Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pamiętamy, że co jakiś czas pojawiały się spekulacje o zahamowaniu procesu i przeszkodach w jego prowadzeniu. Najpierw miały być to zbyt wielkie, jak na nasze ciasne przeżywanie religijności, gesty Jana Pawła II - gdy np. podczas wizyty w krajach arabskich ucałował Koran. Potem sprawa zbyt głębokiej, jak na wrażliwość niektórych, przyjaźni z dr. Wandą Półtawską, ujawnionej w jej książce "Beskidzkie rekolekcje". Niesprawiedliwy zarzut rzekomego tuszowania haniebnych przypadków pedofilii w Kościele. Aby w końcu zaniepokoić nas przeciekami o sprzeciwach lekarzy wobec uznania cudu uzdrowienia francuskiej zakonnicy z choroby Parkinsona.
To wszystko na szczęście mamy za sobą. Co teraz? Co teraz, oprócz już oficjalnych ołtarzy w kościołach poświęconych Jego osobie (dotychczas jego zdjęcia były nieśmiało zawieszane gdzieś w bocznych nawach z powodu przepisów kościelnych surowo zabraniających jakiegokolwiek oficjalnego kultu przed beatyfikacją), kościołów pod Jego wezwaniem, liturgicznego święta obchodzonego uroczyście w kościołach, oficjalnych pielgrzymek do grobu łatwiej dostępnego, bo stojącego w głównej nawie Bazyliki św. Piotra, a być może także oprócz radości z ustanowienia Go współpatronem Polski obok św. Stanisława i św. Wojciecha? Czy ta beatyfikacje wpłynie jakoś na nas, Polaków?