Nie zamykamy Taizé

Poszerzanie oznacza przekraczanie granic. Brat Roger nie akceptował granic administracyjnych. Wierzył, że możemy stworzyć wspólnotę, gdzie takie rzeczy nie będą mieć miejsca. Poszerzanie zaczyna się w nas samych, gdy mamy bezgraniczną dobroć dla tych, z którymi stykamy się na co dzień. Odważamy się iść do ludzi, którzy cierpią, którzy są blisko i daleko. Odważamy się szukać dróg prawdziwej solidarności.

KRZYSZTOF DRWAL: - Jak Brat przyjął decyzję Brata Rogera, że zostanie przełożonym wspólnoty Taizé po jego śmierci?

BRAT ALOIS: - Byłem bardzo młody, kiedy mi to powiedział po raz pierwszy, w 1978 r. Miałem zaledwie 24 lata. Byłem zaskoczony, odpowiedziałem: “Nie mogę. Jestem zbyt młody". W odpowiedzi Brat Roger uśmiechnął się i odrzekł: “Będziesz moim następcą". Później nie rozmawialiśmy o tym wcale, choć czasami mi o tym przypominał, aż przyszedł czas, że zaczął rozmawiać z braćmi o wyznaczeniu następcy. Osiem lat temu Brat Roger znów poruszył tę kwestię. Wiem, że konsultował swoją wcześniejszą decyzję, a wreszcie ogłosił, że nowym przełożonym wspólnoty będę ja. W styczniu 2005 r., gdy stawał się coraz słabszy, powiedziałem mu, że jestem zbyt stary, aby objąć tę funkcję. Znów pojawił się uśmiech na jego twarzy. Jakby potwierdzenie, że jego wybór sprzed lat był słuszny.

Jeden z braci zaproponował ogłoszenie nowego przełożonego w sierpniu. Termin trochę niezręczny, gdyż zbyt dużo młodych przyjeżdża w tym czasie do Taizé. I wyszło na to, że z jednej strony wszystko było przygotowane do zmiany, a z drugiej - nic nie było gotowe. Bóg zdecydował. Teraz musimy żyć i kontynuować nasze dzieło zgodnie z pełnią wiary i naszymi wyobrażeniami, jak nasz założyciel chciał to robić.

- Brat Roger tracił siły i wiadomo było, że zmiana przełożonego jest tylko kwestią czasu. Myślał Brat o tym, że chwila wzięcia odpowiedzialności za wspólnotę jest bliska?

- Oczywiście! Ale w tym samym czasie Brat Roger pomagał mi i całej wspólnocie nie myśleć o tym, nie robić planów. Dużo mówił o zaufaniu Bogu teraz, w danej chwili, że nie wolno żyć strachem. Żyjąc we wspólnocie, z odwagą szliśmy dalej. Brat Roger był coraz słabszy, ale my mieliśmy siły, bo wiedzieliśmy, że nie ma innej drogi niż wiara w Boga i w to, że Duch Święty nas prowadzi.

- Mimo że Brat Roger miał 90 lat i bardzo kruche zdrowie, jego śmierć była wstrząsem. Umierał na oczach braci, na oczach młodych...

- Byłem w Kolonii na Światowych Dniach Młodzieży. Późnym wieczorem jeden z braci zadzwonił do mnie i powiedział, że muszę natychmiast wrócić do Taizé. Podał mi powód. Nie mogłem uwierzyć. W kilka minut później już byłem w drodze do Francji. A rano poszliśmy wszyscy na modlitwę, po której zwołałem braci i powiedziałem im, że kontynuujemy wszystko, że nic się nie zmienia...

Mijają miesiące, a my nadal nie znamy powodów, dla których zastosowano wobec niego tak straszną przemoc. Przecież on zawsze żył dla pokoju.

- Brat Roger w dniu swojej śmierci mówił o "poszerzaniu". Słowo to pada w "Liście niedokończonym", skierowanym do młodych w Mediolanie. Co miał na myśli?

- “Poszerzanie" oznacza przekraczanie granic. Nie boimy się iść dalej. Przybyłem do Taizé na początku lat 70. Byłem zaskoczony, że wspólnota ma tak wiele kontaktów z Europą Wschodnią. Brat Roger nie akceptował granic administracyjnych. Nie godził się na dzielenie Europy. Wierzył, że możemy stworzyć wspólnotę, gdzie takie rzeczy nie będą mieć miejsca.

