Nie ma pytań pilniejszych

Uczyła stawiać pytania, patrzeć na życie i na śmierć z pokorą, leczyła ze skłonności do hipokryzji i pychy. Będziemy więc dziękować Panu Bogu za dar, którym dla nas była i którym jest jej poezja.

06.02.2012

Czyta się kilka minut

Wisława Szymborska / fot. Grażyna Makara
Wisława Szymborska / fot. Grażyna Makara

W chwili czyjejś śmierci na myśl wraca pierwsze spotkanie. Moje miało miejsce blisko 46 lat temu w sali sądowej. Śledziłem ponury proces Karola Kota, chłopca, który zamordował dwie osoby, dziesięć usiłował zabić, niektóre z nich ciężko raniąc (dzieci i kobiety). Atakował upatrzone ofiary nożem. Dokonał też czterech podpaleń. Prasa okrzyknęła go „wampirem Krakowa”. Rzeczywiście, wtedy kiedy grasował, blady strach ogarnął krakowian. Na procesie było widać, że jest z nim coś nie w porządku. Biegli orzekli psychopatię, która – jak stwierdzili – nie odbiera zdolności kierowania czynami.

W grupie dziennikarzy, którzy dzień po dniu śledzili proces, była znana już wówczas poetka Wisława Szymborska, związana z „Życiem Literackim”. Oskarżony został skazany na śmierć. Redakcja „Tygodnika” nie puściła mojego krytycznego komentarza do wyroku, jako że wyroków – powiedziano mi – się nie komentuje. Karol Kot w 1968 r. został stracony. Sekcja zwłok wykazała, że miał rozległego guza mózgu. O ile dobrze pamiętam, Szymborska nie pisała o tym procesie. Co o nim myślała? Byłem zaintrygowany jej obecnością i z nabożeństwem zerkałem na poetkę, której wiersze mnie zachwycały.

Utkwiło mi w pamięci jeszcze jedno spotkanie. Kolacja w krakowskiej restauracji przy Jagiellońskiej. Przy stole siedzieli: Szymborska, Czesław Miłosz, chyba ktoś, kto to spotkanie zaaranżował, i ja. I zapamiętałem rozmowę dwojga noblistów. Właściwie nie jej treść, ale ich wzajemne zrozumienie, dopełnianie się, mądrość i lekkość tamtej rozmowy. I słowo o jeszcze jednym „spotkaniu”. Kiedy z niejakim rozgłosem zabierałem się do opuszczenia Krakowa, Szymborska napisała do mnie list, dobre słowa o tym, co robiłem, mieszkając w tym mieście. Formalnie była to odpowiedź na zaproszenie do udziału w tygodnikowej uroczystości, ale wcale nie w konwencji grzecznościowej odpowiedzi. Był to gest niezasłużonej i bezinteresownej życzliwości. Nie należałem przecież do grona jej bliskich.

2

O poezji Szymborskiej. Jej siła polega – jak napisał kiedyś Stanisław Barańczak – na „niemal nadludzkiej zdolności godzenia złożoności ze zrozumiałością”, na poszukiwaniu odpowiedzi i na „pytaniach zadawanych sobie” i innym.

Jak żyć – spytał mnie w liście ktoś, kogo ja zamierzałam spytać
O to samo.
(...) Nie ma pytań pilniejszych
Od pytań naiwnych

3

Poetka chciała mieć pogrzeb świecki i spocząć na cmentarzu Rakowickim. Na świeckim pogrzebie miejsce dla księży jest ze świeckimi. Uczyła stawiać pytania, patrzeć na życie i na śmierć z pokorą, leczyła ze skłonności do hipokryzji i pychy. Będziemy więc dziękować Panu Bogu za dar, którym dla nas była i którym jest jej poezja. Jan Paweł II, który się cieszył Noblem Szymborskiej, napisał w „Liście do artystów”:

„Każde autentyczne natchnienie zawiera (...) w sobie jakby ślad owego »tchnienia«, którym Duch Stwórcy przenikał dzieło stworzenia od początku. Przekraczając tajemnicze prawa, które rządzą wszechświatem, Boskie tchnienie Ducha Stwórcy spotyka się z geniuszem człowieka i rozbudza jego zdolności twórcze. (...) Słusznie mówi się wtedy – choć tylko przez analogię – o »działaniu łaski«, ponieważ człowiek ma tu możliwość doświadczenia w jakiejś mierze Absolutu, który go przerasta (...). Sztuka bowiem, jeżeli jest autentyczna, choć niekoniecznie wyraża się w formach religijnych, zachowuje więź wewnętrznego pokrewieństwa ze światem wiary (...). Sztuka jest z natury swoistym wezwaniem do otwarcia się na Tajemnicę. Nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie”.

4

Kiedy ktoś bliski umiera, na myśl wraca spotkanie z nim, zwłaszcza to pierwsze i to ostatnie. Ostatnie: tuż przed śmiercią Szymborska ofiarowała „Tygodnikowi Powszechnemu” – jak zwykła to od czasu do czasu przez wiele lat czynić – wiersz, który dziś zamieszczamy na czwartej stronie okładki. Odczytuję go jak przestrogę, byśmy pamiętali, że na mapie świata „w każdym czarnym ziarnku żyją sobie ludzie”, byśmy pamiętali, że mapy kłamią, „bo nie dają dostępu napastliwej prawdzie. Bo wielkodusznie, z poczciwym humorem rozpościerają mi na stole świat nie z tego świata”. Byśmy byli „z tego świata” i nie lękali się żadnej „napastliwej prawdy”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2012