Nie zawieść Odessy

Siedzę w knajpce na Dworcu Morskim w Odessie. Widać port, latarnię i dalej otwarte morze. Sama Odessa jest morzem.

29.03.2015

Czyta się kilka minut

Siedzę w knajpce na Dworcu Morskim w Odessie. Widać port, latarnię i dalej otwarte morze. Sama Odessa jest morzem. Na dworcu słychać do tej pory ciche rozmowy białogwardzistów, którzy uciekali stąd na wieczną tułaczkę. Śmiech marynarzy, którzy wpływali tu dumni z towarami z całego świata, łamiąc komunistyczne embargo na normalność. Westchnienia tych, co na nabrzeżu tęsknili za ukochanym. Patrzę na morze i myślę, że mógłbym tu zostać do końca życia. W Odessie zależało mi tylko na Odessie. Bałem się zawodu: Charkowskiej obojętności, jałtańskiej, śmierdzącej frytkami komercji albo dniepropietrowskiego nowobogactwa.

Wszyscy – rzecz wiadoma – kochają się w Odessie, szczególnie ci, którzy tu nigdy nie byli. Specjalnie osiedliłem się w centrum, żeby daleko nie chodzić. Najwyżej sześć domów od Mickiewicza i sześćset metrów od Puszkina. Ale wcale nie szukałem tych miejsc. Trafiłem na dom „Ilfa i Pietrowa”, w którym Ostap Bender zajmował się swoją, niepozbawioną czaru, życiową hochsztaplerką. Wytłumaczono mi jednak: każdy tutejszy dom uważa, że Bender dokazywał właśnie w nim. Przywiązywać się więc nie należy.

Do Miasta dotarłem zmordowany – jeszcze zakurzony wojną, przesiąknięty zapachem cudzego cierpienia, które oglądałem jak widz. Sucha i zła recepcjonistka patrzyła na mnie z milczącą dezaprobatą. Nie pasowałem jej tutaj zupełnie.

Ale przecież nie chciałem zawieść Miasta. Taszczyłem przez 2,5 tys. kilometrów szarą, wełnianą kurtkę, czystą koszulę i wyglansowane lakierki. Dopiero gdy schodziłem wyszykowany na dół, usłyszałem od kostycznej kobiety miłe słowo:

– O! Witamy pana w Odessie!

– Słucham? A tak, bardzo dziękuję.

Poszedłem na oślep przez podwórka, na których suszy się pranie. Schylałem głowę, przemykałem pod prześcieradłami i poszwami. Przyklejone do ścian balkony wyglądały jak domki dla lalek. Setki zwisających przewodów elektrycznych – o których przeznaczeniu dawno już zapomniano. Opera, filharmonia i pomnik Katarzyny, o które się tutaj bito.

Nie poszedłem do szpitala, gdzie leżą ranni z frontu. Nie chciałem iść do budynku związków zawodowych, gdzie – niedługo będzie już rok – żywcem spłonęli ludzie. Puszczałem mimo uszu wiadomości o tym, że w Mieście odkryto kolejny podziemny magazyn z bronią i materiałami wybuchowymi. Wszystko przygotowane, by Odessę zmienić w piekło. To jej ostatnie spokojne dni? Nie będzie eleganckich par spacerujących na deptaku, zapach perfum zastąpi piekący smród dymu? Być może zobaczyłem Odessę w ostatniej chwili? Będzie, naturalnie, ale już zupełnie inna. Nie chciałem tego zauważać, nie miałem ochoty o tym myśleć.

Szukałem obrazka. Trzy równoległe alejki wysadzane drzewami. Z popiersia patrzy na nie A.S. Puszkin. Z lewej piękne kamienice, z prawej widać już port. Chciałem zobaczyć to miejsce bez ludzi. Specjalnie obudziłem się wcześnie rano. Szedłem między zamiataczami ulic. W stronę morza, usiłując wyczuć bryzę w wąskich uliczkach. Skręciłem, by popatrzeć na port.

Zobaczyłem ich na samym dole Potiomkinowskich schodów. Pięknie zakochani. Dziewczyna miała rude włosy. Zdawało mi się, że słyszę jej śmiech. On obejmował ją ramieniem. Szli w stronę Dworca Morskiego. Powoli ruszyłem w tę stronę. Znalazłem ich na samym końcu nabrzeża. Siedzieli objęci. W milczeniu wpatrywali się w odległy horyzont.

Dopiero wtedy zauważyłem, że oboje są w mundurach. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2015