Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Saturninus prokonsul rzekł: »Przestańcie być uczestnikami tego szaleństwa«. Wówczas rzekł Cittinus: »Nie mamy nikogo innego, kogo byśmy się bać mieli, jak tylko Boga Pana naszego, który jest w niebie«. Saturninus prokonsul rzekł: »Czy chcecie dostać czas do namysłu?«. Speratus odpowiedział: »W tak świętej sprawie nie ma nic do namyślania się«. Saturninus prokonsul odczytał wyrok z tabliczki: »Speratus, Nartzalus, Cittinus, Donata, Westia i Sekunda i inni mają być ścięci mieczem«. Speratus rzekł: »Dzięki składamy Bogu«. Nartzalus rzekł: »Dziś jako męczennicy będziemy w niebie! Bogu dzięki!«” („Akta męczenników scylitańskich”).
„Krowa runęła najpierw na Perpetuę i powaliła ją na plecy. Ona jednak natychmiast usiadła i zobaczywszy rozdartą tunikę, odsłaniającą jej bok, poczęła ją obciągać, bacząc bardziej na skromność niż na ból. Następnie odszukała spinkę i upięła rozsypane włosy; nie wypadało bowiem, aby męczenniczka cierpiała z rozpuszczonymi włosami; wyglądałoby, że rozpacza w chwili triumfu” („Męczeństwo św. Perpetuy i Felicyty”).
Nadzieja chrześcijańska, nadzieja osiągnięcia nieba, z czasem stała się przedmiotem ataków i pomówień: że wyobcowuje człowieka ze świata, osłabia jego aktywność w świecie i jest jedynie złudzeniem, upiorem okradającym człowieka z prawdziwego szczęścia. Marks pisał: „Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia. Prawdziwe szczęście ludu wymaga zniesienia religii jako urojonego szczęścia ludu. Religia jest jedynie urojonym słońcem”.
Brakuje nam pewności męczenników w myśleniu o nadziei. Mówimy o niej nieśmiało, podkreślamy (zastępczo?) „ziemską” użyteczność Kościoła – Promotora wszystkich słusznych ludzkich praw, Obrońcy „sprawiedliwości, miłości i pokoju”, Współtwórcy kultury Zachodu. Jan Paweł II pisał o tym z lękiem: „Dzisiejszą pokusą jest sprowadzanie chrześcijaństwa do mądrości czysto ludzkiej, jakby do wiedzy o tym, jak dobrze żyć. W świecie silnie zsekularyzowanym nastąpiło »stopniowe zeświecczenie zbawienia«, dlatego walczy się, owszem, o człowieka, ale o człowieka pomniejszonego, sprowadzonego jedynie do wymiaru horyzontalnego” („Redemptoris missio”, 12).
Jak pogodzić to napięcie między wiecznością a doczesnością, między oczekiwaniem nowej ziemi a życiem na obecnej? Czy nadzieja życia wiecznego zwalnia nas z odpowiedzialności za doczesność? Jak korzystać ze świata, by nie zagubić własnej tożsamości i nie zniekształcić chrześcijańskiej nadziei? Które z wartości dziś nam bliskich mają trwałość wieczną? Czy niebo jest dla nas odsuwaną perspektywą, mgliście rysującą się po śmierci, czy też spotkaniem z Osobowym Bogiem? Nadzieją chrześcijanina jest niebo, ale jest nią także ziemia.