Moda na „marijánkę”

W żadnym europejskim kraju tylu młodych ludzi nie sięga po narkotyki. W Czechach dyskutuje się nawet o zalegalizowaniu marihuany.

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Kraków i Praga - magia, historia, wiekowe kamienie, no i ta atmosfera... Tylko po tych westchnieniach zachwytu można sobie zadać pytanie: czy turyści z całej Europy mają w Krakowie szansę kupić na przykład pamiątkową koszulkę z Janem Pawłem II palącym skręta z marihuany? Bo w Pradze - bez problemu.

Czesi znajdują się dziś w niechlubnej europejskiej czołówce, jeśli idzie o liczbę młodych ludzi sięgających po narkotyki - tak wynika z raportów Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Uzależnień od Narkotyków (EMCDDA). A że zjawisko utrzymuje się od kilku lat, wolno powiedzieć, iż nie jest to przypadek.

Prawo sobie, życie sobie

Co "biorą"? Głównie marihuanę, haszysz i ekstazy. Aż 29 proc. Czechów poniżej 24. roku życia próbowało marihuany; drudzy na europejskiej liście są Hiszpanie (19 proc.), a uważani za niezwykle liberalnych Holendrzy - dopiero na miejscu piątym. W odróżnieniu jednak od Hiszpanów, im więcej Czechom przybywa lat, tym rzadziej sięgają po "skręta". W gronie popalających 60-latków wyprzedzają ich nawet Włosi.

Wielka popularność marihuany w Czechach - zwanej tu tráva lub nobliwiej: marijánka - wynika zdaniem ekspertów z liberalnego podejścia społeczeństwa do tej używki.

A po drugie, łatwo ją kupić lub samemu wyhodować. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w czasach, gdy padał komunizm, marihuana kojarzyła się z rewolucją i wolnością.

To tyle, jeśli idzie o zjawisko kulturowe. Bo jeśli chodzi o ujęcie prawne problemu, to palenie marihuany nie ma w Czechach z wolnością nic wspólnego, a wręcz przeciwnie - może zaprowadzić do więzienia. Już za posiadanie "większej niż mała" ilości narkotyku - co dotyczy zarówno używek "twardych", jak i "miękkich", np. marihuany - grożą dwa lata więzienia. W praktyce ilość "większa niż mała" oznacza więcej niż 10 jointów. Karą więzienia zagrożone jest również namawianie innych do używania narkotyków. Takie represyjne - w porównaniu np. z państwami Europy Zachodniej - podejście obowiązuje od końca

lat 90. Jego krytycy twierdzą, że absurdalne jest założenie, iż tą samą karę może ponieść młody człowiek z kilkoma skrętami w kieszeni, co gangster z kilogramem kokainy.

"Skręty" jak alkohol?

Teraz w Czechach coraz częściej mówi się o "dekryminalizacji" marihuany. Nie chodzi o jej legalizację - choć i takie głosy pojawiają się w debacie publicznej - ale o rezygnację z surowych kar dla palącej młodzieży. Zwraca się uwagę, że obecna sytuacja - przy rosnącej popularności marihuany, której zapach czuje się w letnie wieczory niemal przy każdej gospodzie - sprawia, iż spora część młodych ludzi żyje, nieustannie łamiąc prawo.

Tymczasem palenie marihuany stało się taką samą częścią ich świata jak picie alkoholu. "Dekryminalizacji marihuany nie unikniemy - pisze w dzienniku "Lidové Noviny" publicysta Martin Weiss. - To nie jest poparcie dla marihuany. Podobnie jak ten, kto nie chce wprowadzenia prohibicji, nie jest jeszcze propagatorem alkoholu. Coraz większa część społeczeństwa nie postrzega marihuany jako zła. To kulturowa zmiana, na którą nie mają wpływu życzenia polityków i propaganda lekarzy". Zdaniem Weissa palenie marihuany należy poddać takim samym normom społecznym jak picie alkoholu: jeśli ktoś sam nie wie, kiedy skończyć, to skutki odczuje w swoim otoczeniu.

