Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dzisiaj takie postępowanie kwalifikujemy jako zbrodnię. Wystarczy jednak przypatrzeć się podejściu do kary śmierci niektórych publicystów i środowisk politycznych nazywających siebie katolickimi, by się przekonać, że tak specyficznie pojmowane miłosierdzie dalej pokutuje i pewnie się jeszcze zaostrzy. Papież Franciszek, idąc za Katechizmem, znowu robi raban, postulując nie tylko zniesienie kary śmierci, ale również dożywocia, nazywając je ukrytą formą tej najwyższej kary. Uważa on, że te sposoby wymierzania sprawiedliwości są sprzeczne z Bożym miłosierdziem. Chodzi o to, by po chrześcijańsku reagować zarówno na zło, jak i na złoczyńcę.
Spośród wszystkich pokrzywdzonych tylko jeden miałby prawo domagania się stuprocentowej sprawiedliwości, gdyż tylko On nikogo nie skrzywdził. Choć czasem obciąża się Go winą za dopuszczenie zła do głosu i o obojętność na cierpienie, które ono powoduje. Śmierć Jezusa na szubienicy przeczy takiemu postawieniu sprawy. Bóg poczuwa się do odpowiedzialności. Zło uderzyło, i uderza, nie tylko w nas, ale również w Niego samego. Co prawda potrafiło Boga uśmiercić, ale nie zdołało zmienić Jego nastawienia do ludzi-złoczyńców. Myśląc i mówiąc o miłosierdziu, trzeba pamiętać, że mówimy o Bogu.
I tak nieustannie mówimy, że Bóg daje się przeprosić, że przebacza, lituje się i okazuje miłosierdzie, co może suponować, że najpierw Bóg poczuł się dotknięty, obrażony, zagniewany. Dopiero prośby i błagania zmiękczyły Jego serce i Bóg zmienił swoje nastawienie do grzesznika. Na poparcie takiego sposobu widzenia Boga można podać mnóstwo przykładów wziętych zarówno z Biblii, jak i Tradycji. Na szczęście Biblia to nie tylko słowa, ale przede wszystkim wydarzenia, przed którymi słowo często musi ustąpić. Świadczy o tym Golgota. Tych, którzy krzyżowali Jezusa, nie spotkała żadna kara czy przykrość. Włos nie spadł nikomu z głowy. Z czego wynika, że Bóg na zło i na złoczyńców reaguje po swojemu.
„Świętymi bądźcie, jak ja jestem święty” – mówi Bóg. To znaczy, że świętym jest ten, kto patrzy na świat na sposób Boży. Dlatego probierzem naszej religijności, naszego bycia chrześcijaninem jest sposób, w jaki traktujemy „naszych winowajców”. U Boga sprawiedliwość jest miłosierdziem. Franciszek, odwiedzając Neapol, powiedział: „Przestępcom i wszystkim ich wspólnikom dziś pokornie jako brat powtarzam: Nawróćcie się na miłość i sprawiedliwość! Pozwólcie, by odnalazło was Boże miłosierdzie”. Najlepiej byłoby, gdybyśmy jak Bóg „nie unosili się gniewem”, to i przebaczać też byśmy nie musieli. A jeśli już, to przebaczalibyśmy bez wynoszenia się nad innych. Miłosierdzie po Bożemu nie może mieć nic wspólnego z mizerykordią. Nie może dobijać winowajcy, ale przywracać mu życie. Mówiąc najkrócej: leżącego się nie kopie. ©