Mówię, a nie zachowuję

Trudno przyznać: to ja jestem tym, który mówi, a nie zachowuje. Niełatwo czytać mocne słowa Chrystusa o uczonych w Piśmie i faryzeuszach, wiedząc, że o mnie mowa. Od ponad piętnastu lat jestem tym, który zasiada na różnych ambonach i mównicach, który pisze w tygodnikach i miesięcznikach, występuje w radiu i telewizji.

30.10.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 380231|prawo|1---Jako dominikanin, członek zakonu kaznodziejskiego, prawie codziennie przepowiadam słowo Boże. Opowiadam i wyjaśniam, ganię i zachęcam, próbuję zainteresować i pociągnąć do naśladowania Jezusa. Jednocześnie mam świadomość, jak bardzo nie dorastam do tego, co głoszę, że często muszę mówić wiedząc, iż moje życie stoi w sprzeczności z głoszonymi ideałami. Nie, nie mam na sumieniu afer obyczajowych czy finansowych, które nadawałyby się na medialnego newsa. Sam jednak wiem najlepiej, ile we mnie lenistwa i obłudy, pragnienia akceptacji i robienia czegoś na pokaz. Nie wiem, ilu ludzi odeszło od Boga, widząc moje grzechy lub zaniedbania, ale pamiętam sytuacje, w których ktoś mógł się poczuć urażony, zlekceważony lub odepchnięty. Bardzo liczę na Boże miłosierdzie, gdy myślę o tych, którzy zostali powierzeni mojej duszpasterskiej pieczy. Czuję się jednym z tych, którzy ponoszą odpowiedzialność za dzisiejszy kształt Kościoła, a przynajmniej za jakość posługi poznańskich dominikanów. Ciarki przechodzą mnie na myśl, że sąd Pański rozpocznie się od domu Bożego.

Mimo tej wiedzy, proszę Cię, byś nie traktował win kapłanów czy zakonników jako usprawiedliwienia dla swoich nieprawości. Nawet jeśli usłyszysz o kolejnym księdzu pedofilu czy homoseksualiście, dowiesz się, że duchowny sprzeniewierzał i kradł, jeśli ktoś Ci powie, że zakonnik poszedł w świat z kochanką, a zakonnica urodziła dziecko, pamiętaj, że Pan Jezus powiedział: “słów ich słuchajcie, ale czynów nie naśladujcie". Nie ma co się oszukiwać. Nie będziesz mógł tłumaczyć swoich niewierności tym, że na Mszy zamiast homilii musiałeś wysłuchać nudnego komunikatu z posiedzenia plenarnego, że nie mogłeś ścierpieć proboszcza, który “nie trzymał się dróg Pana i stronniczo udzielał pouczeń", na kogo głosować w wyborach.

Proszę Cię, pamiętaj: bez względu na to, czy kaznodzieja wydaje Ci się zbyt liberalny, czy zbyt tradycjonalistyczny, masz jednego Nauczyciela. Bez względu na to, czy czytasz tygodnik księdza Bonieckiego, czy księdza Skubisia, Twoim Mistrzem jest Jezus Chrystus. Bez względu na to, jak wielki był Jan Paweł II i jak mały może być któryś z następnych papieży, jednego masz Ojca, który jest w niebie. Paradoksalnie fragment Ewangelii o zasiadających na katedrze Mojżesza to nie tylko wyrzut wobec duchowieństwa, ale dobra nowina dla tych, którzy chcą chodzić ścieżkami Pana. Jezus, który zapewnił, że będzie z uczniami przez wszystkie dni aż do skończenia świata, mówi, że On jest Twoim punktem odniesienia i nie zabraknie Ci łaski, by iść za Nim nawet wtedy, gdy nie będzie przy Tobie gorliwych pasterzy. Jesteś zaproszony do świętości niezależnie od postępowania księży, zakonników czy kardynałów.

---ramka 380230|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2005