Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy w amerykańskiej telewizji rodził się fenomen seriali nowej generacji, w Hollywood zaczęto stawiać na długie i drogie cykle. Jednym z pierwszych zwiastunów trendu była nakręcona przez Jacksona adaptacja trylogii „Władca pierścieni” J.R.R. Tolkiena, której wszystkie części zrealizowano za jednym zamachem i wpuszczano do kin w równomiernych odstępach: w 2001, 2002 i 2003 roku.
Chociaż za decyzją o wyprodukowaniu aż trzech filmów stały głównie względy biznesowe – szef wytwórni z maślanymi oczami myślał o trzech premierach wideo – to miała ona również artystyczne znaczenie. Dzięki niej udało się wykreować osobny, przepastny świat.
„Hobbit” jest kolejnym krokiem na ścieżce gigantomanii. Jackson rozdmuchał materiał źródłowy, poprzedzającą „Władcę pierścieni”, stosunkowo krótką książkę, do rozmiarów nowej trylogii. Nie tylko przeniósł na ekran opisane przez Tolkiena wydarzenia, ale i nakreślił dla nich szersze tło, a białe plamy wypełnił własnymi pomysłami, z reguły batalistyką, slapstickiem i psychodelią. Przede wszystkim jednak mocniej zadzierzgnął wątki z „Hobbita” z intrygą „Władcy pierścieni”. Jeśli pierwsze dwie części, „Niezwykła podróż” (2012) i „Pustkowie Smauga” (2013), były fabularnie popękane, to „Bitwa Pięciu Armii” zaskakuje spójnością i zręcznie domyka historię.
„Władca pierścieni” i „Hobbit” są ambitne nie tylko pod względem narracyjnym, ale i realizacyjnym. W pierwszej trylogii Jackson skorzystał z zaawansowanych efektów komputerowych, a w drugiej do starych chwytów dorzucił kilka nowych: modny trójwymiar i kontrowersyjną częstotliwość 48 klatek na sekundę. Wysiłek się opłacił: „Władca pierścieni” zarobił w kinach na całym świecie 2,92 mld dolarów, a „Hobbit” ma na koncie już 2,36 mld.
Być może ostateczne podsumowanie box office’u sprawi, że Jackson odkupi prawa do reszty twórczości Tolkiena od jego spadkobierców, niezadowolonych z dotychczasowych ekranizacji i niechętnych do dalszej współpracy, i będzie kontynuował opowieść jeszcze przez wiele, wiele lat.