Narodziny regionu

Arktyka wraca do międzynarodowej debaty. Swoje roszczenia do tego obszaru zgłasza coraz więcej krajów.

16.11.2010

Czyta się kilka minut

Uli Wiesmeier / Corbis /
Uli Wiesmeier / Corbis /

Arktyka powraca, po dwóch dekadach nieobecności. Zainteresowanie problemami północnych krańców globu zanikło bowiem 20 lat temu, wraz z końcem "zimnej wojny". Wcześniej przez kilkadziesiąt lat ten pozornie zapomniany przez ludzi i Boga region był jednym z głównych teatrów rywalizacji USA i ZSRR: tędy prowadziła najkrótsza droga dla radzieckich i amerykańskich okrętów podwodnych oraz lotnictwa strategicznego.

Jak przystało na miejsce, gdzie znajduje się około 22 proc. zasobów światowych gazu i ropy (według US Geological Survey) i gdzie ścierają się interesy Rosji, Kanady, USA i UE (a wpisowe do gry deklarują Chiny), powrót Arktyki jest imponujący. Zapowiadany "wyścig o Arktykę" stał się ulubionym tematem doniesień mediów, najwyraźniej znudzonych postpolityczną debatą o końcu suwerenności i zagrożeniach asymetrycznych.

Gdy topnieją lody

Ale mimo rosnącego zainteresowania, region arktyczny pozostaje tak samo nieznany jak zawsze. Czym jest zatem rozciągający się na miliony kilometrów kwadratowych obszar, którego centrum stanowi Ocean Lodowaty (Północny)?

Dla geografa Arktyką jest wszystko, co leży na północ od 60. równoleżnika. Dla klimatologa Arktyka to miejsce, gdzie średnia temperatura w najcieplejszym miesiącu (lipcu) wynosi poniżej 10 stopni Celsjusza. Swoją licencję na opis mają również politolodzy, dla których południowe granice Arktyki wyznaczane są przez ambicje państw. W rezultacie, "gdy dla geografa Arktyka jest wartością stałą, dla politologa jest jedynie ruchomą koncepcją. A dla historyka? Dla tej nieszczęśliwej duszy Arktyka jest tym wszystkim naraz i jeszcze czymś więcej" - pisze Charles Emmerson w wydanej w tym roku książce "The Future History of the Arctic".

Wzrost zainteresowania Daleką Północą jest dziś przede wszystkim pochodną zmian klimatu, powodujących topnienie pokrywy lodowcowej. Choć brakuje jednoznacznych danych pokazujących tempo i skalę tego procesu, zakłada się, że już w perspektywie dekady "odmarzanie Arktyki" otworzy nowe obszary dla poszukiwania złóż surowców oraz nowe szlaki dla żeglugi. Aby uzmysłowić sobie skalę i konsekwencje procesu, starczy odwiedzić anglo-rosyjskojęzyczny portal Barentsobserver.com. Znajdziemy tam historie o przemycaniu lub utonięciu reniferów, pod którymi zarwał się lód, o problemach z uruchomieniem eksploatacji złoża sztokmańskiego albo o nowych inicjatywach politycznych. A także o tym, że według rosyjskich szacunków za 10-15 lat około 25 proc. domów w takich miastach jak Workuta czy Jakuck nie będzie nadawało się do użytku ze względu na powodowaną zanikaniem wiecznej zmarzliny niestabilność gruntu.

Surowce, prestiż, polityka

Źródłem arktycznej "gorączki" jest głównie polityka. Z perspektywy poszczególnych państw regionu pytanie o Arktykę jest bowiem pytaniem o suwerenność. Według części obserwatorów istnieje ryzyko, że USA, Rosja, Kanada, Norwegia i Dania (Grenlandia!) stoczą strategiczną rozgrywkę o obronę swoich interesów gospodarczych i politycznych (kolejność nieprzypadkowa).

