Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mamy świeżo w pamięci niemrawe obchody rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 roku – pytanie, na ile była to tylko wina niezborności rządzących, którzy nawet swojej ulubionej polityki historycznej nie umieją prowadzić z głową i konsekwentnie, a na ile tego, że jako wspólnota jesteśmy mało skłonni czerpać energię z doświadczeń pozytywnych.
Nie wróży to dobrze następnym rocznicom, które czekają nas w pierwszym półroczu: porozumienia Okrągłego Stołu i wynikłych zeń wyborów kontraktowych 1989 r. oraz akcesji do Unii Europejskiej z 2004 r. Obecna władza balansuje w interpretacjach obu tych ważnych dat na granicy spiskowej paranoi, trudno więc oczekiwać, żeby w kontrze nie stosowano z kolei bezkrytycznej apologetyki.
To może być świetna, podwójna okazja, by przepracować krytycznie mitologię założycielską III RP, czyli odnaleźć słuszną dumę, ale zachować trzeźwy ogląd przydatny na dalszych etapach projektu „Polska”. Obawiam się, że czeka właśnie na zmarnowanie. ©℗