Wielka ewakuacja

Trzydzieści lat temu, w czasie doby, Izrael wywiózł z Etiopii 14 tysięcy ludzi – czarnoskórych Felaszów. Kwestia, czy są oni Żydami, początkowo nie była oczywista.

17.05.2021

Czyta się kilka minut

Etiopscy Żydzi na pokładzie samolotu Boeing 707, lot z Addis Abeby do Tel Awiwu, 25 maja 1991 r. / PATRICK BAZ / EAST NEWS
Etiopscy Żydzi na pokładzie samolotu Boeing 707, lot z Addis Abeby do Tel Awiwu, 25 maja 1991 r. / PATRICK BAZ / EAST NEWS

David ben Solomon ibn Abi Zimra, w XVI stuleciu główny rabin Egiptu, miał pewnego dnia otrzymać pytanie, na które odpowiedź zachowała się w drukowanych tzw. Responsach. Oto od handlarzy z Etiopii kupiono czarnoskórą niewolnicę, która twierdzi, że jest Żydówką i zna zasady religii żydowskiej. Czy to możliwe?

Rabin odpowiedział, że może to być prawda, a kobieta ta musi pochodzić z rodu Sadyceuszy, którzy – za sprawą oderwania od innych Żydów – znają już tylko częściowo prawo żydowskie, gdyż nie dotarła do nich tzw. Ustna Tora, czyli Miszna i Gemara. Ben Solomon napisał w swym komentarzu, że jeżeli etiopscy Żydzi chcieliby powrócić do głównego nurtu żydowskiego, będą serdecznie powitani. Było to historycznie pierwsze odnotowanie czarnoskórych Żydów.

Skąd wzięli się w Etiopii? I dlaczego w maju 1991 r. konieczna była tak spektakularna operacja?

W mrokach dziejów

Wedle najbardziej uznanej teorii Felaszowie (Falashowie, tj. wygnańcy) to plemię żydowskie, które w IV w. naszej ery dotarło do północnej Etiopii i w roku 325 utworzyło królestwo w regionie Amhara. Według innej teorii Felaszowie osiedlili się w Etiopii wcześniej, bo w XIII w. przed naszą erą, i są potomkami jednego z Dziesięciu Zaginionych Plemion Izraela (tak w tradycji żydowskiej nazywane są starożytne plemiona izraelickie, które rozproszyły się po tym, jak ówczesne królestwo Izraela zostało zniszczone przez Asyrię).

Inne teorie głoszą coś zupełnie przeciwnego: Felaszowie mają być ludem miejscowym, potomkami heretyckiej sekty chrześcijańskiej, która około XV w. przeszła na judaizm. Ich państwo w XVI w. uległo sąsiadom i zostało wchłonięte przez Cesarstwo Abisynii, a ludność częściowo wyginęła, częściowo zaś zasymilowała się z sąsiadami. Ostateczny koniec państwowości nastąpił w 1624 r., ale resztki odrębności przetrwały do przełomu wieków XVIII i XIX.

Jakakolwiek nie byłaby ich geneza, Żydzi etiopscy wytrwali w swej wierze do czasów współczesnych, żyjąc w otoczeniu chrześcijańskim. W połowie XIX w. nastąpiło wśród nich odrodzenie żydowskiej religijności, a nawet odnotowano pewien mesjanizm religijny.

W 1769 r. szkocki podróżnik James Bruce, poszukujący źródeł Nilu, ku swojemu zdziwieniu natknął się – na terenie ówczesnej Abisynii – na czarnoskórych Żydów i napisał o tym do Londynu. Z kolei w 1862 r. grupa Felaszów wysłała do rabinów w Jerozolimie list, żaląc się na swój los i odosobnienie od głównego nurtu życia narodu żydowskiego.

List pozostał bez reakcji, ale dwa lata później jeden z opiniotwórczych niemieckojęzycznych rabinów, Azriel Hildesheimer z Eisenstadt (dziś miasto austriackie), podniósł tę kwestię jako moralny problem solidarności wszystkich Żydów. A trzy lata później żydowska organizacja z Francji, Alliance Israélite Universelle, zorganizowała wyprawę orientalisty Josepha Halévy’iego do Etiopii – dla zbadania, czy Felaszowie są rzeczywiście Żydami. Po powrocie opublikował on raport, w którym dał jednoznacznie twierdzącą odpowiedź.

