„Nasz język narodowy”

Jean Sibelius, muzyczny patron Finów, urodził się w kraju pozbawionym muzycznej tradycji. A raczej: w kraju, w którym nikt tej tradycji nie budował i nie pielęgnował, w którym nikt tej tradycji nie ucieleśnił. Dziś fińscy dyrygenci i muzycy nadają ton orkiestrom Los Angeles i Londynu, Tokio i Minneapolis, Tel Awiwu i Sztokholmu, Toronto i Brukseli.

13.04.2003

Czyta się kilka minut

W 1899 roku Sibelius napisał poemat symfoniczny „Finlandia”, pogrążoną w ciemnych barwach dziesięciominutową opowieść w trzech odsłonach: o ujarzmieniu, pobudzeniu i wyzwoleniu. Początek to uderzenie dętych, intensywne i ciężkie, jakby krzyk zniewolonych; dalej sygnał trąbek, który rodzi przyspieszenie i skracanie motywów; wreszcie hymn-chorał, jasny i zwycięski, parafraza patriotycznego dzieła Emila Genetza „Herda, Suomi!”.

Jean Sibelius pochodził ze szwedzkiej rodziny. Urodził się 8 grudnia 1865 r., zmarł 20 września 1957 r. Studiował prawo na uniwersytecie w Helsinkach, kompozycję u Wegeliusa (także grę na skrzypcach) oraz Beckera w Berlinie. Po powrocie w 1891 r. do Finlandii zaprzyjaźnił się z rodzeństwem Jarnefeltów: Arvid był kompozytorem, Eero malarzem, Aino została później żoną kompozytora; to oni właśnie rozbudzili w Sibeliusie miłość do kraju. Kiedy mieszkał i uczył się w Wiedniu, Aino pisała do niego listy po fińsku, on odpisywał jej jeszcze po szwedzku. Ale właśnie zaczynał lekturę fińskiego eposu narodowego - „Kalevala” - który już wkrótce miał stać się inspiracją większościdzieł (symfonii czy symfonicznych poematów).

Sibelius urodził się w kraju pozbawionym muzycznej tradycji. A raczej: w kraju, w którym nikt tej tradycji nie budował i nie pielęgnował, w którym nikt tej tradycji nie ucieleśnił. Zawsze muszą być pierwsi, a w tym przypadku pierwsi (pierwszy) nie byli na szczęście ostatni.

*

Pierwsze wzmianki o fińskiej muzyce pochodzą z czasów średniowiecza, ale żywszy rozwój następuje dopiero w XVII--XVIII wieku, kiedy to w Turku ożywioną działalność koncertową prowadzi tamtejszy cech muzyków. Prawdziwy rozkwit przynosi wiek XIX, gdy w 1853 r. Elias Lonnrot publikuje „Kalevalę” oraz zbiór pieśni i ballad „Kanteletar”. Rok 1880 daje początek monumentalnemu wydawnictwu „Melodie narodu fińskiego” (zawierał utwory sakralne, także pieśni i tańce). W latach 70. w Helsinkach powstaje opera, a w 1882 r. Robert Kajanus zakłada orkiestrę filharmoniczną. Przez cały czas intensywnie rozwija się nurt ludowy.

Fińska tradycja przekazuje, że podstawowym celem muzycznej aktywności jest komunikacja i praktyka; twór artystyczny schodzi na dalszy plan. Najstarszym gatunkiem są sylabiczne, weselne czy pogrzebowe lamenty (itku, czyli „płacz”, „szloch”) oraz pieśni (runo, laullu). Zaczynają się zwykle od wysokich dźwięków, by sukcesywnie i wolno opadać. Charakterystyczne są prastare zawołania na zwierzęta oraz brzmienia niektórych instrumentów (rogi, flety), melancholijny wyraz i wolne tempa.

*

Muzyka Sibeliusa to przede wszystkim nostalgia i mrok; opis stanów rozpaczy i izolacji, nastrojowość, kontemplacja, powolne transfiguracje muzycznej tkanki, statyczność i patetyczność. Sam Sibelius traktował twórczość jako jedyne uzasadnienie własnej egzystencji. Znamienna jest „północna” w klimacie melodia, surowa harmonika. Wreszcie narracyjny charakter: ta muzyka ciągle coś opowiada - jakąś legendę, historię - jest ciągiem nie tylko muzycznych wydarzeń.