Mieszankę wybuchową tworzy brak specjalnych regulacji prawnych (w przeciwieństwie do Antarktydy, która ma własny traktat, Arktyka podlega ogólnemu reżimowi prawa morza), w połączeniu z szeregiem sporów prawno-politycznych w sprawie demarkacji granic morskich i szelfu kontynentalnego, przy dużej militaryzacji regionu (pozostałość "zimnej wojny"). Obawy wydają się uzasadniać także głosy polityków, zwłaszcza kanadyjskich i rosyjskich. "Kanada jest państwem arktycznym i arktyczną potęgą" - przekonywał premier Harper w lipcu 2009 r., przy okazji uchwalenia przez parlament Strategii Arktycznej. Z kolei w grudniu 2009 r. kanadyjska Izba Reprezentantów przyjęła ustawę zmieniającą nazwę Przejścia Północno-Zachodniego na Kanadyjskie Przejście Północno-Zachodnie. Był to krok wymierzony w USA, które nie uznają kanadyjskiej jurysdykcji nad Przejściem, traktując je jako wody międzynarodowe.

Celem Rosji z kolei jest przekształcenie Arktyki w strategiczną bazę surowcową. Według rosyjskich szacunków znajduje się tam 90 proc. jej naturalnych rezerw energetycznych, z czego 70 proc. na morzach Barentsa i Karskim. Aby nikomu nie przyszło do głowy kwestionować prawa Rosji, opracowana przez Kreml strategia arktyczna zakłada budowę specjalnych jednostek bojowych. Choć nie bardzo wiadomo, czym miałyby się one zajmować (w grę nie wchodzi raczej szachowanie Norwegów na Svalbardzie, o który toczą z Norwegią spór prawny wszyscy sygnatariusze traktatu spitzbergeńskiego z 1922 r.) - to wrażenie jest silne.

Zwłaszcza że wzorem kanadyjskich partnerów, Rosjanie zamierzają w pełni znacjonalizować słynną Drogę Północną, która może stać się korytarzem transportowym między Europą a Azją. Jak ktoś trzeźwo zauważył, Rosjanie z Kanadyjczykami budują kolejne kanały sueskie, z których zamierzają w przyszłości czerpać gigantyczne zyski.

Nie tak szybko...

Czy jednak będą je czerpać? Jak w każdej historii sensacyjnej, także we współczesnej debacie o Arktyce jest wiele przesady. Nawet bowiem przy założeniu utrzymującego się tempa odmarzania Arktyki, żegluga po jej morzach obarczona będzie dużym ryzykiem ze względu na dryf kry lodowej i lodowców oraz panujące przez większą część roku ciemności. To samo w sobie będzie stanowić ograniczenie dla transportu, którego koszty (ubezpieczenie frachtu, czas realizacji dostawy) mogą przewyższać oszczędności związane ze skróceniem drogi.

Nie jest też pewne, że wzrost zapotrzebowania na surowce - i co za tym idzie, wzrost ich cen - będzie na tyle stały i wysoki, że spowoduje zwiększenie zainteresowania transportem przez tereny arktyczne (co wymaga wzmocnionych konstrukcji statków).

Z dystansem należy też podchodzić do wizji intensywnej eksploatacji Arktyki. Choć aktywność koncernów międzynarodowych rośnie w ostatnich latach, w perspektywie dekady raczej nie przełoży się to jeszcze na konkrety. Aby tak się stało, musi bowiem zostać spełnionych wiele warunków - w tym postęp technologiczny, umożliwiający eksploatację trudno dostępnych złóż, a także perspektywa wyczerpywania się złóż tanich pod względem wydobycia (przede wszystkim na Bliskim Wschodzie).

***

Czy zatem jest się czym przejmować? Odległa perspektywa zamienienia Arktyki w centrum surowcowo-transportowe powinna sprzyjać budowie reguł, które ochronią ten region przed bezmyślną eksploatacją, prowadzącą do takich tragedii jak ta w Zatoce Meksykańskiej. Mimo wojowniczej retoryki, główni aktorzy wydają się mieć tego świadomość. Wolą też kompromis niż bezwzględną walkę o własne interesy, czego przykładem niedawne porozumienie Rosji i Norwegii o wytyczeniu granicy na morzu Barentsa.

Arktyka jest dziś fenomenem: pokazuje, jak zmiany w naturalnym otoczeniu człowieka tworzą grunt pod narodziny regionu w znaczeniu politycznym. A tym samym stawiają pytania o suwerenność i tożsamość polityczną państwa. Suwerenność, która przynajmniej na razie ułatwia współpracę i porozumienie.

OLAF OSICA jest wicedyrektorem Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2010