Muzeum w budowie

Mamy problem: nie mamy muzeum sztuki nowoczesnej. Muzeum z prawdziwego zdarzenia, w prawdziwym muzealnym gmachu, z prawdziwą kolekcją. I mamy dziś dwa powody, by się nad tym zastanowić.

29.05.2005

Czyta się kilka minut

Pierwszy to niedawne uroczyste podpisanie przez ministra kultury RP Waldemara Dąbrowskiego i prezydenta Miasta Warszawy Lecha Kaczyńskiego listu intencyjnego w sprawie budowy takiego muzeum. Drugi to wystawa “Potencjał" zorganizowana przez Dorotę Monkiewicz, prezentująca zbiory, które mogłyby je zasilić.

Doskonale rozumiem intencje Doroty Monkiewicz, osoby kompetentnej i energicznej, jednak to, co przygotowała, jest raczej manifestacją chęci i ewentualnych możliwości, a nie wystawą. Szło np. o to, by pokazać prezydentowi Kaczyńskiemu i wszystkim innym niezorientowanym, że istnieją już różne obrazy i przedmioty, które w przyszłym muzeum mogłyby się znaleźć. Wystawa wygląda jednak tak, jak wygląda, a krytyk albo powinien milczeć, albo tylko chwalić, bo nadrzędny cel jest rzeczywiście najważniejszy.

Czy jednak taka kolejność jest właściwa? Czy należy zaczynać od ewentualnej kolekcji? Może raczej trzeba by zacząć od osoby przyszłego dyrektora? Przecież dość łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której ów dyrektor nawet nie spojrzy na dzieła pokazane na obecnej wystawie, bo jego spojrzenie będzie kompletnie inne. Co więcej, to jego prawo.

Niedawna wizyta w Tate Modern uprzytomniła mi fakt, że wyroki krytyczne i “historyczno-sztuczne" nie są ferowane raz na zawsze. Wielkości upadają, ich miejsce zajmują następne, nasza świadomość się rozszerza. Wystawa Doroty Monkiewicz to jakaś wersja możliwych zdarzeń; ta kolekcja mogłaby tak wyglądać, ale przecież może wyglądać zupełnie inaczej. Mam tylko nadzieję, że o obsadzie stanowiska dyrektora zadecyduje konkurs z prawdziwego zdarzenia, a nie decyzja urzędnicza.

***

Nie podoba mi się, że muzeum stanie przy ulicy Marszałkowskiej obok Pałacu Kultury i Nauki, a więc w samym środku środka. Stracono okazję do wykreowania nowego miejsca w moim rozległym prowincjonalnym stołecznym mieście. Takiego miejsca, które - dziś zapomniane czy poniechane - jutro mogłoby się stać nowym, tętniącym życiem punktem na niezbyt kulturalnej mapie Warszawy. Z żalem też myślę, że budynku warszawskiego muzeum nie zaprojektuje w prezencie dla Warszawy Frank O. Gehry, o co starała się Anda Rottenberg. Miło byłoby zaistnieć w światowej superlidze muzealnej, którą tworzą projekty Gehry’ego. Widziałem przemieniającą i sprawczą siłę projektowanego przez niego muzeum w Bilbao: architektoniczna rzeźba wciśnięta w mało reprezentacyjne miejsce przezwycięża je swoją niesforną sylwetą. My zamiast tego dostaniemy przeciętny szklany klocek; tak wynika z folderku o Warsaw Museum of Modern Art.

Inną kwestią są pieniądze. Jeśli przyszły dyrektor nie zapewni sobie finansowej swobody, to właściwie szkoda cały interes otwierać. Nie wyobrażam sobie dylematów w rodzaju: pomalować ściany czy raczej zapłacić pracownikom; kupić nowy obraz czy zrobić kolejną wystawę. Są w Polsce zamożne instytucje, które zamiast trwonić pieniądze na przypadkowe inicjatywy, mogłyby skupić się na jednym ważnym przedsięwzięciu, takim na przykład, jak warszawskie muzeum. Może zatem nie mniej ważny od dyrektora-kuratora byłby dyrektor-menedżer? Swoboda - finansowa - to wolność.

Łódzkie Muzeum Sztuki już przed wojną zbierało dzieła od artystów europejskiej awangardy, po wojnie systematycznie i z wielkim znawstwem czynił to Ryszard Stanisławski. To dobry przykład muzealnego zbieractwa, podobnie jak kolekcja tworzona przez Mariusza Hermansdorfera we wrocławskim Muzeum Narodowym. Obawiam się jednak, że muzea niezbyt entuzjastycznie podeszłyby do ewentualnego trwałego użyczenia zbiorów nowej warszawskiej placówce. Łatwiej to sobie wyobrazić w przypadku fundacji prywatnych. Dla gromadzonych przez nie zbiorów, nierzadko przechowywanych w trudnych warunkach, profesjonalnie przygotowane nowe muzeum byłoby dobrym rozwiązaniem; dzieła nareszcie znalazłyby się pod należytą opieką konserwatorską.

Sam budynek to odległa perspektywa. Muzeum ma być budowane od roku 2007. Jego otwarcie nastąpi najwcześniej w 2010. Może należałoby się poważnie zastanowić, czemu poświęcić ten czas. Można by też zapytać, jaką rolę w tym narodowym dziele ma do odegrania obecny dyrektor powstającej instytucji, czyli Tadeusz Zielniewicz - pełnomocnik ministra do programu Trakt Królewski, poprzednio zaś generalny konserwator zabytków. Z przebiegu jego kariery można wnosić, że to etatowy dyrektor i kierownik. Może powinien publicznie ujawnić swój program?

Wróćmy do “Potencjału" - czy warto go zobaczyć? Bezwzględnie tak! Jest na tej wystawie kilka znakomitych dzieł: Bałka, Gierowski, Maciejuk, Sasnal, Stażewski, Żmijewski. Jednak sam sposób ekspozycji, nad wyraz prowizoryczny, powoduje spore utrudnienia w odbiorze. Specjalnie wybrano nowoczesne, otwarte przestrzenie budynku Metropolitan przy Placu Piłsudskiego. Jednak całkowity brak ścian i wszechobecność okien może być przeszkodą w odbiorze prezentowanych dzieł.

Reasumując: fakt zaistnienia “Potencjału" zasługuje na odnotowanie. To ważny głos w jeszcze nie rozpoczętej debacie na temat kształtu Warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Dla mnie ma on jednak wszelkie znamiona falstartu.

“»Potencjał«. Kolekcje sztuki współczesnej dla muzeum..." Kurator: Dorota Monkiewicz. Budynek Metropolitan, Pl. Piłsudskiego 1, 14-29 maja 2005 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005