Nocna alchemia

W słowach Romana Honeta słyszę nieustanny niepokój i doznanie bolesności, towarzyszące gromadzeniu i odsłanianiu prawdy. O sobie, o świecie.

02.09.2008

Czyta się kilka minut

Debiut ("alicja", 1996) był uderzająco mocny; dzisiaj słyszę to znacznie lepiej niż przed laty. W drugiej książce ("Pójdziesz synu do piekła", 1998) jego dykcja brzmiała jeszcze ostrzej i oryginalniej. Tom trzeci ("»serce«", 2002) był - raz jeszcze zapisuję wrażenie z ponownej lektury - poszukiwaniem nowego tonu, ucieczką przed groźbą zastygnięcia w jednym, dobrze opanowanym i  rozpoznawalnym przez czytelników geście.

Nowy poetycki zbiór ("baw się i kilka innych wierszy o rzeczach ważnych") powstawał niespiesznie, przez sześć ostatnich lat. Głos, który się w nim odzywa, brzmi znajomo, ale też inaczej niż w poprzedniej dekadzie. Jego ton wydaje się spokojniejszy i pełniejszy. Inaczej mówiąc: jest ten zbiór dokonywanym w drodze sumowaniem doświadczeń, jest także nowym otwarciem. Przede wszystkim jednak: potwierdza on wysokie miejsce Romana Honeta w poezji pisanej tu i teraz.

Honet nie jest takim poetą egzystencji jak Marcin Świetlicki ani takim poetą nieprzejrzystości języka, jak Andrzej Sosnowski. Każdy, kto postrzega nową i najnowszą poezję poprzez przeciwstawienie projektów Świetlickiego i Sosnowskiego (a może: każdy, kto chciałby zbyt szybko i zbyt prosto uporządkować to, co się w poezji dzieje), będzie miał z umiejscowieniem autora "baw się…" kłopoty, będzie go postrzegał jako poetę osobnego, oddalonego od centrum, zdystansowanego wobec najmodniejszych i najbardziej aktualnych sporów.

Nazywano go dość często poetą śmiałej albo ośmielonej wyobraźni. Nazwę warto podtrzymać; warto też dookreślić ją i nieco doprecyzować.

Dawne i nowe wiersze Romana Honeta łączy ze sobą strategia tworzenia, którą można nazwać nastawieniem na obraz. Wiersze Honeta są na ogół mniej lub bardziej spójnymi (albo: mniej lub bardziej luźnymi) ciągami obrazów, czasami przekształcających się w urywkowe, raczej naszkicowane niż wyraźnie narysowane, zdarzenia i sytuacje. Niewiele w tych wierszach bezpośrednich wyznań i refleksji, nie ma wysuniętego na pierwszy plan portretu tego, kto mówi; są za to obrazowe sugestie i odpowiedniki przeżyć, jest mocna aura czyichś egzystencjalnych doświadczeń.

Dla wielu dzisiejszych czytelników mówienie obrazem (i odpowiadająca mu poezja aury i sugestii) może stanowić wyzwanie i utrudnienie. Ewentualne skojarzenia z przefiltrowaną przez współczesną wrażliwość poetyką symbolizmu (tego z początku XX w. i tego z lat 30.) raczej wzmaga te odczucia, niż je likwiduje... Od siebie dopowiem: wiersze Honeta cenię także dlatego, że bywają ciemne, enigmatyczne, hermetyczne.

Wbrew wspomnianej przed chwilą poetyce mówienia nie wprost, a zgodnie z powszechnymi zwyczajami, Honetowi zdarzało się (i zdarza) wskazywać (niektóre) z literackich źródeł własnej wyobraźni. Przykładów jest wiele.

Tytuł debiutanckiego tomu odsyła do arcydzieła Lewisa Carrolla; tytuł trzeciej książki kieruje w stronę powieści Amicisa. W "alicji" znaleźć można nazwiska Celana, Carrolla, Prousta, Abelarda i Burnsa; w "Pójdziesz synu do piekła" - Loftinga, Milne’a, Jakuba Grimma, Drewermanna, Andersena, Frances Hodgson-Burnett, Stevensona; w "»sercu«" - Amicisa, Wiecherta, Lechonia, Loftinga, Dantego, Verne’a; w "baw się" - Andersena, Propercjusza i realizatorów popularnej niegdyś kreskówki ("ślepe są dni i lekko drżą, / otokar balcy i alojzy mol").