W 1904 r. Halévy, wówczas już naukowiec o międzynarodowej renomie, zorganizował za pieniądze Edmonda Rothschilda wyprawę swojego ucznia Jacques’a (Jakova) Faitlovitcha do Etiopii, dla dokładnego przestudiowania obyczajowości i duchowości Felaszów. Faitlovich, aszkenazyjski Żyd pochodzący z Łodzi, przeżył wśród Felaszów 18 miesięcy i przywiózł do Europy bogatą dokumentację (w 2012 r. powstał film fabularny o jego misji).

Temat zbyt egzotyczny

Wieki życia Felaszów w Etiopii nie mogły nie pozostawić śladów. Wymiana ludności w każdym aspekcie, także genetycznym, była nieunikniona. Felaszowie stali się czarnoskórymi i utracili znajomość hebrajskiego (o ile ją kiedyś posiadali). Zamieszkiwali w okrągłych glinianych chatach („tukulach”) i sposobem życia nie różnili się od innych rolniczych ludów etiopskich.

Ich religijność była przejawem judaizmu w jego pierwotnej formie, z zachowanymi terminami liturgicznymi i obchodzonymi świętami (używanie gwiazdy Dawida jako symbolu wiary, obrzezanie, szabat, purim, chanuka). Choć mieli też np. swoje klasztory i mnichów – ostatni z nich zmarł w 1970 r. W chrześcijańskiej Etiopii musieli za swą wiarę płacić specjalny podwyższony podatek.

Ich liczba systematycznie spadała. W średniowieczu mogło ich być nawet pół miliona. W drugiej połowie XIX w. żyło ich jeszcze ok. 200 tys., a w połowie XX w. pozostało 50-60 tys. Zamieszkiwali w ok. 500 wsiach w północnej Etiopii.

Agencja Żydowska – instytucja zajmująca się budową państwowości żydowskiej w Palestynie, a później w Izraelu – przez dłuższy czas nie zajmowała się Żydami z Etiopii, uznając temat za zbyt egzotyczny. Dopiero od 1955 r. zaczęto wysyłać tam nauczycieli i pieniądze na tworzenie szkół. W Jerozolimie zorganizowano też dwa kursy dla nauczycieli, przygotowujące do pracy w Etiopii (ukończyło je 27 osób ściągniętych z Afryki).

Przez całe lata 60. stosunki izraelsko-etiopskie rozwijały się dobrze. Izrael pomagał nawet Etiopii militarnie w zwalczaniu separatystów w Erytrei – pod hasłem walki z panarabskim nacjonalizmem. Charakteru tych relacji nie zmieniła „wojna sześciodniowa” w 1967 r.

Komuniści przebudowują Etiopię

Potem jednak nastąpił nagły zwrot. Stosunki etiopsko-izraelskie zostały zerwane w 1973 r., po wojnie Jom Kippur, gdy na szczycie Organizacji Jedności Afrykańskiej delegacje Libii i Algierii zażądały tego od innych państw. Szczyt odbywał się w Addis Abebie i rząd etiopski uznał, że w takiej sytuacji musi to uczynić – mimo protestów cesarza.

Rok później w Etiopii zapanowała wielka susza, wojsko przejęło władzę, a cesarza zdetronizowano. W 1977 r. dyktatorskie rządy objął pułkownik Mengistu Haile Mariam, z programem zaprowadzenia rządów komunistycznych.

Nowe władze wprowadzały w życie program przebudowy struktury agrarnej kraju i kolektywizacji ziemi. Kilka milionów ludzi zmuszono do przesiedlenia, tworzono spółdzielnie produkcyjne. Za cel osiedleńczy wybrano m.in. ziemie Felaszów, którym odbierano ich własność, a do ich wsi kierowano osadników. Władze nie cofały się przed zabójstwami i deportacjami. Zginęło ok. 2,5 tys. Felaszów, a 7 tys. zmuszono do ucieczki.

W społecznościach żydowskich na świecie i w Izraelu sytuację etiopskich Żydów zaczęto porównywać do antysemickiej polityki w Niemczech przed Holokaustem. Los Felaszów stawał się kwestią ideologiczną. Zarówno dla wierzących Żydów, jak i dla syjonistów, przypadek Etiopii i tamtejszych Żydów był swego rodzaju sprawdzianem, czy państwo Izrael potrafi wypełnić swoje cele: że będzie „opiekunem” każdego Żyda na świecie. Intelektualne poruszenie w Izraelu zaowocowało formalnym wyrokiem, wydanym w 1972 r. przez sefardyjskiego naczelnego rabina Izraela Ovadii Yosefa, który stwierdził, że Felaszowie są Żydami.

