Muzyka ciszy

20 koncertów w programie głównym, 13 prawykonań (w tym 6 zamówień festiwalu), 61 pierwszych wykonań w Polsce; spotkania z kompozytorami (Klaus Huber, Toshio Hosokawa, Heiner Goebbels) i wreszcie - a może przede wszystkim - temat Festiwalu: Wschód, daleki i bliski.

02.10.2005

Czyta się kilka minut

Toshio Hosokawa /
Toshio Hosokawa /

Tak w statystycznym skrócie wyglądała tegoroczna Warszawska Jesień. Świetnym pomysłem okazało się określenie przestrzeni (geograficznej i duchowej). Siedem lat temu organizatorzy wybrali Północ, kraje skandynawskie. Teraz wykorzystali podobny pomysł - i bardzo dobrze. Jesień stała się przez to bardziej jednorodna, skupiona, gęstsza. Jednocześnie nie było w tym cienia nudy, jednostajności, może dlatego, że obok Azjatów (w większości kształconych jednak w Europie) pojawiły się utwory kompozytorów europejskich, ale świadomie nawiązujących do wschodniej kultury.

I tak Niemiec Robert HP Platz (ur. 1951) swój utwór “Senko Hanabi" napisał na tradycyjny instrument japoński shô; młoda polska kompozytorka Dobromiła Jaskot (ur. 1981) w ciekawym “INGWAZ" sięgnęła do filozofii i duchowości Wschodu; w bardzo trudnej w odbiorze, ale jakże niezwykłej i pięknej pieśni “Dusza musi zsiąść z wierzchowca" Niemiec Klaus Huber (ur. 1924) wykorzystał wiersz palestyńskiego poety Mahmouda Derwisha napisany w styczniu 2002 roku w oblężonym Ramallah w dwóch językach: niemieckim i arabskim.

Na festiwalu wykonany został także “Koncert kameralny »Intarsi«. In memoriam Witold Lutosławski" Hubera, w którym zachwyciła mnie ciągłość myśli, stałe wynikanie dźwięków, fraz i współbrzmień; nic się tu nie rozpada, tylko zatapia w błogiej ciszy. Cisza zresztą była jednym z głównych bohaterów Jesieni. Muzyka kompozytorów Dalekiego Wschodu jest z niej bowiem złożona, do niej powraca, jak do ulubionego miejsca. Jest niespieszna jak dźwiękowy woal, półprzezroczysta jedwabna tkanina, zachwycająco miękka, raz rozrzedzona, raz gęsta. Można się w niej przejrzeć, poczuć drugą stronę.

Jakby ważne było nie tylko to, co słychać, także to, co pomiędzy, czego nie słychać, choć jest. Jak choćby zjawiskowy koncert na harfę i orkiestrę Japończyka Toshio Hosokawy (ur. 1955) “Re-turning. »In memory of Kunio Tsuji«". To muzyka, po której nie trzeba słów ani komentarzy; rodzi się od niechcenia, z kilku ledwie gestów, ale owija słuchacza, ściska gardło, trwa i trwa, i wybrzmiewa jak najpiękniejsze niekończące się pożegnanie. Jak pisał nagle zmarły pisarz Kunio Tsuji, któremu ten utwór został poświęcony: “To jasne, że życie zaczyna się i kończy Wielką Próżnią. A jednak, z tej samej przyczyny, słońce, błękitne niebo i piękno kwiatów przywracają je na nowo".

Z ciszy tkają swoje utwory także Europejczycy. Choćby “Scardanelli-Zyklus" Szwajcara Heinza Holligera (ur. 1939) do wierszy Hölderlina: tej muzyki prawie nie ma, ale tak mocno znaczy swoje miejsce, że bez niej pogrążylibyśmy się w chaosie, w hałasie. Jest wiecznotrwała w niezmiennych współbrzmieniach i ich przepływach. Jest cudownym poszukiwaniem wspólnoty, odwołującym się do czegoś, co ponad - poza - nami. Albo arcyciekawa “Sula" Estonki Heleny Tulve (ur. 1972) na didjeridoo i orkiestrę: te dźwięki są jak ogniki, które rozpalają bez bólu, bez spopielenia, choć wieszczą rozpad, zagładę. Podobno dźwięk didjeridoo może zabić. Nie wiem, nie słyszałem.

