Nienawiść rośnie w siłę

Białystok jest poligonem doświadczalnym, na którym bandyci testują słabość lokalnych władz, policji i społeczeństwa.

13.05.2013

Czyta się kilka minut

Pod koniec minionego tygodnia w stolicy Podlasia doszło do trzech istotnych dla kraju zdarzeń. Wymienię je chronologicznie.

PŁONĄCE DRZWI

Po pierwsze, 9 maja nieznani sprawcy podpalili drzwi do mieszkania, w którym gościł Hindus wraz z polską żoną. To trzecie w ciągu pół roku identyczne zdarzenie na terenie tej samej spółdzielni „Złoty Stok”. Wcześniej płonęły drzwi, za którymi żyły rodziny czeczeńskie.

Po drugie, 10 maja, na 2,5 roku więzienia został skazany Tomasz P., lider pseudokibiców Jagiellonii, w ostatnich latach jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w Białymstoku. Schludny, krótko obcięty lub ogolony na łyso 26-latek uznawany był za jednego z reżyserów stanu wyjątkowego, jaki trwa na Podlasiu. Słowa te nie są na wyrost – jak bowiem inaczej nazwać sytuację, gdy toczy się krwawa walka o władzę nad bramkami w lokalach i na trybunach miejskiego, podkreślam: miejskiego stadionu Jagiellonia, w której padają ofiary śmiertelne, gdy płoną drzwi do mieszkań rodzin o innym niż biały kolorze skóry, profanowane są pomniki i miejsca kultu żydowskiego oraz muzułmańskiego, a policja i władze lokalne zajmują się przede wszystkim rytualnym rozkładaniem rąk w dobrze wyuczonym geście bezradności?

Po trzecie, 11 maja Białystok odwiedził Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych. Nazwał sprawców „degeneratami”, zapowiedział zdecydowane kroki, wskazując również na atmosferę społeczną, jaka towarzyszy tym dramatycznym wypadkom.

RASIZM I BANDYTYZM

Dlaczego uważam, że zdarzenia te były ważne dla kraju? Sprowadzanie ich wyłącznie do wymiaru lokalnego byłoby zaklinaniem rzeczywistości bądź wynikiem kłopotów ze wzrokiem. Białystok, czy szerzej – Podlasie, jest najważniejszym w tej chwili w kraju poligonem doświadczalnym, na którym bandyci testują słabość lokalnych władz, policji i społeczeństwa. Najważniejszym, co oznacza, że nie jedynym. Równie niepokojące sygnały dochodzą z Wrocławia, gdzie w niedużym odstępie czasu pseudokibice miejskiego klubu Śląsk zdemolowali squat zajmowany przez młodzież alternatywną i zaatakowali uczestników punkrockowego koncertu charytatywnego. O wojnie, jaka trwa w Krakowie pomiędzy pseudokibicami Wisły i Cracovii, pisaliśmy w „Tygodniku” w ciągu ostatnich lat tyle razy, że nie ma chyba sensu przypominać jej po raz kolejny. Tu jednak bandyci zajęci są sobą tak bardzo, że wątki rasistowskie schodzą na drugi plan.

Białystok nie jest wyjątkiem również dlatego, że w całym kraju środowisko pseudokibiców i narodowców (są to zbiory ściśle na siebie nachodzące) radykalizuje się i rośnie w siłę, a wydarzenia z 11 listopada 2012 r. pokazują też pierwsze próby nawiązywania do ponadplemiennych podziałów. Pseudokibice Jagiellonii mogą nienawidzić się z ultrasami Legii, ale jednoczą ich ta sama frustracja oraz nienawiść do Tuska, Żydów, gejów i Arabów.

Te uczucia kwitną na trybunach klubów ściśle związanych z miejskimi budżetami, takich jak w Białymstoku czy Wrocławiu, co jeszcze ciaśniej zaplata gordyjski węzeł: miasta łożą na przestrzeń, w której rośnie siła bezkompromisowa, bezczelna i jednocześnie bardzo inteligentna.

Białystok nie jest wyjątkiem, bo nienawiść leje się w dół polskiej ligi, zagarniając również obszary wcześniej od niej wolne, czyli kluby lokalne, niewielkie, grające w najniższych ligach, to zaś oznacza, że popularność postaw, umownie je nazwijmy: „białostockich”, będzie rosła w mniejszych miejscowościach. Warto zwrócić uwagę na drobny z pozoru szczegół: nieliczni do tej pory zatrzymani na Podlasiu to młodzi ludzie z miasteczek takich jak Krynki czy Supraśl. Część zatrzymanych we Wrocławiu to z kolei mieszkańcy powiatu trzebnickiego. Przypadek? Niekoniecznie, jeśli ma się w pamięci emblematy klubowe pseudokibiców maszerujących w warszawskim Marszu Niepodległości – wielu z nich przyjeżdża z małych miejscowości w całym kraju.

Dariusz Rosiak, który na łamach poprzedniego „Tygodnika” ubolewał nad zarazą politycznej poprawności, ogarniającą trybuny angielskie, nie musi się tak bardzo obawiać: w Polsce ta zaraza z pewnością się nie rozprzestrzeni. Polskie trybuny są miejscem, w którym coraz mocniej buzuje mieszanka idei rasistowskich, narodowych i zwykłego bandytyzmu, dla niepoznaki przypudrowana szacunkiem dla Żołnierzy Wyklętych i Powstania Warszawskiego. I jeśli nie znajdziemy sposobu na jej zneutralizowanie, może wybuchnąć w sposób nieporównanie groźniejszy niż zamieszki z 11 listopada, które, wszystko na to wskazuje, należy włączyć do kalendarza imprez.

BIJATYKA ZE STRZELANINĄ

Kara dla Tomasza P. częściowo zmazuje plamę na honorze polskiego wymiaru sprawiedliwości, jaką była niewątpliwie sprawa Piotra Staruchowicza, lidera pseudokibiców Legii, oskarżonego o handel narkotykami. Dęte, niepotwierdzone zarzuty upadły w sądzie, a „Staruch” wyszedł na wolność w glorii ofiary systemu, poniekąd słusznie, bo prokuratura w walce z kibolami nie może posługiwać się kibolskimi metodami. Przypadek Tomasza P. pokazuje, że ukaranie jest możliwe – długotrwały i żmudny proces udowodnił, że mamy do czynienia z „patriotą”, który najlepiej spełnia się w „podżeganiu do bijatyki ze strzelaniną”, bo za to właśnie pójdzie do więzienia.

Symboliczne znaczenie ma też wizyta min. Sienkiewicza, przyjeżdżającego do miasta zastraszonego, miasta, w którym władze przez lata ograniczały się do zdawkowych przeprosin za kolejne incydenty, a policja uznawała pobicia i podpalenia za drobnostki, jakich wiele w każdym mieście. Jeśli prawdą jest, że poszkodowana w ostatnim wypadku rodzina usłyszała od jednego z białostockich policjantów poradę, że najlepiej się wyprowadzić, to trudno o większą kompromitację i o lepszy dowód na to, że policjanci białostoccy nie radzą sobie z problemem.

Jeśli te trzy następujące po sobie zdarzenia nie sprawią, że Białystok się otrząśnie, już teraz możemy rozpocząć odliczanie czasu, jaki dzieli nas od kolejnego aktu przemocy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2013