Rzecz jasna: można się zastanawiać, czy te ujawnienia są istotne, czy przypadkowe, czy wskazują rzeczywiste fascynacje poety, czy też mają zasłonić inne, znacznie ważniejsze źródła jego wyobraźni. Jakkolwiek by nie było, nazwiska pisarzy, pojawiające się w wierszach Honeta, łączą się z dwiema sprawami niewątpliwie ważnymi w jego twórczości. Pierwsza z nich to świat przeżyć dziecka (albo dorastającego chłopca), powracający we wszystkich czterech książkach poety. Druga - to sprzeczność (a może: skala) doświadczeń, które mogą się stać udziałem każdego: z jednej strony Amicis, z drugiej Dante, z jednej strony kreskówka - z drugiej samobójstwo Lechonia.

Literackie aluzje i odwołania sygnalizują wewnętrzne przemiany wyobraźni Honeta. Znacznie istotniejszych dowodów owych przemian dostarczają powracające w kolejnych tomach obrazy i towarzysząca im aura.

W obydwu tomach z lat 90. dominują ciemne, gwałtowne tony. Zwracają uwagę powracające obsesyjnie, niekiedy owiane oddechem szaleństwa, obrazy puchnięcia, gnicia, rozpadu.

W "alicji" znajdziemy "spuchnięte słońce", słońce, które jest "grube, czerwone" i "cuchnie", słońce, które "pęka jak dojrzały orzech". Blisko niego jest "nabrzmiały mózg księżyca", gwiazdy, utożsamione z pryszczami ospy, i noc, "która ma wodogłowie", która "nadyma się i sączy". Obrazom śmiertelnie chorego kosmosu odpowiada na ziemi "metropolis gangreny" i "czarne miasto gruźlicy", i "krajobrazy obrócone w popiół", i kruszący się asfalt. Zaś zniszczone pejzaże kierują w stronę poddanego przemianom ludzkiego ciała, w stronę "kobiet z brzuchami pełnymi gnijących mięs", spuchniętych dziąseł, spróchniałych zębów i głowy, która "pęcznieje jak guz".

Podobne obrazy pojawiają się także w tomie "Pójdziesz synu do piekła". Natrafimy tu na "niebo spuchnięte jak spóźniony autobus", "spróchniałe baszty jesieni", "wzdętą narośl miasta" i "wrzód sklepu". Dodajmy: znakiem szczególnym tomu są ślady bluźnierczego buntu przeciw porządkowi świata, napomknienia o "zbutwiałej monstrancji" i spróchniałej metafizyce, wyznanie: "będę miłował oczywiście śmierć".

Czy można się dziwić, że w zamykającym pierwszy tom Honeta wierszu "alicja po drugiej stronie" padają słowa: "czas dojrzewał na podobieństwo włochatych / pająków"? Albo temu, że tom drugi kończy fraza: "reszta / to ciemność, duchy nocy / noc"?

Trzeci tom Honeta nie jest ani tak mroczny, ani tak gwałtowny jak poprzednie. Tę przemianę można opisywać w języku poetyki i wyobraźni (tak sugerowałem na początku tych uwag), można ją też traktować jako sygnał trudno uchwytnej, wewnętrznej ewolucji samego poety i podmiotu jego wierszy. Choćby: przejścia od zbuntowanej młodości do zrezygnowanej albo uspokojonej dojrzałości… Zresztą, jakkolwiek by nie było: obecne w książkach z lat 90. doświadczenie egzystencji w środku rozpadającej się rzeczywistości - zostaje w "»sercu«" (ten cytat z Amicisa wciąż mnie niepokoi!) w znacznej mierze zastąpione przez zwrot w stronę przeszłości, w stronę świata, którego już nie ma. Inaczej mówiąc: tam, gdzie była ciemność, pojawia się sepia starych fotografii.

Dodajmy: ostatni wiersz "»serca«" kończy się takimi oto, zwróconymi do nieobecnej adresatki, frazami, które koniecznie trzeba czytać w perspektywie finałów wcześniejszych książek Honeta:

choć zapadł się twój nos,

to przecież jeszcze nie znaczy,

że nie zbierałaś wtedy kaczeńców na spiskich łąkach,

z tą twoją niewyraźną pewnością, że życie jest piękne.

bo jest

Być może w takiej właśnie, naszkicowanej przeze mnie perspektywie należy rozpocząć lekturę nowego zbioru Romana Honeta.

10

Tytuł "baw się", wsparty sugestywną fotografią roześmianego dziecka na huśtawce, nie jest pozbawiony zagadek. Tkwią one nie tylko w wieloznaczności "zabawy", lecz także w niepewności tego, czy mamy do czynienia z nakazem, apelem, zezwoleniem, prośbą... (nie mówiąc o niepewnej tożsamości adresata owego "baw się"). Moment niejednoznaczności tytułowej formuły jest wzmacniany również przez jej rozwinięcie: "i kilka innych wierszy o rzeczach ważnych". Można natychmiast, przed pierwszą lekturą, zapytać: czy zabawa jest pośród owych rzeczy ważnych, czy jest im przeciwstawiona?

