Na trzeźwo

Słusznie p. Kaczyński mówił kiedyś, dawno – a zapadło nam to w pamięć – że przeklinanie na nagraniach świadczy o bardzo niskiej kulturze osobistej nagrywanego, świadczy o szalonym prostactwie i niemal zerowych kompetencjach moralnych, zwłaszcza jeśli idzie o – dajmy na to – piastowanie najwyższych stanowisk w państwie.

01.03.2021

Czyta się kilka minut

Po prostu, czy to minister, czy premier, czy, weźmy, Człowiek Roku, żaden taki nie może rzucać mięsem na nagraniach. Nagrania w Polsce świadczą o nas wszystkich przecież. Jak nas słyszą, tak nas widzą – chciałoby się rzec – a jak nas widzą, tak nas piszą.

Czy wydało się teraz, w tej chwili, naszym Czytelnikom, że autor siadłszy do pisania tegoż, był zdaje się – jak to mówią – wypity? A może jest po prostu odurzony Polską? Właśnie tak, odpowiadamy – tocząc przekrwionym okiem – a jest to stan od paru lat permanentny. To bardzo interesujący kraj. Odkąd żyjemy, nigdy nie chcieliśmy być gdzie indziej, nawet bowiem jak jest tu nudno, to nigdy nie jest nudno. To nie jest kraj dla ludzi lubiących relaks, lubiących myślenie o niebieskich migdałkach czy marzących o spokojnej starości w otoczeniu sympatycznych wnucząt. Nie. Tu nie ma sympatycznych wnucząt, po prostu. Czytelnik – patrzmy – znowuż z niepokojem czyta to zdanie. On jest na bank wypity – myśli o autorze – jakże to możliwe? Przy pracy? Przy pisaniu? Wszak pisanie cotygodniowego felietonu do „Tygodnika Powszechnego” to jak prowadzenie kursowego autobusu nad­adriatycką serpentyną. Trzeba uważać, ale trzeba jechać. Czytelnik znów patrzy na to wszystko, czyta i znowuż pyta, ale już na głos, dajmy na to, żonę swą, przy śniadaniu: „Co on pije? Do stu tysięcy szczepionek Sputnik V?”.

Odpowiada na to ona, żona, wychylając tradycyjną pięćdziesiątkę przed wyjściem do biura, że nie, że autor może być trzeźwy, ale jest pod tzw. przewlekłym wrażeniem kariery owego wielbiciela chłopców z SS i jego przesympatycznego obrońcy, takoż badacza historii i krakowskiego akademika p. Terleckiego. I tu może mieć rację owa niewiasta, żona naszego Czytelnika. Tak. Potwierdzamy. Autor jest pod przewlekłym wrażeniem. Tu musimy dać wtrącenie: oto z dostępnych nam danych wynika, że największa sprzedaż małych formatów alkoholi mocnych o smaku agrestowym odbywa się w Polsce przed dziewiątą rano, a klientem jest – za przeproszeniem – klientka, która idzie do biura. Są to dane twarde, wzięte wprost z badań fokusowych i niefokusowych.

Wróćmy szybko do naszej Polski, w której sympatia dla gestapowców staje się dopalaczem kariery uniwersyteckiej i państwowej, ale gdzie nie wypada przeklinać na nagraniach. „Nie no! Hola! – powiada oburzony Czytelnik – to zdanie jest chyba wymyślone po pijaku?! Po co przeginać, skoro nie trzeba? Skoro rzeczywistość przegięła się sama, bez flaszki?”.

Ponieważ żona Czytelnika już wyszła, a w domu zapadła cisza, wypada dorzucić do pieca. Niechże nasz Czytelnik nie myśli, że jak jest sam, sam na sam z gazetą, to jest automatycznie zwolniony z Polski, z bycia tu i teraz, że jest bezpieczny. Nie jest. Niech czyta. Jak jeszcze nie doczytał, niech się dowie, że p. Suski został przewodniczącym Rady Programowej Polskiego Radia. Przewodniczącym Rady Programowej Polskiego Radia – powtórzmy i się tą powtórką napawajmy. Zaiste, po raz pierwszy w życiu, odkąd wiemy, że istnieją jakiekolwiek rady programowe, poczuliśmy żrącą zazdrość, że tam, dziś, jutro, pojutrze nas nie ma i nie będzie, że nie możemy wysłuchać referatu programowego p. Suskiego. Informacja o tej nominacji nas jednak uskrzydliła i doprawdy stało się to zupełnie na sucho. Bez wspomagania. Uskrzydlenie przyniosło nam wizję ekstatyczną, że oto pod tak niezwykłym namiestnictwem, we wszystkich już mediach publicznych, zobaczymy wreszcie przeróbkę finiszów dwu polskich seriali. W jednym nasi bohaterowie zakapują Hansa Klossa, a w drugim podadzą Szarikowi strychninę w kaszance. A potem dostaną za to po Żelaznym Krzyżu z mieczami oraz posady w Instytucie Pamięci Narodowej. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2021