Jak poemat „En Saga” (1892) - pogrążony w mrocznym nastroju, trzyczęściowy: całość rozpoczyna archaicznie modalna melodia; druga odsłona to powtarzany w kółko temat, uporczywy, jak jakieś fatum; wreszcie zabrzmi nordycka nuta, silna i intensywna. Suitę „Karelia” (1893) otwiera wojenno-myśliwski sygnał dętych. Wykorzystujący historię stworzenia z „Kalevali” poemat „Luonnotar” (1913) przywodzi na myśl Mahlerowską „Pieśń o ziemi”: statyczny, narracyjny akompaniament, kilka dramatycznych chwil, uwodzący sopranowy głos - jasny i czysty. „Elegia: Andante sostenuto” z „Kung Kristian II” (1898, teatralna muzyka do spektaklu według skandynawskiego dramatu historycznego Adolfa Paula) brzmi chwilami jak preludium do Wagnerowskiego „Tristana”. W całej twórczości Sibeliusa odnajdzie-my także jeszcze reminiscencje Czajkowskiego czy Brahmsa, choćby w „I Symfonii”. Jedno z ostatnich dzieł to ponury poemat „Tapiola” (1926): jest w nim specyficzny ciężar (ciemne i hipnotyczne drgania), mi-nimalizm, klimat zastoju i wstrzymania, zimna i chłodu, samotności (powolne zmiany akordów), grozy i potworności (dzikość dętych). Choć kończy się rozjaśnieniem...

Ale muzyka Sibeliusa jest nie tylko opisem stanu duszy i naturalnego krajobrazu Finlandii; także jego samego. Przez długi czas walczył z rakiem, miał problemy z alkoholem. W marcu 1924 r. żona Aino zapi-sasła w notatce, że nie będzie pojawiać się z nim publicznie (wcześniej pijany Sibelius dyrygował w Goeteborgu swoją „VI Symfonią”). On sam zanotował w dzienniku pod datą 11 listopada 1923 r.: „alkohol jest moim najwierniejszym przyjacielem. I najbardziej wyrozumiałym. Wszyscy i wszystko inne srodze mnie zawiodło”.

Ale nie zawiodła się na nim Finlandia, a przez to sama muzyka i cała kultura. „Finlandia była krajem całkowicie podzielonym i to Sibelius dokonał jego zjednoczenia” -opowiadał ostatnio na łamach „The New York Times'a” Esa-Pekka Salonen, absolwent elitarnej helsińskiej Akademii Sibeliusa, od 1992 r. dyrektor artystyczny Filharmonii w Los Angeles. „W swoich dwóch pierwszych symfoniach zawarł walkę o niepodległość i naród tak się w to wczytał, że to dążenie wkrótce stało się jego podstawowym pragnieniem, jego podświadomością. Sibelius był tym, z którym świat zaczął identyfikować fiński naród, niekiedy postrzega się go jako największego z wszystkich Finów w historii”. To, że najsilniejszy wpływ na potrzebę niezależności od rosyjskich rządów i wyzwolenia się z dominującej roli szwedzkiej kultury miał kompozytor, pozwoliło usytuować muzykę w centrum narodowej kultury już u jej zarania.

„Muzyka jest naszym narodowym językiem i politycy rozumieją, że to muzycy właśnie są najlepszymi ambasadorami kraju” - dopowiada Leif Segerstam, dyrygent Orkiestry Filharmonii Helsińskiej. Finlandia jest zresztą może jedynym krajem na świecie, w którym coroczne otwarcie obrad parlamentu kończy się wizytą posłów w operze. A trzy dekady temu to politycy właśnie zdecydowali, że duża część dochodów podatkowych będzie przeznaczana na muzyczną edukację i stypendia dla kompozytorów oraz wykonawców. Programem edukacyjnym jest obecnie objętych około 50 tys. fińskich dzieci. I nawet jeśli tylko niewielki procent z nich zajmie się muzyką profesjonalnie, pozostali zapamiętają tę ważną lekcję do końca życia, stając się wyedukowanymi koneserami muzyki.

A rezultat? Około sto pięćdziesiąt szkół muzycznych, trzydzieści jeden orkiestr oraz czterdzieści pięć corocznych festiwali - w kraju, który liczy niewiele ponad pięć milionów mieszkańców. Który jeszcze osiemdziesiąt pięć lat temu nie mógł stanowić o sobie, a jego północne usytuowanie oddalało go (i oddala) od centrum Europy. Dziś fińscy dyrygenci - o jakże dźwięcznych nazwiskach: Jukka-Pekka Saraste, Mikko Franck, Okko Kamu, Sakari Oramo, Osmo Vanska, Susanna Malkki - nadają ton orkiestrom Los Angeles i Londynu, Tokio i Minneapolis, Tel Awiwu i Sztokholmu, Toronto i Brukseli.

Ale muzyka fińska nie zajmuje się tylko eksportem. Także importuje, choćby na potrzeby Helsińskiej Opery, gdzie Mozartowskie „Cosi fan tutte” reżyserował w ubiegłym roku jeden z bardziej widowiskowych i ciekawych reżyserów młodszego pokolenia, Belg Guy Joosten, a premierę „Il viaggio a Reims” Rossiniego przygotowywał w styczniu tego roku noblista Dario Fo.

*

Finlandia staje się więc - jest - jednym z centrów muzyki klasycznej. Jak powiada były dyrygent Fińskiej Orkiestry Radiowej, dziś dyrektor muzyczny orkiestry w Toronto, Jukka-Pekka Saraste: „Każdy, kto pobędzie w Finlandii kilka dni, zauważy, że Finowie nie mówią zbyt dużo. Ale my wyrażamy siebie poprzez muzykę”. Przecież podstawowym celem muzycznej aktywności jest dla Finów komunikacja i przekaz..

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2003