11

Nowy tom Romana Honeta podzielony jest na pięć tytułowanych części: "o przywracaniu", "o mieszaniu pokarmów", "o milczeniu", "o zaglądaniu do trumny", "o chłopcu z jeziora żartów", "o snach" (tytuł każdej części jest tytułem otwierającego ją wiersza; w części "o snach" jest to wiersz jedyny, zamykający całość). Sam podział na części rytmizuje zarówno tom, jak jego lekturę, zaś ich tytuły wprowadzają (znowu: niejednoznacznie) w krąg "rzeczy ważnych".

12

Tytuły, jakie Honet nadał kolejnym częściom nowego tomu, mogłyby poprzedzać stare traktaty, porządkujące wybrane fragmenty ludzkiej mądrości (dotyczy to także najbardziej metaforycznego z nich, jeśli się już wie, że "chłopcem z jeziora żartów i utraty" nazywa poeta "boga", pisanego małą literą, tak jak wszystkie inne słowa w tej książce).

Czy znaczy to, że autor tomu ubiera maskę mędrca? Nie, tego nie twierdzę. Chciałem tylko powiedzieć, że w słowach Honeta słyszę nieustanny niepokój i doznanie bolesności, towarzyszące gromadzeniu i odsłanianiu prawdy. O sobie, o świecie.

13

Tytuły części (jak widać, trudno mi od nich odejść) nie są jedynymi kluczami do tomu, niewątpliwie jednak są znakami, wskazującymi różne drogi, jakie powinien przemierzyć czytelnik tej poezji. Skądinąd: drogi te spotykają się ze sobą i wspólnie odsyłają do nadrzędnych tematów? intuicji? Honeta. Zatem: wybierając jedną z nich, wybieramy wszystkie.

14

Droga "przywrócenia" to droga pamięci. Prowadzi ona w stronę przeszłości, której obrazy zjawiają się w nowej książce Honeta jeszcze częściej niż w poprzedniej.

Przeszukiwanie czasu przeszłego kieruje w stronę (własnego i cudzego) dzieciństwa, w stronę wyraźnie fascynujących poetę dziecięcych zabaw i lęków (taka sama jest funkcja zamieszczonych w książce fotografii autorstwa Magdy Galas, spokrewnionych z wierszami Honeta, choć bardziej jednoznacznych). To z jednej strony. Z drugiej zaś: świat przeszłości jest światem utraty, światem tego, co odeszło, co niedostępne. Stąd następny krok, tyleż przewidywalny, ile nieuchronny: świat utraty sąsiaduje z zapowiadanym przez "milczenie" i "sen" światem umarłych, z traumatycznym doświadczeniem "zaglądania do trumien", z "podróżami pośmiertnymi" (tytuł i temat jednego z najważniejszych utworów tomu!), które nawiedzają wyobraźnię żyjących - od dzieciństwa po starość...

15

Gdybyśmy wędrowali inną z dróg wskazywanych przez poetę, punkt dojścia byłby podobny; oczom naszej wyobraźni byłby dany ten sam ogród o rozwidlających się i ponownie spotykających ścieżkach. Ogród niepokoju.

16

W poezji Honeta wciąż powracają sprzeczności, napięcia, dwoistości. Czas teraźniejszy przywołuje czas przeszły, dorosłość przyzywa - dzieciństwo, przywrócenie - utratę, życie - śmierć. Nocna alchemia wyobraźni przetapia te napięcia w magiczne zdania i obrazy, w poetycki świat, którego jednolitość jest ufundowana na ciągłym powracaniu przeciwstawnych doświadczeń i skojarzeń. Z jednej strony wraca obraz ogrodu, uspokojenia, szczęśliwości, z drugiej - rzeźni, ciemności, bólu. Z jednej strony jest idylla, z drugiej - makabra.

17

Nowy tom Romana Honeta kończą zdania:

bywają takie sny,

takie widoki, kiedy z odległych miejsc,

z ust niewidzianych od dawna osób

wysypuje się żużel, wilgotny pył,

jakby pragnęły cię opluć albo oddalić,

a one właśnie wołają - zostań, zostań

Mocne słowa: "zostań, zostań". Wyobraźnia poety przyciąga i nie pozwala zapomnieć.

Roman Honet, "baw się i kilka innych wierszy o rzeczach ważnych", Biuro Literackie, Wrocław 2008.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2008