Richard Wagner, „Parsifal"

Bałem się tego nagrania. Bałem się tego, że czas muzyki Wagnera - która w "Parsifalu nabiera jeszcze silniej religijnego, rytualnego charakteru - porwie mnie do swojej nieziemskiej krainy i nie puści do żywych. Przecież z dramatami Mistrza z Bayreuth nie można obcować ot tak, powszednio. One chcą święta, wyciszenia, samotności, wyspy. Są jak modlitwa. "Muzyka Wagnera - pisał przed laty Zdzisław Jachimecki - miała porywać, wzruszać, oszałamiać słuchacza, miała mu targać na strzępy serce od grozy tragicznej i współczucia.

31.07.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Ale przypomniałem sobie, że dwa lata temu, również w wakacje, recenzowałem płytę "Tristana i Izoldy" Wagnera w interpretacji Christiana Thielemanna (z Deborah Voigt i Thomasem Moserem). Było pięknie. Teraz, w to tak gorące lato, przyszło mi żyć z "Parsifalem" pod batutą tego chyba najciekawszego Wagnerzysty naszych czasów - z genialnym (jak zawsze!) Placido Domingo w tytułowej partii, Falkiem Struckmannem (Amfortas), Franzem-Josefem Seligiem (Gurnemanz), Wolfgangiem Banklem (Klingsor) czy Waltraud Maier (Kundry).

Już pierwsze preludium zachwyca. Nasycenie, spoistość, intensywność, rozwijanie, oddechy, crescenda, wyciszenia, powroty, głębia. Jedenaście minut czystego piękna. Thielemann znów opalizuje, wygładza, zaspokaja; umożliwia wsłuchanie, koncentrację bez szaleństwa czy utraty świadomości. I znów, jak w przypadku "Tristana" (czy recenzowanych płyt "Czarodziejskiego fletu" z Abbado oraz "Juliusza Cezara" z Minkowskim) okazuje się, jak bardzo nagraniom oper służą rejestracje live. Być może przy Wagnerze ma to szczególne znaczenie - bo przecież jak poradzić sobie z tym ogromnym czasem (4 godziny!), wielką formą, prawie niemożliwą do ogarnięcia?

Przypomniały mi się jeszcze fragmenty pełnego tajemnic i niepokoju opowiadania Nabokova "Powrót Czorba": "[...] W tym spokojnym niemieckim mieście, gdzie samo powietrze zdawało się prawie bez blasku i gdzie poprzeczne fale lekko zniekształcały zwierciadlane odbicie katedry co najmniej od siedmiu wieków, Wagnera grano powoli i rozkoszując się nim, tak by każdego nasycić muzyką". Nie wiem, czy Thielemann czytał te słowa Nabokova, ale prowadzi Wagnera właśnie tak. By nasycić każdy dźwięk, a przez to każdego z nas.

Choć co innego można zrobić z muzyką, kiedy pod ręką jest Placido Domingo...?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Podobne artykuły