Misza rządzi w Odessie

Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili został gubernatorem ukraińskiego obwodu odeskiego. Ma tam zrobić porządek. To trochę tak, jakby George W. Bush został wojewodą w Lubuskiem.

15.08.2015

Czyta się kilka minut

Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, Odessa, 30 maja 2015 r. / Fot. Mykola Lazarenko / TASS / FORUM
Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, Odessa, 30 maja 2015 r. / Fot. Mykola Lazarenko / TASS / FORUM

Wszystko potoczyło się szybko: jesienią 2013 r. Saakaszwili przestał być prezydentem i w ostatniej chwili, zanim nowe władze wydały za nim list gończy, zdążył uciec z Gruzji. Tułał się to tu, to tam. Gdy mieszkał na nowojorskim Brooklynie, lubił chodzić do hipsterskich knajpek w fosforyzujących zielonych trampkach. Był z nim kilkunastoletni syn Eduard, który ustanowił rekord Guinnessa w najszybszym pisaniu na iPadzie.

Potem przyszedł ukraiński Majdan, który wyniósł do władzy Petra Poroszenkę. Obaj panowie znali się z czasów, gdy w Kijowie wspólnie studiowali stosunki międzynarodowe. Saakaszwili odrzucił propozycję objęcia teki wicepremiera Ukrainy (rzekomo drugim wicepremierem miał zostać Aleksander Kwaśniewski), został natomiast doradcą Poroszenki. Później zaś przyjął jego nominację na gubernatora Odessy. Ukraiński prezydent z radości upstrzył Odessę billboardami z napisem: „Jesteś odessyjczykiem, Michałku!”.

Szeryf na Facebooku

Na Ukrainie Micheil zmienił się więc w Mychajłę – i ogłosił, że teraz wszystko będzie transparentne. Nie odpowiedział na pytanie dziennikarzy, za kim będzie kibicować, gdy spotkają się piłkarskie reprezentacje Gruzji i Ukrainy, ale odśpiewał za to hymn kraju, w tym słowa „Jeszcze do nas, bracia Ukraińcy, uśmiechnie się los”.

Czemu Saakaszwili trafił właśnie do Odessy? Wieloletni korespondent Polskiego Radia w Kijowie Piotr Pogorzelski tłumaczy, że umieszczając byłego prezydenta Gruzji właśnie tu, Poroszenko chciał m.in. ograniczyć wpływy jednego z najpotężniejszych oligarchów, Ihora Kołomojskiego – wcześniej to właśnie jego człowiek stał na czele tego obwodu.
– Chodziło jednak przede wszystkim o to, że obwód odeski ma, jednocześnie, ogromne problemy i ogromny potencjał. I nie jest to potencjał wyłącznie turystyczny, ale też gospodarczy – mówi Pogorzelski. – Trzeba tylko sprawić, aby zyski, które obwód przynosi państwu, zamiast do kieszeni urzędników, trafiały na rachunki skarbu państwa.

Wcześniej w Gruzji Saakaszwili odniósł sukces oraz poniósł porażkę. Sukces, bo ograniczył korupcję, zreformował policję, rozpędził mafię i wprowadził ułatwienia dla biznesu (oraz de facto stworzył Gruzję, wcześniej kraj upadły). Porażkę – bo choć był reformatorem, trudno go nazwać demokratą; reformując kraj, wprowadził elementy autorytaryzmu. Sukcesy postanowił powtórzyć na drugim brzegu Morza Czarnego.

Objąwszy nowe stanowisko, wyremontował swój gabinet (zostawiając paskudne linoleum) i stał się odeskim szeryfem, który potrafi zbesztać podwładnych, a pretensje publikuje codziennie na Facebooku. Chcąc „być blisko ludzi”, założył prywatny profil i przyjmował zaproszenia nawet od nieznajomych. Szczęśliwcy (limit znajomych szybko się wyczerpał) mogą zagaić teraz gubernatora na czacie, a ten czasem publikuje fragmenty tych rozmów. (Zresztą w całym regionie z prywatnych profili polityków można się dużo dowiedzieć: np. że ulubionym filmem przywódcy donieckich separatystów Pawła Gubariewa jest francuska komedia „Nietykalni”; albo że minister spraw zagranicznych Naddniestrza lubi słuchać Santany.)

W jednym z postów Saakaszwili – nazywany też „Saaka” – wezwał na przykład pewien klub do odwołania koncertu rapera Timatiego, który kumpluje się z czeczeńskim przywódcą Ramzanem Kadyrowem. Zebrał 19 tys. lajków, a klub grzecznie gubernatora przeprosił. Rapera natomiast – wyprosił.

Blisko dwumetrowego wzrostu Saakaszwili chodzi po Odessie ubrany tak jak na Brooklynie: w koszulce polo opiętej na dużym brzuchu albo w rozpiętej koszuli z podwiniętymi rękawami.

Mam wrócić z Kliczką?

W obwodzie odeskim Saakaszwilemu będzie jednak trudniej niż w Gruzji. Gdy zaczynał reformować Gruzję, miał poparcie parlamentu, społeczeństwa i duże kompetencje. Teraz jest zależny od decyzji Kijowa, odessyjczyków musi do siebie przekonać, a kompetencje ma małe. Uprawnienia to jednak nie wszystko.

