Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dlaczego to szokujące? Kombinacja akademickiej ostrożności i rządowej biurokracji sprawia, że przygotowanie przeciętnej misji kosmicznej trwa ponad dekadę. Załogowe lądowanie na Marsie planowano na „za 20 lat” już 50 lat temu. Dwa lata? Tyle trwa przygotowanie pierwszych prezentacji w PowerPoincie!
Kogoś innego by wyśmiano. Południowoafrykański miliarder Elon Musk nie rzuca jednak słów na wiatr. I w swoich firmach uwielbia realizować wizje z rodem science fiction. Jego Tesla podbiła rynek elektrycznymi samochodami. Jego PayPal zrewolucjonizował płatności internetowe. A SpaceX dopiero co zawrócił rakietę w locie i miękko posadził na oceanicznej barce – a wielorazowe rakiety to krok do nawet stukrotnego obniżenia kosztów lotów w kosmos.
Czerwony Smok to nowsza wersja pojazdu Dragon, który regularnie wozi ładunki na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Waży około 6,5 tony. Jego ładunek – kolejną tonę. Dla porównania, wszystkie pojazdy, które wylądowały na Marsie od 1971 r., łącznie ważyły... 4349 kg. SpaceX wyśle tam o 3 tony więcej za jednym zamachem.
– Jeśli się uda, zupełnie zmieni to obraz gry – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem” Steven Banham, geolog z Imperial College i członek zespołu łazika Curiosity. – Największa rzeczą, jaką na Marsa posłała NASA, jest Curiosity, który waży 900 kg. Jeśli możesz tam wysłać kilka ton przyrządów naukowych czy zaopatrzenia, otwierasz zupełnie nowe możliwości.
Dragon to więcej niż ciężarówka. Już za rok poleci w kosmos jego załogowa wersja. Co prawda sam Musk przestrzega, że Dragon nie wystarczy do załogowego lotu na Marsa, bo półroczny lot w puszce wielkości SUV-a „nie byłby fajny”. Potrzeba modułu podróżnego zapewniającego przestrzeń i ochronę przed promieniowaniem. Ale to się da zrobić. Zwłaszcza że Musk będzie korzystał z doświadczeń innych. Nie wszyscy w NASA zostali zaskoczeni. Część inżynierów i naukowców agencji będzie konsultantami misji.
– Jeśli to lądowanie się uda, podbój czerwonej planety nastąpi w ciągu 10–20 lat – mówi „Tygodnikowi” dr Anna Łosiak, geolog planetarny z PAN. – Mniej więcej tyle potrwa przesłanie wszystkich podzespołów na Marsa w kawałkach.
Musk, zakładając w 2002 r. SpaceX, zapowiadał, że firma powstaje tylko w jednym celu: żeby zapewnić ludzkości przyszłość, robiąc z nas gatunek międzyplanetarny. I założyć miasto na Masie. „Moim marzeniem jest umrzeć na Marsie... ale najchętniej nie w kraterze uderzeniowym” – mówił.
Może już za kilka lat, o wiele wcześniej, niż ktokolwiek się spodziewał, w koleinach po marsjańskich łazikach pojawią się odciski butów.
WOJCIECH BRZEZIŃSKI jest dziennikarzem Polsat News, gdzie prowadzi autorski program popularnonaukowy „Horyzont zdarzeń”. Stale współpracuje z „TP”.