Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy jednak czytam o postępie badań, który pozwala wyeliminować jeden z wielu problemów moralnych związanych z wykorzystywaniem ludzkich zarodków do badań naukowych, z punktu widzenia tejże etyki nie widzę w tym ani przełomu, ani powodu do zbytniej radości. Niewczesna to radość, ponieważ eksperymenty będą prowadzone nadal, jeśli nie te, to inne - istotny problem moralny związany z tymi badaniami i tak pozostaje nierozwiązany, a "podejrzanej reputacji" katolickich etyków w najmniejszym stopniu nie poprawia fakt, że nie odrzucają badań nad pozyskiwaniem komórek macierzystych z komórek somatycznych.
Ów istotny problem to kwestia normatywnego statusu ludzkiego zarodka - dyskutowana od bez mała 30 lat. Chodzi w niej, mówiąc prościej, o to, czy ludzki zarodek, stanowiący bez wątpienia rozwijający się organizm gatunku homo sapiens, ma z tego tytułu prawo do życia, które uznajemy w stosunku do dojrzałych przedstawicieli tego gatunku.
To nie jest problem natury religijnej. Owszem, etyka katolicka takiego stanowiska broni, ale to nie nadaje sprawie charakteru religijnego. To nie kwestia podobna tej, który z dni tygodnia uznamy za świąteczny: niedzielę, sobotę czy może piątek. Można sobie wyobrazić, że dla pracodawcy zatrudniającego katolików, muzułmanów i żydów będzie to problem zgoła niereligijny, ale nakaz świętowania określonego dnia tygodnia siłą rzeczy wiąże tylko tych, którzy zgłosili akces do danej religii. Uznanie, że ludzki zarodek ma prawo do życia, nie jest decyzją etyków katolickich ani Watykanu, tylko wiąże się z próbą zrozumienia istoty człowieczeństwa. Z doświadczenia wiemy, że głos Stolicy Apostolskiej, jakkolwiek słuchany, nie okazał się decydujący dla przyjmowania określonych rozwiązań prawnych. Autorytet religijny może stanowić dla tezy o prawie zarodka do życia dodatkową motywację (dla tych, którzy autorytet ten uznają), jej treści jednak nie zmieni. Oczekiwanie od Watykanu, że zmieni w tym względzie swoje stanowisko, będzie bezzasadne, ponieważ to nie od Watykanu zależy, czy zarodek powinien być chroniony, czy nie.
Etyka broniąca ludzkiego życia nawet we wczesnych fazach zarodkowych nie jest etyką fanatyczną, nawiedzoną ani nieczułą na cierpienie nieuleczalnie chorych ludzi, broni natomiast konsekwencji myślenia. Ludzkie życie podlega ochronie, jeśli zatem mamy do czynienia z życiem człowieka - nawet we wczesnych fazach rozwojowych - a nie tylko z życiem tkanek lub komórek, to należy je chronić.
Przełomu w etyce katolickiej - nazywam ją katolicką nie dlatego, że opiera się na doktrynie Kościoła, ale dlatego, że jest z nią zasadniczo zgodna - nie będzie. Będzie natomiast jeszcze wiele dyskusji wokół wykorzystywania do badań ludzkich zarodków. Dlaczego? Ponieważ znaczna ich liczba pozostaje po programach in vitro i jak dotąd nie znaleziono zadowalającej odpowiedzi, co z nimi począć, skoro są już poczętym ludzkim życiem. h
Siostra dr hab. BARBARA CHYROWICZ jest filozofem i etykiem, profesorem KUL, kierownikiem Katedry Etyki Szczegółowej tej uczelni. Należy do Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego.