Na dźwiękach titi-taka
Do ostatniego piątku najlepsze były środa i czwartek. W środę można było godzinami sączyć kawę na Nowym Świecie, przejść się leniwie Traktem Królewskim, zobaczyć, jak znany polityk kupuje w sklepie sportową koszulkę z numerem. Trójka, no, jednak heglista... Tak, przyszło na myśl, świat mundialowy to Boże Igrzysko, Sklep Bossa. W czwartek na obiad była potrawka z kury. Resztki udka ssało się bez pośpiechu jak odzyskany czas, telewizor przestawiony nonszalanckim pstryknięciem na Wimbledon odbarwiał pigmenty; białe piłki, białe stroje, truskawki zjadła królowa.
Po kolejnych meczach fazy pucharowej w pamięci nie zostało nic, co najwyżej hiszpańskie titi-taka, jak wypada dziś mówić, czyli konfiskowanie piłki przez tysiące krótkich podań od czterdziestego do sześćdziesiątego metra, w splocie słonecznym boiska; przez tak drobno utkaną siateczkę portugalskie grube...
DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ!
Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!
Tak, chcę
czytać więcej »
Masz już konto? Zaloguj się
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]