Mengistu zaostrza kurs

Sprawa Felaszów coraz bardziej dotyczyła samej tożsamości państwa Izrael. Rabin Yosef wezwał do zorganizowania im możliwości emigracji do Izraela i uczynienia z nich „partnerów w budowie Ziemi Świętej”. W 1975 r. opinię o żydowskości Felaszów wsparł naczelny rabin aszkenazyjski Szlomo Goren.

W 1977 r. wybory w Izraelu wygrała prawica – konserwatywno-religijna koalicja Likud. Na jej czele stał Menachem Begin – pochodzący z Polski, przedwojenny przywódca młodzieżowej organizacji tzw. Syjonistów-Rewizjonistów „Betar”.

Wyczulony na problem solidarności Żydów, Begin zaangażował się w pomoc dla Felaszów. Początkowo próbował wykorzystywać nacisk i kontakty handlowe. Izrael sprzedał więc reżimowi Megistu Haile Mariama pewną ilość broni, w zamian za co wynegocjowano, że samolot, który ją przywiezie, będzie mógł zabrać w drogę powrotną grupę Żydów etiopskich. Ostatecznie do samolotu weszło 121 osób.

Wkrótce sytuacja jeszcze bardziej się zaogniła: w 1980 r. Etiopia przyjęła ostry kurs wobec Felaszów. Zabroniła im praktykowania religii żydowskiej i zakazała nauki hebrajskiego. Do Izraela napływały informacje o aresztowaniach wśród Felaszów i przygotowywanym procesie „izraelskich szpiegów”. Reżim ogłosił też pobór do wojska już od 12. roku życia, co opinia publiczna w Izraelu odbierała jako akcję separowania dzieci od rodziców. Coraz więcej Felaszów uciekało pieszo przez granicę do Sudanu.

Agenci udają nurków

Komunistyczny eksperyment doprowadził do tego, że w 1983 r. w Etiopii wybuchła wojna domowa. Teraz już tysiące Felaszów uciekały do Sudanu, gdzie gromadzono ich w obozach uchodźców. Szacuje się, że z wyczerpania i głodu (a w mniejszym stopniu także za sprawą prześladowań) zmarło w nich ok. 4 tys. ludzi. Rok później władze etiopskie uznały, że Felaszowie popierają separatystów erytrejskich i organizowały wyprawy karne na ich tereny.

Wobec tragedii ludności felaskiej Izrael postanowił działać. Opracowano plan wyprowadzania przez agentów Mosadu grup uchodźców z obozów w południowym Sudanie, przeprowadzania ich na wybrzeże Morza Czerwonego, skąd mieli być zabierani pontonami na statki, które odwoziłyby ich do Ejlatu. Agenci izraelscy założyli we wsi nad Morzem Czerwonym międzynarodową szkołę nurkowania, która była „przykrywką” dla bazy ewakuacyjnej. Szacuje się, że między rokiem 1977 a 1984 udało się w ten sposób wywieźć 8 tys. osób.

W 1984 r. sytuacja Felaszów pogorszyła się jeszcze bardziej, przede wszystkim z powodu klęski głodu w Etiopii. Rząd Izraela i wspierające go Stany Zjednoczone postanowiły zintensyfikować akcję ewakuacyjną. Wiceprezydent USA George Bush poprosił rząd sudański o zgodę na wykorzystanie lotniska w Chartumie. Sudańczycy zgodzili się, ale pod warunkiem, że samoloty nie będą izraelskie, i że nie będą latać prosto do Izraela, z którym Sudan nie utrzymywał kontaktów. Ustalono trasę lotu Chartum–Bruksela, gdzie uchodźcy mieli przesiadać się do samolotów do Izraela. Operacji nadano kryptonim „Mojżesz”.

W efekcie na przełomie lat 1984 i 1985 wynajęte w Belgii boeingi 747 wykonały w ciągu sześciu tygodni 28 lotów, wywożąc z Afryki 6380 czarnoskórych Żydów. Tak duża operacja nie mogła być do końca utajniona i wzbudziła niechęć państw arabskich. Na skutek nacisków politycznych władze Sudanu odmówiły w styczniu 1985 r. zgody na dalsze loty, ewakuacja została przerwana w połowie.

Co gorsza, w pierwszych samolotach odlatywali głównie mężczyźni w sile wieku, uchodzący przed poborem do wojska. W Etiopii pozostała nadreprezentacja kobiet, dzieci i osób starszych. Szacowano, że pozostało tam 1,5 tys. żydowskich dzieci, których rodzice wyemigrowali już do Izraela.

