskiego, który stworzył dzieło wymykające się jasnym schematom i oczywistym interpretacjom. „Król Roger” to opera reżyserska, której libretto pozwala na bardzo wiele. Tekst Jarosława Iwaszkiewicza prowokuje, by czytać między wierszami, analizować symbole i śledzić kolejne wątki. Gdy po dwóch godzinach opuszczamy salę, uczestnicy spotkania przystają na korytarzach Royal Opera House, by kontynuować dyskusję.

Nobliwi Brytyjczycy z wypiekami na twarzy rozważają, czy finałowy hymn do Słońca oznacza zwycięstwo, czy porażkę apollińskiego Rogera. Jego metamorfozę, a może śmierć? Siła tych emocji sugerowałaby, że dyskusja dotyczy jakiegoś popularnego kryminału. Napięcie tym większe, że odpowiedź poznamy dopiero w 2015 r. – wówczas odbędzie się londyńska premiera.

SYCYLIJSKIE KADRY

Niedawny casting director Opery Narodowej, Leszek Barwiński: – Gdy mówię o filmowej produkcji „Króla Rogera”, mam przed oczami serial „Dynastia Tudorów”. Wnętrza są historyczne, kostiumy tradycyjne, ale język, jakim operuje ten serial, prowadzenie kamery – to wszystko jest bardzo współczesne. Zachowywanie klasyki wcale nie oznacza, że musi być nudno i staromodnie. Oznacza tylko tyle, że król Roger jest królem, a nie kelnerem czy innym murarzem.

Gdyby nie zbieg okoliczności, do dziś nie wiedziałbym o produkcji, w którą jest zaangażowany. W Londynie spotkałem przyjaciela z Wrocławia i to już jest szczęście. Gdy okazało się, że owego znajomego zajmuje właśnie równoległa produkcja opery Szymanowskiego, zacząłem wierzyć w ingerencję sił nadprzyrodzonych. Tym bardziej że o filmowych planach względem „Króla Rogera” nie wiedział nikt. Produkcja, w którą zaangażowany jest Barwiński, to brytyjsko-niemiecko-polska kooperacja. Szykowana jest na 2015 r., orkiestrą dyrygował będzie londyńczyk Jan Latham-Koenig, a reżyserii podejmie się Wiesław Saniewski. Obsada nie jest jeszcze zatwierdzona, ale Barwiński zamierza postawić na polskich wykonawców.

– W przypadku filmu, który operuje zbliżeniami i jest bardzo wyrazistą produkcją, język musi być dopracowany, wyrażany jak najpiękniej – mówi dyrektor artystyczny projektu. – Z drugiej strony, jeśli nasza Roksana będzie operowała głosem, który nie wystarczyłby na scenę operową, nie stanie się nic wielkiego. Jestem w stanie pójść na pewne kompromisy, bo te partie nie będą przecież wykonywane na żywo. Grunt, żeby udźwignęła rolę. Nie chciałbym, aby wyglądała jak dzisiejsza Montserrat Caballé.

Polacy pojawią się również w produkcji Royal Opera House. Wiadomo już, że tytułowa rola przypadnie wybitnemu barytonowi Mariuszowi Kwietniowi.

UTWORY DOJRZEWAJĄCE

Zdaniem Barwińskiego wzrastająca popularność „Króla Rogera” to rezultat otwierania się operowego świata na nowy repertuar. Zarówno reżyserzy, jak i publiczność są już znudzeni kolejnymi adaptacjami Verdiego, Mozarta czy Pucciniego. Na korzyść Szymanowskiego przemawia również uniwersalizm jego dzieła. Kompozytor nie opowiada o lokalnych sprawach, które trudno przyswoić zagranicznemu audytorium. Jego opowieść rozgrywa się w sycylijskich pałacach i tam też kręcone będą zdjęcia.

Barwińskiemu wtóruje Kasper Holten, który zwraca uwagę, że „Król Roger” to opera wciąż młoda: – Wielcy kompozytorzy pierwszej połowy XX w. wciąż budują swoją popularność. Ich utwory jeszcze w nas dojrzewają. Dlatego Korngold, Enescu, Szymanowski, Nielsen – wielcy twórcy tamtej epoki – dopiero dziś przebijają się do szerszego grona.

Choć zajęło mu to trochę czasu, Roger rozsiadł się na tronie i nieprędko z niego ustąpi. Na pewno nie wcześniej niż w 2015 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2013