Midrasz o Pokarmie

20. niedziela zwykła

11.08.2009

Czyta się kilka minut

W kwietniu odwiedziła mnie znajoma Żydówka z Izraela. Niewiele wie o chrześcijaństwie, tym bardziej o katolicyzmie. Nie miała okazji spotkać chrześcijan na zwykłym, niedzielnym zgromadzeniu. Ponieważ wyraziła takie pragnienie, zaprosiłem ją do naszej parafii dla cudzoziemców. By nie siedziała jak na przysłowiowym tureckim kazaniu, musiałem dobrać jej osobę towarzyszącą, zdolną objaśnić - w granicach możliwości - co katolicy właściwie robią w niedzielę w kościele. Nie liczyłem na żadne spektakularne nawrócenie, ale po Mszy zapytałem o wrażenia. "Wiesz, ten chleb, ten kielich, te błogosławieństwa. Miałam wrażenie, że to trochę podobne do naszej wieczerzy szabasowej" - powiedziała. "Tak, tam jest tego początek, ale to jest jednak coś zupełnie innego. Dziś nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Sam czasem tego nie rozumiem" - odrzekłem.

Od dwóch tysięcy lat Kościół gromadzi się, aby łamać chleb i pić z jednego kielicha. Od wieków usiłuje opisać to adekwatnymi słowami, poświęcając Eucharystii niejeden traktat teologiczny. Przez wieki teologowie nasączyli tę naukę wyrafinowanymi terminami, brzmiącymi równie tajemniczo co nazwy antybiotyków: transsubstancjacja, przeistoczenie, anamneza, anafora, epikleza. Nie kpię sobie, broń Boże, z tych wielkich i ważnych pojęć teologicznych, ale o najważniejszych sprawach czasem warto mówić prostym językiem.

Gdy słyszę Jezusa mówiącego: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki", to słyszę midrasz o słowie "pokarm". Żyjemy i rośniemy dzięki temu, że mamy coś do jedzenia i picia. Od dnia naszych narodzin ciągle coś przeżuwamy, przełykamy, trawimy. I chociaż wielu z nas nigdy na szczęście nie doświadczyło głodu, ale żyją też ciągle wśród nas ludzie pamiętający takie dni ze swego życia, to potrafimy sobie wyobrazić, czym głód jest. Bez pożywienia umieramy. Pożywienie pomaga rosnąć naszym dzieciom. Smaczny pokarm pozwala nam cieszyć się przyjemnościami podniebienia. Brak pokarmu jest przyczyną smutku i depresji.

To proste i podstawowe fakty. Ale spójrzmy teraz na nie z perspektywy życia wiecznego, a więc tego, co jest już w nas, niezależnie od życia biologicznego. Życie duszy, życie duchowe, życie wieczne też potrzebuje swojego pokarmu. Pokarmu mającego wartość wieczną. Jest nim Jezus, dzięki któremu możemy rosnąć wewnętrznie. Od dnia naszego chrztu ciągle spożywamy Jego Ciało, niestety rzadziej pijemy Jego Krew (nigdy nie zrozumiem, dlaczego "pijcie z Tego wszyscy" musi ograniczać się w polskim kościele tylko do księży), ale gdy już Ją pijemy, czujemy smak i radość życia, które trwa wiecznie. Pomiędzy nami chodzą ludzie, którzy mają duży głód tego pokarmu, ale skomplikowane ich losy uniemożliwiają pełne uczestnictwo w tym Chlebie. Oni często czują się umierającymi bez tego pokarmu, więc gdy już mogą Go przyjąć, odczuwają wielką radość. Za każdym razem, gdy my Go spożywamy, też czujemy radość.

Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego zrozumieć, przyjąć i wyjaśnić. Ale ufajmy, że Bóg da nam taki czas, gdy zrozumiemy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2009