Mancewicz: Marzenia o przesłuchiwaniu są jak marzenia erotyczne Polaków

Przesłuchujących jest wciąż mniej niż twórców donosów, ale to się niebawem zmieni, w związku z komisją sprawdzającą wpływy rosyjskie.

05.06.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Podchodząc do zagadnienia czysto psychologicznie, polskie komisje śledcze dają zawsze wiele powodów do radości, przede wszystkim ludziom z kompleksami. Ludziom niesłusznie uważającym się za słabszych intelektualnie, niedouczonym, nieoczytanym bądź pozbawionym elementarnych manier.

Oto każda komisja złożona z polityków bezwstydnie i bez oporów prezentowała, czy może raczej odsłaniała, jakość polskiej edukacji od przedszkola po procesy habilitacyjne. Były to takoż zawsze spektakle demoralizujące naszą znakomitą młodzież, jakość bowiem wypowiedzi bądź procesów myślowych reprezentantów narodu, z tytułami czy bez, musiała skłaniać do tzw. refleksji i zadumy. Do zadawania sobie pytań – pardon – i egzystencjalnych, i metafizycznych, i całkiem praktycznych, czy oto – dajmy na to – warto się uczyć czytać i pisać po polsku i niepolsku bądź trwonić czas na kłopotliwe ćwiczenia z rachunków, czy ten mozół ma sens, skoro można ledwie dukając mieć i dobrą posadę, i być w telewizji? O immunitecie umożliwiającym bezkarne prowadzenie samochodu po pijaku nie wspominamy, jest bowiem oczywiste, że ten akurat przywilej jakże często przesądza o wybraniu kariery politycznej w Polsce. Wiadomo to, odkąd upowszechniło się posiadanie aut, że przepisy, dzięki którym można uniknąć ścigania za jazdę po ćwiartce, są uważane za kluczowy bodziec w podejmowaniu decyzji o startowaniu w wyborach do parlamentu. To chyba jasne. Choć tu i ówdzie słyszymy właśnie głosy oburzonych, że to generalizowanie i bezmyślne wrzucanie wszystkich do jednego wora. Owszem, trochę tak, ale proszę zważyć, że nie bezmyślne.

Cały ten uniwersalny wstęp był po to, by wprowadzić czytelnika w krótkie omówienie zespołu czynności bardzo w Polsce lubianych, tzn. pisania donosów i prowadzenia przesłuchań. Od dziesiątek lat dość powszechnie wiadomo, że znakomita większość urzędów zajmujących się kontrolowaniem obywateli nie prowadzi żadnych własnych poszukiwań występku, a po prostu, by wypełnić wszystkie do cna swe statutowe roboczogodziny, jedni urzędnicy donosy pierw sortują, inni je czytają, inni je interpretują, a jeszcze inni archiwizują. Tak jest wszędzie. Dla wielu obywateli napisanie donosu jest jedyną okazją do wyrażenia siebie, rozwinięcia ekspresji pisarskiej i do użycia języka ojczystego w piśmie. Warto dorzucić, że jest to najpowszechniejsza kompetencja w Polsce zdobywana na drodze samouctwa, choć oczywiście doświadczenia przeszłych pokoleń spadające z dziadów pradziadów na wnuki prawnuki na pewno nie idą na marne.

Marzenie o przesłuchiwaniu bliźniego też jest powszechne. Ciągle słyszymy, jak bardzo, można to marzenie postawić w jednym szeregu z erotycznymi fantazjami Polaków, publikowanymi rok do roku przez globalnego producenta prezerwatyw. Rzesze rodaków fantazjują publicznie lub anonimowo na temat przesłuchiwania bliźnich. Istnieje przynajmniej teoretycznie bariera formalna, którą trzeba pokonać, by móc kogoś oficjalnie przesłuchać w świetle prawa bądź – jak kto woli – uprawianego tu na całego bezprawia. Ale, jak mówią słowa piosenki, „każdemu wolno marzyć”, więc marzymy.

Rzecz jasna, przesłuchujących jest wciąż mniej niż twórców donosów, ale to się niebawem zmieni w związku ze sławną już zapowiedzianą komisją sprawdzającą wpływy rosyjskie. Wpływy oczywiście są, zwłaszcza te deformujące polszczyznę. We wszystkich komentarzach na temat wpływów rosyjskich na polskie życie, bądź polityczne, bądź gospodarcze, roi się od rusycyzmów. Od zapożyczeń z rosyjskiego poprzez kalki leksykalne frazeologiczne po rusycyzmy składniowe. Jest to, trzeba przyznać, bardzo śmieszne i zupełnie niepoważne, jak wszystko inne. Tu i teraz.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Na komisji