Zastrzyk serotoniny i miłość

Gaspar Noé, reżyser: Nigdy nie chciałem nakręcić filmu porno. Chciałem stworzyć film, który opowiadałby o miłości i jej cielesnym aspekcie.

30.08.2015

Czyta się kilka minut

Gaspar Noé w Warszawie, 25 sierpnia 2015 r.  / Fot. Jacek Turczyk / PAP
Gaspar Noé w Warszawie, 25 sierpnia 2015 r. / Fot. Jacek Turczyk / PAP

PIOTR MIRSKI: „Love” to bardzo smutny film. Opowiada o miłości z perspektywy rozstania. Czy – tak jak w podobnie skonstruowanym „Nieodwracalnym” – chciał Pan pokazać, że czas niszczy wszystko?


GASPAR NOÉ: Błędy potrafią zniszczyć każde uczucie. Jeśli jesteś bezmyślny, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wszystko popsujesz. Znam kolesi, którzy puszczają się na prawo i lewo, nie używają prezerwatyw, a potem muszą radzić sobie z konsekwencjami – podobnie dzieje się w przypadku mojego bohatera, Murphy’ego. Jeśli jednak pozostajesz ostrożny, jest szansa, że twój związek potrwa dłużej. Miłość może być szczęśliwa. Niestety, nie ma na to żadnego przepisu. Musisz podążać za intuicją.


Pana bohaterowie znajdują wiele szczęścia w miłosnym trójkącie, ale ostatecznie to właśnie obecność trzeciej osoby jest powodem ich rozstania.


Wielu parom wydaje się, że im więcej przeżyją razem, tym będą silniejsze. Że ryzykowne sytuacje wzmocnią emocjonalne więzi. I czasem tak się dzieje. Są jednak przypadki, kiedy eksperymenty nie przynoszą dobrych rezultatów i prowadzą do wzajemnych oskarżeń. Nie chcę być księdzem lub nauczycielem. Po prostu pokazuję sytuacje, których byłem świadkiem. Nie jestem przeciwnikiem ani zwolennikiem poligamii. Mogę powiedzieć tylko tyle, że w tej kwestii potrzeba inteligencji emocjonalnej i wyczulenia na wrażliwość otaczających cię osób.
Różnica polega na tym, że „pieprzenie” jest dużo bardziej zwierzęce niż uprawianie miłości, a w „Love” bohaterowie zajmują się przede wszystkim tym drugim. Dopiero później, w momencie, w którym ich związek chyli się ku końcowi, zaczynają się „pieprzyć”. Te dwie czynności są podobne, ale nie identyczne. Kiedy uprawiasz miłość, nie zależy ci tak bardzo na orgazmie, bo ważniejsze jest poczucie bliskości. Kiedy się „pieprzysz”, chodzi ci tylko o finałowy zastrzyk serotoniny. To puste doświadczenie.


W poprzednim numerze „Tygodnika” Anita Piotrowska napisała, że Pański film to melancholijne porno.

[ PRZECZTAJ RECENZJĘ TUTAJ]


Nigdy nie chciałem nakręcić filmu porno. Chciałem stworzyć film, który opowiadałby o miłości i jej cielesnym aspekcie. Melodramat, w którym nie byłoby autocenzury. To, czy seks będzie w nim prawdziwy, nie grało aż takiej roli. Wielu widzom wydaje się, że w „Love” wszystkie sceny erotyczne są niesymulowane, ale tak nie jest.


Murphy mówi, że marzy o stworzeniu filmu, który pokazywałby na równi miłość emocjonalną i fizyczną. Właśnie tego brakuje Panu w kinie?


Bardzo rzadko widzę na ekranie sceny, które byłyby równocześnie erotyczne i emocjonalne. Były takie w „Nie oglądaj się teraz” i „Życiu Adeli”, ale to wyjątki. Kiedy w przeciętnym melodramacie chłopak i dziewczyna idą do łóżka, cięcie następuje zbyt szybko. A przecież takie momenty są najbardziej poruszające. W gruncie rzeczy każdy film o miłości zyskałby, gdyby pokazać w nim więcej seksu.


W czasie konferencji prasowej w Cannes powiedział Pan, że ten film powinien być dozwolony nawet dla dwunastolatków. Tymczasem we Francji dostał kategorię wiekową 16, którą po kilku tygodniach zmieniono na 18.


To dość anachroniczne. Edukacja seksualna dzisiejszych nastolatków odbywa się przede wszystkim w internecie. Dzieciaki oglądają na laptopach i smartfonach naprawdę dosadne, paskudne rzeczy. Głupie wydaje się więc przekonanie, że uchroni się je przed pornografią, zakazując im wstępu do kina. Ponadto cała sytuacja jest zaskakująca dlatego, że „Nieodwracalne” było dozwolone od 16 lat. A przecież tamten film był dużo bardziej szokujący, pełno w nim przemocy, której brakuje w „Love”. Na szczęście francuska minister kultury planuje całkowicie usunąć najwyższe ograniczenie.


Uważa Pan „Love” za film z komercyjnym potencjałem? Nie jest tak eksperymentalny i ekstremalny jak Pańskie poprzednie dzieła, opowiada o seksie, ponadto został nakręcony w modnym 3D.


Być może rzeczywiście ma komercyjny potencjał. Widzów mogą odrzucić tylko te momenty, kiedy bohaterowie zaczynają się od siebie oddalać, kiedy decydują się na różne ryzykowne gry, w tym wycieczkę do klubu swingersów i skorzystanie z usług prostytutki. Wielu odbierze takie zachowanie jako zbyt niecodzienne i niebezpieczne. Ponadto te sceny są ciężkie pod względem emocjonalnym, pokazują, jak daleko potrafią posunąć się ludzie, którzy desperacko chcą udowodnić sobie, że niczego się nie boją. ©

GASPAR NOÉ (ur. 1963 r. w Buenos Aires) jest reżyserem i scenarzystą, autorem filmów „Nieodwracalne” (2002 r., ze znakomitą rolą Moniki Bellucci) i „Wkraczając w pustkę” (2009 r.). Jego najnowszy film „Love” właśnie wszedł do polskich kin.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2015