Jednym z orędowników liberalnego podejścia do problemu jest - co może zaskoczyć - minister edukacji Ondřej Liška. Kiedy obejmował urząd w ubiegłym roku, pisano głównie o jego wieku (ma 30 lat) i właśnie o jego liberalnych poglądach na "skręty". Liška uważa, że należy zmienić zapisy kodeksu karnego, tak aby palenie marihuany nie było przestępstwem, a co najwyżej wykroczeniem. "Dekryminalizacja" nie byłaby też problemem dla ministra spraw wewnętrznych Ivana Langera. Na razie nowelizacja kodeksu karnego z takim zapisem jest po pierwszym czytaniu w parlamencie, drugie - zapewne po wakacjach. Wydaje się, że są spore szanse na jej przegłosowanie.

Wszechobecny zapach

Równolegle z dyskusją w parlamencie sprawa wolności palenia marihuany toczy się na ulicach - i w sądach. 10 maja praskimi ulicami przeszedł - już po raz jedenasty - pochód pod nazwą Global Marihuana March. Legalizacji marihuany domagało się, według organizatorów demonstracji, cztery tysiące młodych ludzi. W tym roku domagano się przede wszystkim zniesienia kar dla tych, którzy marihuanę hodują na własne potrzeby.

Dwa miesiące wcześniej na rękę wielbicielom "skrętów" poszedł Sąd Najwyższy, który uznał, że domowa uprawa konopi indyjskich nie jest przestępstwem. Rozstrzygnął w ten sposób sprawę kobiety, która hodowała marihuanę na - jak twierdziła - własne zdrowotne potrzeby. "Hodowla konopi nie oznacza wyrobu środków odurzających" - orzekł sąd. Możliwe więc, że niedługo w Czechach palący marihuanę młodzi ludzie będą mogli czuć się swobodniej - choć daleko jeszcze do pełnej legalizacji, jak np. w Holandii.

Tak naprawdę jednak już teraz w wielu praskich parkach, letnich kinach pod gołym niebem czy w piwnych ogródkach unosi się charakterystyczny zapach. Wystarczy wybrać się wieczorem choćby na wzgórze Letna, gdzie w 1989 r. odbywały się największe demonstracje Aksamitnej Rewolucji, a teraz ludzie piją piwo z plastikowych kubków, grają w bule, przechadzają się z psami, jeżdżą na wrotkach - i czasem coś zapalą.

Różne skutki przypalania

Marihuana jest nie tylko jedną z ulubionych używek czeskiej młodzieży, ale także magnesem dla młodych turystów. Poza piwem, rzecz jasna. Na niejednej liście zakupów z podróży czy prezentów dla przyjaciół w kraju widnieje np. wódka z konopi.

Żeby kupić coś jeszcze, też nie trzeba długo szukać: wystarczy wyglądać odpowiednio "alternatywnie" i "na luzie", żeby samemu zostać zagadniętym na jednej z głównych ulic miasta lapidarnym pytaniem: "Smoke?". Jak w każdym innym wielkim mieście są kluby i puby, w których pali się bez skrępowania. Plotka głosi, że mimo restrykcyjnego prawa policja świadomie ignoruje palaczy, by nie odstraszać turystów. Złośliwi twierdzą zaś, że policjanci nie mają pojęcia, jak odróżnić tytoń od skręta z konopi.

Trudno powiedzieć, czy popularność marihuany ma coś wspólnego z opinią o "magiczności" czeskiej stolicy. Ale faktem jest, że to właśnie nad Wełtawę przyjeżdżają tłumnie młodzi, wrażliwi chłopcy i dziewczęta - z nadzieją na przygodę, miłość i natchnienie. Sięgnięcie po coś, co "zmienia perspektywę", nie jest rzadkością. Może lepiej, żeby to była zalegalizowana marihuana niż twarde narkotyki? Bo łatwo dojść do wniosku, że skoro za jedno i drugie trafię przed sąd, to lepiej spróbować czegoś mocniejszego.

Jeśli planowana przez rząd dekryminalizacja marihuany przejdzie, wtedy "skręty" staną się po prostu jedną z używek - obok piwa i równie modnego wśród turystów zielonego absyntu. Jej zwolennicy powinni może jednak pamiętać o niepokojących skutkach przypalania u jednego z bohaterów czeskiego filmu "Samotni", opowieści o kilku młodych prażanach zmagających się z samotnością właśnie, z pragnieniem uczuć i strachem przed odrzuceniem.

Przypalający delikwent zapomniał mianowicie, że... ma dziewczynę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008