Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ksiądz Twardowski, poeta, odszedł wtedy, kiedy były największe mrozy. Może przewidział, że w te dni ludzie będą masowo czytać jego wiersze, by przy nich ogrzać serca.
Żale
Kiedy mocniej zaboli, oczy nie widzą tego, co widziały jeszcze tydzień temu, wieczorne wiadomości wyleją kolejny kubeł sporów i politycznego mętniactwa. Kiedy oddech się skraca, zmęczenie wydłuża i wszystkie żale nadpływają równocześnie - wtedy ma się ochotę zaprosić przyjaciół, a jak są za daleko, to bliskich, serdecznych znajomych, i wszystko im powiedzieć, wyżalić się, wypuścić z siebie jak z zakorkowanej butelki złego, zaczajonego dżina.
Już w trakcie mówienia, a na pewno zaraz po, okazuje się, że to nie przynosi ulgi. Żale odbijają się od przyjaciół zwielokrotnione przez ich własne i dżin wraca na swoje miejsce.
Może trzeba żale spisywać na kartkach i składać je do starego pudełka. Jak się wypełni, to palić kartki jedną po drugiej, na popiół.
Zdanie wtrącone
...a? jeżeli już się przydarzy taka sytuacja niecodzienna i - co tu dużo mówić - niewygodna, którą chciałoby się jakoś oswoić, uzwyczajnić, dodać trochę lekkości, zdziebko rozbawienia - może nie należałoby mówić: "panie prezesie, zadanie wykonane", albo "mój brat, przepraszam, pan prezydent Rzeczypospolitej". Bo to ani lekkie, ani zabawne, tylko brzmi jakby się wypsnęło wbrew woli, jakby zazgrzytało, zamiast zmienić się w chrząknięcie, a ludzie tylko spoglądają na siebie z lekkim zażenowaniem, kiwają głowami i mówią: "No proszę...".