– To człowiek prezydenta, więc sukces Saakaszwilego to sukces Poroszenki. Gruzin zawsze może go poprosić, aby ten wykonał jakiś krok: na przykład kogoś zwolnił albo powołał – mówi Pogorzelski. – Saakaszwili ma dobre układy z Waszyngtonem, jest mistrzem PR, gwarantuje reformy, a przy tym nie stanowi dla Poroszenki zagrożenia, bo mając obywatelstwo ukraińskie od niedawna, nie będzie mógł prędko kandydować na najwyższy urząd.

W Gruzji skupiał się na promowaniu kraju i podsuwaniu mu idei, a pieniądze dawali Amerykanie (Gruzja stała się drugim, po Izraelu, największym beneficjentem amerykańskiej pomocy per capita). Tutaj jest podobnie – jego największym atutem jest nazwisko, potrzebuje jeszcze ludzi, którzy jego pomysły wprowadzą w życie. Walka z rosyjskimi raperami to tylko przypis do jego obowiązków.

Do współpracy zaprosił ludzi, jakich lubi najbardziej – wszyscy są w miarę młodzi (to niemal jego obsesja: gdy rozpoczęła się wojna z Rosją w 2008 r., jego minister obrony miał 29 lat), i zdobywali wykształcenie na Zachodzie. Są to, po kolei: aktywistka z Majdanu Julia Maruszewska, rosyjska opozycjonistka Maria Gajdar, przedsiębiorca Władimir Żmak i amerykański prawnik Aleksander Borowik. A pieniądze, tak jak to było w Gruzji, dają Amerykanie – „Saaka” otrzymał obietnicę, że będą płacić pensje jego pracownikom.

Plaża dla ludu

Główny cel, który wyznaczyła sobie ekipa Saakaszwilego, to rozprawienie się z korupcją. Szara strefa to 42 proc. ukraińskiego PKB; to jedno z najbardziej skorumpowanych państw na świecie, łapówki trzeba często dawać nawet za odebranie porodu. Chęć walki z korupcją była jedną z głównych motywacji Ukraińców, którzy wyszli na Majdan. Tymczasem wielu uważa, że sytuacja się pogarsza. Większość Ukraińców na co dzień boryka się częściej z korupcją niż z wojną.

Ekipa „Saaki” walczy więc z nadużyciami. Za zruganie lokalnego oligarchy gubernator otrzymał 14 tys. lajków: kazał wziąć buldożer i zniszczyć kamienne ogrodzenie, którym oligarcha i deputowany Wasyl Chmielnicki otoczył kawałek plaży, w ten sposób ją sobie przywłaszczając. Buldożery zrobiły swoje, ale gdy Saakaszwili wyjechał na chwilę z miasta, ludzie Chmielnickiego zaczęli odbudowywać ogrodzenie. Gubernator zapytał oligarchę na Facebooku: czy tym razem ma skorzystać z pomocy swojego przyjaciela Witalija Kliczki – mera Kijowa, ale też mistrza świata w boksie?
– Różnie odessyjczycy zareagowali na nominację dla Saakaszwilego. Popierający Majdan wpadli w euforię, stronnicy separatystów w furię – tłumaczy odeski publicysta Leonid Sztekel. – Główną inicjatywą gubernatora zachwycili się jednak wszyscy: chodzi o zrobienie porządku z plażą Chmielnickiego. Z zewnątrz sprawa plaży może wydawać się błaha, ale w Odessie to bardzo ważne. Ja w pięciostopniowej skali wystawiam Saakaszwilemu, jak na razie, piątkę z plusem.

Były prezydent Gruzji rozpoczął też walkę z Ihorem Kołomojskim. „Saaka” oświadczył, że ma dowody, iż ten jest związany z kontrabandą w odeskim porcie i zamierza położyć temu kres. Trudno się jednak walczy z oligarchami w kraju, w którym stanowią oni władzę: prezydent jest najsympatyczniejszym z nich, ale to wciąż oligarcha. Systemowi trudno pokonać samego siebie.

Misza chwyta się jednak wszelkich sposobów, aby zmniejszyć korupcję. Na szefa lokalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Odessie wyznaczył Gię Lortkipanidzego, który za czasów Saakaszwilego był wiceministrem spraw wewnętrznych w Gruzji (minister od dawna przebywa w więzieniu). Drugą wiceminister w tym resorcie w Gruzji była Eka Eguladze, która teraz zajmuje analogiczne stanowisko na Ukrainie, i może zostać szefową krajowej policji. Saakaszwili ma też nadzieję, że skorumpowani odescy prokuratorzy zostaną usunięci przez ukraińskiego zastępcę prokuratora generalnego, którym jest... gruziński polityk Dawid Saakwarelidze.

Ambicje Saakaszwilego sięgają jednak daleko poza Odessę. Na Ukrainie mówi się, że jeśli Misza sprawdzi się jako gubernator, zostanie premierem.

Jak na razie, Saakaszwili stoi nad brzegiem Morza Czarnego i próbuje wypatrzeć gruziński brzeg, na który nie może wrócić. Choć i tak by go nie dojrzał. Widok zasłania mu – o ironio – „rosyjski” Krym. ©

ZBIGNIEW ROKITA jest redaktorem dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”, współpracownikiem „TP”. Współautor książki „Na końcu języka: z orientalistą Andrzejem Pisowiczem rozmawiają Kornelia Mazurczyk i Zbigniew Rokita” (wyd. 2015).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz zajmujący się Europą Wschodnią, redaktor dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”. Autor książki „Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium”, Czarne 2018.  Za wydany w 2020 r. reportaż „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” otrzymał podwójną… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2015