Ciekawym, choć chyba niewykorzystanym pomysłem było umieszczenie w programie utworów powstałych z inspiracji sztukami plastycznymi. I tak “2 Nocturnes" Szwajcara Christopha Delza (1950-1993) wyniknęły z prac Markusa Raetza, “Vier Figuren" Bettiny Skrzypczak (ur. 1962) - z twórczości malarza i rzeźbiarza Alberta Giacomettiego. Japończyk Kazuhiko Suzuki (ur. 1967) w “Molds" odwołuje się do Marcela Duchampa, ciekawe dramaturgicznie “In the Dark" Rosjanki Eleny Langer (ur. 1974) inspirowane było pracami młodej londyńskiej artystki Orly Orbach, tworzącej przerażające figury i postaci z nietypowych materiałów (spalony papier, kawałki ciasta). Tytuł utworu “Utsouri-Nagi" Hosokawy ma swoje źródło w rzeźbie Aiko Miyawaki.

Inspiracja “Hommage ŕ Tadeusz Kantor" Wojciecha Ziemowita Zycha (ur. 1976) jest bardzo czytelna, sam utwór - niezwykle ciekawy; robiony początkowo z odprysków, niby nieskładnych fragmentów. Ale gdy ta muzyka się rozpędza, gdy ogarnia ją jakby złamany walczykowaty rytm, to z mgławicy dźwięków, pomiędzy instrumentami, zaczynamy dostrzegać charakterystyczną przygarbioną postać. Muzyka Zycha już wkrótce powinna znaleźć się na scenie operowej.

Od dłuższego już czasu brzmią tam utwory Austriaka Georga Friedricha Haasa (ur. 1953; “Nacht" do tekstów Hölderlina, “Die schöne Wunde" do tekstów Kafki i Poego). W Warszawie wysłuchaliśmy dwóch jego niescenicznych dzieł: “Monodie" na 18 instrumentów oraz “In iij Noct. - III Kwartet smyczkowy". Pierwsze porywało intensywnymi wybuchami dźwięków i barw, które dopełniła cudownie liryczna apoteoza nawiązująca do Wagnerowskiego “Tristana" - jakby rozszczepiona, rozwibrowana.

Sceneria “III Kwartetu" była niezwykła: w Fabryce Trzciny, w całkowitej ciemności, wraz z grającymi w tych warunkach muzykami doświadczaliśmy trudnych stanów: pierwotnego lęku, dziwnych napięć, składając rozrzedzoną fakturę utworu Haasa w przejmującą całość.

Całkowicie inne, czysto teatralne doświadczenie spotkało nas w sali Teatru Narodowego, gdzie Ensemble Modern z Davidem Bennetem na czele (“Blaszany bębenek" Schlöndorffa!) przedstawiło “Krajobraz z dalekimi krewnymi" Heinera Goebbelsa (ur. 1952), pięknie złożony teatr muzyczny, który czytelnikom “TP" przybliży w następnym numerze Piotr Gruszczyński.

***

A już wkrótce w Warszawie jakby przypadkowa kontynuacja Festiwalu: premiera “Curlew river", fascynującego misterium Benjamina Brittena. Angielski kompozytor napisał je pod wpływem zobaczonego w Tokio spektaklu teatru nô (“Sumidigawa" według tekstu Yuro Motomasy z 1430 roku) i genialnie połączył tradycję japońskiego teatru z myślą chrześcijańskiego Zachodu. Do usłyszenia wtedy i za rok.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2005