Tylko wyznawcy judaizmu

Tymczasem w maju 1991 r. komunistyczny reżim Megistu Haile Mariama został obalony, a dyktator uciekł z kraju. Dla Żydów oznaczało to groźbę nowych niepokojów społecznych, których mogliby paść ofiarą. Rząd Icchaka Szamira podjął błyskawiczną decyzję o ewakuacji etiopskich Żydów w ramach tzw. Operacji „Salomon”. W kilka godzin przeprowadzono mobilizację sprzętu: wszystkie duże boeingi linii El Al oraz wojskowe herculesy wysłano do Etiopii. Wsparcie logistyczne zapewniało amerykańskie lotnictwo.

W ten sposób, 24 i 25 maja 1991 r., w ciągu doby, 34 samoloty przewiozły ponad 14 tys. ludzi. Ustanowiono wtedy światowy rekord liczby osób lecących w jednym samolocie: 1067. Większość musiała stać sztywno bez ruchu, półleżąc na plecach innych; korzystanie z łazienek było wykluczone.

Przy okazji powstał niespodziewany problem. Przy wejściu do samolotów pojawili się też Żydzi-chrześcijanie. W Etiopii podziały religijne biegły często w poprzek rodzin; czasem były to dzieci lub nawet wnuki osób wyznających judaizm. Na lotnisku znalazło się kilka tysięcy takich osób. Zatelefonowano do Jerozolimy, minister ds. integracji imigrantów musiał podjąć decyzję od ręki. Brzmiała ona: do samolotów wpuszczać jedynie wyznawców judaizmu, ale dla wszystkich zorganizować pomoc humanitarną. Po jakimś czasie okazało się, że wokół lotniska obozuje ok. 20 tys. ludzi, a drugie tyle jest w drodze. Oni musieli zostać w Etiopii.

Dziś w Izraelu mieszka ok. 135 tys. czarnoskórych obywateli, z których 5 tys. deklaruje się jako chrześcijanie – co bywa powodem konsternacji w żydowskich środowiskach religijnych i wśród władz świeckich. Na dodatek pojawiły się problemy z kolorem skóry, np. niższy od ogólnego stopień akceptacji czarnoskórych Żydów przez emigrantów z byłego Związku Sowieckiego.

Wielu Felaszów na początku musiało pokonać różnice cywilizacyjne. Mimo wielu programów adaptacyjnych, w ich środowisku ciągle pojawiają się skargi na dyskryminację. Natomiast najlepiej udaje się integracja Felaszów w armii, gdzie mają opinię sumiennych, wytrwałych i odważnych.

Trudne zakończenia

W 1998 r. Beniamin Netanjahu, będący wówczas po raz pierwszy premierem, ogłosił, że zakończono z sukcesem akcję sprowadzenia Żydów z Etiopii. Szybko jednak się okazało, że to stwierdzenie przedwczesne. Rząd musiał zapowiedzieć, iż nadal będzie sprowadzał do kraju Felaszów, choć ze względu na możliwości adaptacyjne jedynie do 300 osób miesięcznie.

Po 15 latach, w sierpniu 2013 r., przewodniczący Agencji Żydowskiej Natan Szarański (były sowiecki dysydent), witając na lotnisku w Tel Awiwie dwa kolejne samoloty z 450 imigrantami z Etiopii, stwierdził, że akcja zostaje właśnie zakończona, bo wszyscy Żydzi z Etiopii zost ali już sprowadzeni do historycznej ojczyzny. Premier Netanjahu skomentował: „Wypełniłem syjonistyczny i żydowski nakaz doprowadzenia do Izraela naszych braci i sióstr z Etiopii. Traktowałem to jako moralny obowiązek”.

Pomimo to jeszcze kilkakrotnie samoloty przewoziły do Tel Awiwu grupy Felaszów, zwykle po kilkadziesiąt osób. We wrześniu 2019 r. rząd wydał komunikat, że w Etiopii zostało jeszcze do tysiąca Żydów, których Izrael jest gotów przyjąć.

Absorbcja – aby użyć izraelskiego terminu – imigrantów z Etiopii wydaje się już zaawansowana, choć nie umiemy przewidzieć wszystkich skutków tworzenia wielokolorowego narodu żydowskiego. Felaszowie stanowią 2 proc. żydowskiej społeczności Izraela, mają już swoją minister ds. imigrantów, dwóch posłów w Knesecie i Miss Piękności z roku 2013.

Przykład Felaszów pokazuje, jak trudno jest zakończyć akcję „powrotu do starej ojczyzny” rodaków rozproszonych po innych krajach, często o znacząco niższym standardzie życia. Podobne doświadczenie mają Niemcy z rodakami z Kazachstanu i znad Wołgi, jak również Polska z rodakami ze Wschodu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2021