Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dowódca misji Ben Sawyer nadaje krótkie przesłanie. Zanim fale radiowe dotrą na Ziemię, minie 10 minut i 20 sekund. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, ludzkość będzie już wtedy gatunkiem międzyplanetarnym. Ale jeden z silników nie odpala...
Tak zaczyna się pierwszy odcinek serialu „Mars”, który National Geographic Channel pokaże 13 listopada. To nie fantastyka naukowa. Podobnie jak nie są nią plany takiej wyprawy.
Fikcyjną narrację śledzimy na przemian z dokumentalną – o ludziach, którzy dzisiaj kładą podwaliny pod misję na Marsa. Jak Elon Musk, prezes firmy SpaceX, dyrektor pionu nauk planetarnych NASA Jim Green, prezes Mars Society Robert Zubrin czy James Lovell, który przekonuje, że warto ponieść ryzyko, żeby osiągnąć coś, czego nie dokonał żaden człowiek. Wie, co mówi. Bo to dowódca Apollo 13.
Serial zrobiono niebywale starannie. „Inne filmy chcą wyglądać cool – mówi na łamach „Wired” producentka wizualna Sophie Becher. – A my pytaliśmy: »jak to będzie działać? Gdzie będą chodzić do toalety?«”. Szczegóły, od zachowań załogi po kurtynki przy jej pryczach, konsultowała astronautka dr Mae Jemison, a profesor technologii kosmicznych dr Robert Braun dbał o naukową poprawność.
Powstało widowisko ekscytujące i inspirujące. O wielkich naukowcach i inżynierach. Ale też o wielkim marzeniu.
„Mars” ma też zapowiadać zmianę: odwrót kanałów tematycznych od populistycznych produkcji, od udawania, że reality show to program popularnonaukowy czy przyrodniczy. Walczące o słupki stacje mamią masowego widza produkcjami o golasach w dżungli, ekstremalnych rybakach, eksploratorach śmietnisk, starożytnych kosmitach, bezkompromisowych blacharzach-lakiernikach i intymnej weterynarii. Tymczasem prezes National Geographic Partners Declan Moore na łamach serwisu „Co.Create” opowiada właśnie, iż producenci odkrywają, że dorosło pokolenie wychowane na magazynie „National Geographic”, czy u nas – na „Sondzie” albo „Kwancie”. I że rośnie jego apetyt na jakościową produkcję popartą wciągającą narracją (to zaczyna też działać szerzej: umęczeni tabloidyzacją odbiorcy szukają w mediach rzetelności). „Good is the new cool” (dobre jest nowym fajnym) – tak „Co.Create” charakteryzuje ów trend.
„Powierzchnia Ziemi to wybrzeże nowego oceanu” – mówi w serialu astrofizyk Neil deGrasse Tyson (tak, jego tu też nie zabrakło). Jeśli istotnie wracają czasy wielkich wypraw, kiepsko by to o ludzkości świadczyło, gdyby opowieść o nich zatytułowano „Nago wśród Marsjan”. ©℗