To poszerzanie zaczyna się w nas samych, gdy mamy bezgraniczną dobroć dla tych, z którymi stykamy się na co dzień. Odważamy się iść do ludzi, którzy cierpią, którzy są blisko i daleko. Odważamy się szukać dróg prawdziwej solidarności.

W nadchodzących latach będziemy również poszerzać “pielgrzymkę zaufania przez ziemię". Spotkania europejskie będą kontynuowane co roku, najbliższe odbędzie się na przełomie 2006/2007 r. w Europie Środkowej. Będziemy się cieszyć z gościny w stolicy Chorwacji, Zagrzebiu.

Młodzi z wielu kontynentów przybywają coraz liczniej do Taizé. Oni również wzywają nas do poszerzania naszej pielgrzymki. Stąd wybór Kalkuty, aby spotkać się w październiku z młodzieżą azjatycką.

- Świat przyspiesza, natomiast wspólnota Taizé wciąż mówi o pokoju i zaufaniu. Jak znaleźć ciszę, gdy wokół taki hałas?

- Zaufanie nie oznacza zamykania oczu na zło w świecie, wręcz przeciwnie. Wierzymy w Jezusa, który odwiedzał cierpiących i w bardzo prosty sposób pokazuje nam w Ewangelii, jak powinniśmy być odważni i stawiać czoła cierpieniu. Brat Roger był odważny. Gdy miał 60 lat, rozpoczął nowe przedsięwzięcie - pojechał do Kalkuty i Hongkongu, aby zamieszkać w slumsach. Zabrał nas na Haiti, do bardzo biednych miejsc. To zmieniło życie naszej wspólnoty. Pomyślałem sobie: mamy zbyt duże skłonności do siedzenia w jednym miejscu i tylko myślenia o problemach. Brat Roger nie siedział. Słuchanie z bliska, nie z daleka, zbliżanie się do problemów, aby je poznać i zrozumieć, było i jest ważne dla wspólnoty.

- Niektórzy mówili, że po śmierci Brata Rogera wspólnota Taizé zostanie zamknięta...

- To jest niemożliwe. Tworzymy wspólnotę zakonną z życiowym zobowiązaniem. Brat Roger założył coś, co było, jest i będzie darem dla Kościoła. Żyjemy dalej, by kontynuować to dzieło.

Sam nie wiem, dlaczego tak wielu ludzi przez tak wiele lat przyjeżdża na nasze spotkania. To przecież już kilka pokoleń. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jest to dla nas ogromne wyzwanie i czynimy wszystko, by spotkania przyniosły owoce w lokalnych Kościołach, w parafiach.

- Do Taizé, a także na europejskie spotkania, młodzież z Polski przybywa najliczniej. Brat zna kraj nad Wisłą, organizował spotkania we Wrocławiu i Warszawie.

- To był piękny czas. Gdy wiosną 1989 r. zaczęliśmy przygotowywać spotkanie we Wrocławiu, zostaliśmy niejako posłani przez Boga, aby zrobić to w tym szczególnym czasie. Staliśmy się jednością, gdy ludzie z całej Europy się jednoczyli, gdy upadały totalitaryzmy, mury, bariery. Ale kontakty z Polską są znacznie starsze. Brat Roger po raz pierwszy pojechał do Polski w roku 1973. Było dlań czymś bardzo ważnym słuchanie Kościoła w Polsce. Uważał go zawsze za specjalny dar. Młodzież z Polski w sposób szczególny dzieli się wiarą z młodzieżą z innych krajów. To niezwykle cenne.

Brat Alois urodził się 11 czerwca 1954 r. w Bawarii. Od 1984 r. posiada obywatelstwo francuskie. Jest katolikiem. Habit wspólnoty Taizé przyjął w 1974 r. Wcześniej m.in. pracował w niej jako wolontariusz. W ostatnich latach organizował międzynarodowe spotkania w Taizé i spotkania europejskie. Brat Roger wyznaczył go na swojego następcę w 1998 r. W styczniu 2005 r. poinformował braci, że w ciągu tego roku brat Alois przejmie jego służbę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2006