Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dawał publiczności to, czego oczekiwała: rozrywkę na najwyższym artystycznym poziomie, podszytą wszak głęboką refleksją. Twórca wyrafinowanej kompozytorskiej seconda prattica, najpierwszy geniusz barokowej muzyki dramatycznej, ostatnie sceniczne dzieło skomponował tuż przed śmiercią. Złożony nieuleczalną chorobą, świadomy rychłego końca, zaproponował zanurzonej w szaleństwie weneckiego karnawału publiczności Teatro SS. Giovanni e Paolo szczere spojrzenie w lustro.
Dramma per musica "Koronacja Poppei" z 1642 r. to bowiem wysmakowana satyra, w której ostrzu odbijała się społeczność Wenecji, miasta handlowców, libertynów i kurtyzan. Współpracując z Giovannim Francesco Busenellim - wziętym weneckim prawnikiem, który w wolnych chwilach pisał operowe libretta - Monteverdi podjął przewrotną i nieco cyniczną grę z widzem: zakpił z władzy, ukazał kryzys wartości, obnażył powierzchowność ówczesnego życia i miałkość międzyludzkich relacji.
Berlińska realizacja "Koronacji Poppei", przygotowana w koprodukcji ze scenami w Paryżu, Strasburgu i Brukseli, nie tylko zachwyca wewnętrzną spójnością, świetnymi kreacjami aktorskimi i doskonałą wręcz symbiozą z muzyką, którą przygotował René Jacobs, ale uderza nade wszystko aktualnością przekazu. Nie mam wątpliwości, że szkocki reżyser David McVicar z wielką wrażliwością wysłuchał muzyki i wnikliwie przeczytał libretto. Sprowadził przy tym całość do poziomu narracji telewizyjnej, wartko prowadzonej, atrakcyjnej, choć fasadowej, pozornej, przeraźliwie pustej. Są w niej wszystkie pożądane przez współczesnego widza elementy: romans bohaterów z wyższych sfer, bezpardonowa walka o władzę, kryminalna intryga, samobójstwo, wyraziste komediowe postaci drugoplanowe, spora dawka seksu i sprośny, sitcomowy żart.
W tej tabloidowej rzeczywistości nie ma bohaterów pozytywnych. Nerone to duży chłopiec, któremu w głowie bardziej kolejne miłosne ekscesy (fascynacja Poppeą nie przeszkadza mu eksperymentować z mężczyznami), aniżeli sprawne rządzenie państwem. Poppea - wyrachowana femme fatale - używa wszelkich środków, aby zostać władczynią rzymskiego imperium. Ottone, inteligent-safanduła, niby wciąż kocha Poppeę, ale przy pierwszej okazji idzie do łóżka z Drusillą, a podżegany przez żonę Nerona Ottavię usiłuje zabić prawowitą małżonkę. Nawet Seneca, głos mądrości i rozsądku, okazuje się być łasym na sławę i pieniądze autorem książek, który, by zyskać nieśmiertelność, popełnia samobójstwo na oczach widzów popularnego talk-show.
Tłem dla inteligentnej żonglerki ikonami popkultury stało się zestawienie barokowego przepychu z atrybutami współczesności (scenografia Roberta Jonesa). Wytworne kostiumy bohaterów alegorycznych - Fortuny, Virtů i Amore, który tutaj jest młodą, ale ślepą kobietą - kontrastują z nowoczesnymi ubraniami postaci historycznych. Malarskość kolejnych scen - czystych, logicznie rozplanowanych i skąpanych w pięknym świetle rodem z obrazów Caravaggia - podkreśla niemal ciągła obecność obrazu manierysty Bronzina "Alegoria Czasu i Miłości". Ów namiętny pocałunek Amora z Wenus, symbol kazirodczego uczucia, złamania społecznego tabu, nawiązuje do związku Nerona i Poppei, bez wątpienia zakazanego, niepożądanego.
Do berlińskiego wykonania René Jacobs zaprosił wybitnych śpiewaków. Malena Ernman, dysponując sopranem miękkim, subtelnym, niemal dziewczęcym, a jednocześnie do bólu precyzyjnym, o wielkiej technicznej giętkości, stworzyła niezapomnianą postać Nerone. W głosie Carmen Giannattasio (Poppea) słychać zdecydowanie, odwagę i determinację. Kontratenor Lawrence Zazzo - śpiewak niesłychanie wrażliwy i muzykalny - doskonale poradził sobie z najeżoną trudnościami partią Ottone. Być może nieco zbyt ekspresyjna była Marie-Claude Chappuis, która wcieliła się w Ottavię, choć przejmująca interpretacja lamentu "A Dio, Roma!" na długo pozostanie w pamięci. Seneca Antonio Abete to postać emocjonalnie chłodna, można by powiedzieć - stoicka. Warto jeszcze wspomnieć barwne role drugoplanowe: kreacje Marie-Nicole Lemieux (Nutrice) i Thomasa Michaela Allena (Atnalta) to nie tylko muzyczne, ale i aktorskie majstersztyki.
Nikolaus Harnoncourt legendarną inscenizacją w Zurychu w 1973 r. otworzył artystyczno-muzykologiczną dyskusję nad ostatnią operą Monteverdiego. Jest bowiem spory kłopot z wyborem źródła partytury - zachowały się dwa odmienne manuskrypty w Wenecji i w Mantui, nie mówiąc o budzących kontrowersje rekonstrukcjach warstwy instrumentalnej. Jednak w obliczu tego, co z muzyką Monteverdiego zrobił René Jacobs, te rozważania są drugorzędne. Prowadząc narrację gestem lekkim, dostosowując tempo do akcji scenicznej i emocji zawartych w tekście, różnicując barwę zespołu i załączając błyskotliwe i miejscami dowcipne improwizacje, ożywił dzieło, sprawił, że po wysłuchaniu blisko czterech godzin muzyki głód dźwięków barokowego mistrza nie został zaspokojony.
Claudio Monteverdi, "L'incoronazione di Poppea", dyr.: René Jacobs, reż.: David McVicar, Concerto Vocale. Premiera: Staatsoper Unter den Linden, Berlin, 16.02.2006; recenzowany spektakl: 22.02.2006.