Niewidzialna wtyczka rynku

Znosząc obowiązek sprzedaży energii elektrycznej przez giełdę i zamrażając jej ceny detaliczne, rząd PiS pośrednio przyznaje, że prąd nie może być dłużej towarem jak każdy inny.

03.10.2022

Czyta się kilka minut

Festiwal Kinetycznej Sztuki Światła. Łódź, 23 września 2022 r. Fot. Piotr Kamionka / Reporter /
Festiwal Kinetycznej Sztuki Światła. Łódź, 23 września 2022 r. Fot. Piotr Kamionka / Reporter /

Z politycznego kurzu powoli wyłania się nowy porządek polskiego rynku energetycznego, do którego właściwie nie przystaje już określenie „rynek”. Od nowego roku ceny prądu dla gospodarstw domowych – jak wynika z projektu rządowego – mają zostać zamrożone do limitu rocznego zużycia na poziomie dwóch megawatogodzin, a dla części odbiorców (rodzin wielodzietnych, gospodarstw domowych osób z niepełnosprawnościami oraz rolników) – 2,6 i 3 megawatogodzin. Zużycie powyżej wyznaczonych pułapów byłoby już rozliczane podług stawek wolnorynkowych, co ma skutecznie zachęcić odbiorców indywidualnych do oszczędzania energii.

Projekt nie rozwiązuje jednak gigantycznego problemu, jakim drogi prąd staje się także dla samorządów, instytucji publicznych i gospodarki. Widać to choćby w ostatnim odczycie inflacji. We wrześniu nośniki energii podrożały rok do roku aż o 44,2 proc., podczas gdy w całej gospodarce ceny wzrosły „jedynie” o 17,2 proc. Dlatego 29 września Sejm w przyspieszonym trybie poparł drugi rządowy projekt znoszący tzw. obligo giełdowe, czyli obowiązek sprzedaży energii elektrycznej poprzez Towarową Giełdę Energii. Zdaniem polityków Zjednoczonej Prawicy pozwoli to szybko obniżyć rachunki odbiorców końcowych nawet o dwie trzecie, bo producenci energii będą mogli sprzedawać ją bezpośrednio klientom i dystrybutorom.

Większość dużych (i jednocześnie kontrolowanych przez państwo) wytwórców prądu zajmuje się także jego dystrybucją i dostawą do klientów końcowych, dlatego pominięcie etapu giełdy może faktycznie zaowocować spadkiem cen.

Branżowi eksperci zgodnie krytykują jednak ten pomysł, podkreślając, że zmiany pozwolą obniżyć ceny tylko na krótki czas. Powód? Zakup energii poza giełdą pozbawi kupujących informacji o tym, jak kształtują się jej ceny.

Problem polega na tym, że w realiach polskiego oligopolu energetycznego, gdzie dominują duzi wytwórcy, a produkcja prądu z trudem nadąża za zapotrzebowaniem, łatwo o manipulacje, wobec których giełda jest bezsilna. Pod koniec 2018 r. Urząd Regulacji Energetyki skierował nawet do prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa polegającego na manipulacjach ceną energii na TGE, które miały mieć miejsce kilka miesięcy wcześniej. Urzędnicy dopatrzyli się wówczas podejrzanych, dużych transakcji: te same podmioty, które wcześniej wystawiły na sprzedaż duże pakiety energii w bardzo atrakcyjnej cenie, niedługo później nabyły ją nawet czterokrotnie drożej – co błyskawicznie wywindowało kurs. Do podobnej sytuacji doszło wiosną tego roku. Pomiędzy 26 kwietnia a 10 maja hurtowe ceny na giełdzie energii rosły w tempie, którego nie uzasadniał ani popyt na krajowym rynku, ani ceny surowców energetycznych.

Rząd podkreśla, że jego projekt nie zakazuje obrotu energią na giełdzie. „O skorzystaniu z tej formy obrotu będzie decydować każdy uczestnik rynku samodzielnie, stosownie do własnej strategii rynkowej” – czytamy na stronie Kancelarii Premiera. Można jednak z góry założyć, że po zniesieniu obligu obrót energią na giełdzie zastygnie, skoro zainteresowanie uczestnictwem w tym rynku malało sukcesywnie od miesięcy. Tylko w lipcu br. obroty energią elektryczną na TGE zmalały rok do roku aż o 43,9 proc.

Zaczynamy więc dość ryzykowny eksperyment. Mechanizmy wolnorynkowego obrotu strategicznymi zasobami, ­takimi jak energia elektryczna, okazały się niewystarczające w obliczu wojny i wywołanych przez nią niedoborów węgla oraz gazu. Miejsce niewidzialnej ręki rynku ma zająć teraz silna ręka państwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2022